czwartek, 31 lipca 2014

Męskie blogi a znajomości internetowe

Od niedawna postanowiłem zacząć prowadzić bloga. Zachęcony sukcesami mojej kobiety, byłem pełen zapału i liczyłem, że szybko znajdę chociaż grupę ludków zainteresowanych tym, co piszę. Pomysłów mi nie brakuje i mam swój pomysł na bloga. Nie myślałem jednak, że  tak trudno będzie zainteresować swoimi myślami kogokolwiek. Na razie się nie poddaję, ale trzymam najlepsze pomysły na notki do czasu, aż będzie większe zainteresowanie moją stroną.

Próbuje zainteresować innych blogerów swoją osobą odwiedzając ich strony i zostawiając ślad po sobie licząc na rewizytę. W związku z tym, że odwiedzam blogi innych osób, mam kilka spostrzeżeń. Konkurencja jest duża. Większość blogów wypełniona jest nie tylko treścią, (słowem pisanym), ale i zachęcającą oprawą graficzną: przyjemnym tłem, przykuwającymi uwagę zdjęciami. U mnie na razie tego nie znajdziecie. Raz, że nie bardzo się w grafice orientuje. Dwa, że najważniejsza dla mnie jest treść a nie forma przekazu.  Wiec przed wszystkim będę dbał o to co piszę. Drugim spostrzeżeniem jakie mam w związku z przeglądaniem innych blogów jest to, że jest bardzo mało blogów prowadzonych przez mężczyzn. Znajdowałem mniej więcej jeden blog męski na dziesięć odwiedzonych. I to jak już trafiłem na blog prowadzony przez faceta to akurat był o modzie damskiej. Gdzie są blogi z męskim punktem widzenia? Gdzie są blogi o polityce, pracy, sporcie, motoryzacji? Gdzie na blogu można spotkać męski humor? Jak ktoś zna takie blogi to podajcie namiary w komentarzach. Swoją drogą zanim spotkałem moją Natalię długo byłem sam i szukałem bratniej duszy przez różne portale internetowe. Widziałem, że na takich stronach kojarzących pary zdecydowanie więcej jest mężczyzn niż kobiet. Na pewno zdecydowanie aktywniejsi byli mężczyźni. Zastanawiałem się gdzie są wolne kobiety i czy czasem wszystkie fajne nie są już pozajmowane. Dziś już wiem, że jak mężczyźni szukają kobiet na portalach randkowych to z dużym prawdopodobieństwem kobiety wtedy siedzą na blogu.

niedziela, 27 lipca 2014

Leśne wyprawy

Pisanie bloga to ciężka praca. Przekonałem się o tym, gdy dodałem pierwsze wpisy. Trzeba się nie lada napracować, żeby to co się napisze ktokolwiek chciał przeczytać. Na szczęście mam narzeczoną - blogerkę a Ona wciąż zachęca mnie do pisania. Więc póki co dalej piszę.

Dziś chcę Wam opowiedzieć nieco o tym, co znaleźć w lesie. Mam siedzącą pracę, a w niej spory kontakt z ludźmi toteż pewnie dlatego bardzo dobrze mi się odpoczywa chodząc samotnie po lesie. Uwielbiam chodzić, wtedy mi się najlepiej myśli i zwykle wtedy przychodzą mi do głowy najlepsze pomysły. Dla mnie ważny jest też kontakt z naturą. Można posłuchać szumu drzew, wsłuchać się w odgłosy leśnych stworzeń, czasem można spotkać jedno z nich. Już tylko dla samych takich atrakcji warto chodzić do lasu. Ja jednak często mam dodatkowy cel w wyprawach do lasu, a mianowicie lubię zawsze coś z tego lasu przynieść. Zazwyczaj są to grzyby. Sezon grzybiarski zaczyna się u mnie od maja do października. Z grzybów najbardziej cenię sobie kurki. Tych najwięcej zbieram w lipcu i sierpniu. Zwykle w ciągu 4-ro, 5-cio godzinnego spaceru potrafię przynieść do domu 3, 4 kilogramów grzybów. Wydaje mi się, że to dużo zwłaszcza, iż np 200-gramowy pojemnik kurek w sezonie, w markecie do którego chodzę po codzienne zakupy potrafi kosztować 8 zł. Nie handluję jednak grzybami - są konsumowane na bieżąco, bądź przetwarzane na zimę. Uwielbiam jajecznicę z kurkami, sprawdzają się świetnie jako składnik pizzy, a moja narzeczona lubi kurki w śmietanie. Poza grzybami z lasu na przełomie czerwca i lipca często przynoszę  do domu jagody i leśne maliny. Tutaj już jednak trzeba wykazać się cierpliwością, gdyż przy zbieraniu tych leśnych owoców bardzo przeszkadza duchota i owady np. komary, ale też muszki i mrówki. Ostatnio ugryzł mnie owad przypominający osę. W ciągu czterech godzin potrafię uzbierać koszyk jagód (3 kg.), bądź dwa kosze malin. Jagód chyba nie muszę nikomu zachwalać. Natalia robi świetne ciasto jagodowe. Z malin leśnych najlepiej zrobić sok malinowy i ciasto z malinami. Niestety maliny leśne szybko się psują i dużo jest w nich robaków. Dlatego też należy je wypłukać zanim się je do czegoś wykorzysta (zresztą jak wszystkie owoce lub warzywa) i szybko przetworzyć. Ostatnio pojawiły się jeżyny. Wczoraj z bratem uzbieraliśmy cztery kosze, po ok. 2 kg. każdy w ciągu trzech godzin. Uwielbiam sok z jeżyn, a jeszcze bardziej wino jeżynowe. Lepszego nie znam. Mojej Natalii też przywiozłem trochę jeżyn i oto co z nimi zrobiła:



Zastanawiam się co jeszcze z lasu można wynieść. Wiem o borowinie, ale mało jej u mnie rośnie. Przypominają mi się też poziomki, które rosną niedaleko miejscowości, w której kiedyś mieszkałem. Do głowy przychodzi mi też poroże jelenia. Z tego co wiem jest bardzo cenne, ale nie chciałbym go znaleźć z racji tego, że planuję małżeństwo;]

niedziela, 20 lipca 2014

z cyklu : życie z blogerką - odccinek 1

Moja partnerka życiowa w sobotę miała mały jubileusz. Wczoraj liczba wejść na jej bloga przekroczyła magiczne 100 tysięcy. Postanowiłem to uczcić. Długo nie myślałem jak to zrobić. Postanowiłem dla niej zrobić pierogi z kaszą, serem i boczkiem. Narzeczona wątpiła, że mi się to uda gdyż w kuchni mało co robię a z robieniem pierogów to już w ogóle nie mam doświadczenia. Jednak przyszła małżonka pozwoliła mi się wykazać.
Zacząłem od wyszukania odpowiedniego przepisu w internecie. Znalazłem jakiś blog kulinarny i jeden  przepis bardzo mi się spodobał, głównie dlatego, że autorka tekstu napisała, że najlepszym dniem na robienie pierogów jest sobota. To mnie podbudowało jako, że utrafiłem z dniem tygodnia. Pomyślałem sobie jest dobrze. Pozostało mi tylko zakupić produkty.
Do zrobienia ciasta potrzebowałem 2 jaj, 4 szklanek mąki, pół szklanki wody, 5 łyżek śmietany i sól. Do farszu zużyłem 1 torebkę kaszy gryczanej,ok 150 gramów boczku oraz 250 gram twarożku.
Po zdobyciu produktów przylepiłem karteczkę z przepisem na lodówkę i zabrałem się za ciasto. Postanowiłem nie wzywać Natalii w tym przypadku. Denerwuje mnie gdy mówi, ja gotuje a ty zmywasz. Czy kobiety nie mogą zrobić czegoś od początku do końca? Tylko muszą wołać chłopa do pomocy? Natalia jednak włączyła się sama do robienia ciasta. Powiedziała, że nie może na to patrzeć jak ja robię ciasto. W sumie jednak potrzebowałem pomocy. Dowiedziałem się, że ugniatanie ciasta na pierogi to nie to samo co miętoszenie piersi. Może bym poradził sobie sam, gdyby autorka bloga napisała krok po kroku jak zrobić ciasto na pierogi. Farsz na ciasto już sam zrobiłem. Boczek z cebulą pokroiłem w kostkę i podsmażyłem razem na patelni. Kaszę ugotowałem zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Poczekałem aż wszystko wystygnie i połączyłem razem z twarożkiem wszystko, doprawiłem solą i pieprzem. I tu mam taką praktyczną uwagę. Myślę, że farsz będzie lepszy jeżeli cebulkę i boczek pokroi się naprawdę drobno. Na podobną grubość co spęczniała kasza.
Dalej już było tylko lepienie pierogów. W tą czynność moja luba też się włączyła bojąc się, że pierogi rozpadną się przy gotowaniu. Tak bardzo skupiłem się na dokładnym lepieniu pierogów, że niestety wyszły mi brzydsze niż Natalii ale za to ani jeden się nie rozpadł podczas gotowania.
Reasumując: Produkty kosztowały mnie ok 15 - 20 zł. Pierogów wyszło ok 40-tu, starczy to nam na dwa dni. Czas od powzięcia pomysłu do posprzątania kuchni to 3,5 godziny. Mina zadziwionej Natalii była jednak bezcenna.








sobota, 19 lipca 2014

Witajcie

Pozazdrościłem swojej narzeczonej bloga i sam w końcu postanowiłem założyć swój dziennik sieciowy. Myśl o dokonaniu pierwszego wpisu długo we mnie dojrzewała. Przed poznaniem Natalii uważałem, że blog to taki internetowy pamiętnik dla osób, które chcą się wygadać o swoich problemach osobistych. Dziś po półtorarocznej obserwacji działalności Natalii i uważniejszym zwracaniu uwagi na artykuły, reportaże o blogerach uważam, że blog to świetny sposób na wyrażenie swojego zdania o sprawach, które nas interesują oraz sposób na dotarcie do osób, których to zdanie może zainteresować. Dziś blogerzy nie tworzą pamiętników, lecz raczej tworzą społeczność osób wymieniających się poglądami na interesujące je tematy. Piszą reportaże, komentują bieżące wydarzenia, ale też zajmują się „testowaniem” produktów i usług oferowanych przez firmy. Blog dziś to też sposób na zarabianie pieniędzy poprzez pisanie artykułów na zamówienie, otrzymywanie próbek towarów do testów czy też umieszczanie reklam na swojej stronie. Mnie interesuje jednak możliwość wymiany poglądów, przynajmniej na razie nie myślę o zarabianiu. Mam zamiar pisać swoje komentarze do bieżących wydarzeń w kraju, a także do tych wydarzeń bardziej lokalnych. Mam zamiar stworzyć cykl notek o problemach, z jakimi borykają się początkujący blogerzy typu: prawa autorskie, podatki, sposoby radzenia sobie z krytyką tą uzasadnioną jak i tą bezpodstawną. Wreszcie mam ochotę, jeżeli Natalia mi tego nie wybije z głowy, stworzyć opowiadanie o zwariowanej, kontrowersyjnej postaci, która żyje w fikcyjnym kraju. Opowiadanie ukazywałoby się w krótkich wpisach i oczywiście nie odnosiłoby się do prawdziwych zdarzeń. W dalszej perspektywie, jeżeli moja strona przyciągnie uwagę kogokolwiek mam zamiar przeprowadzać konkursy z „cennymi” nagrodami. Zapraszam do odwiedzania wszystkich nawet tych z niewyparzoną buzią. Mam nadzieję, że będę się dobrze bawił pisząc i że wy czytając to wszystko, co planuje również.