środa, 24 sierpnia 2016

Życie po ślubie ( 4 dni po)


W minioną sobotę ożeniłem się. Po długich przygotowaniach, jednym wieczorze mieszanym, jednym kawalerskim, gorącym ostatnim tygodniu życia kawalerskiego, dłużącym się niemiłosiernie przedpołudniu sobotnim doczekałem się. Najpierw ślub: fałszujący organista, przynudzający proboszcz. Następnie wesele, pierwszy taniec z finezyjnym układem, bycie na świeczniku i samopoczuciem iście króla całej imprezy, które z chęcią mogłoby mi towarzyszyć nie tylko z okazji ślubu. Naprawdę mógłbym przyzwyczaić się do sytuacji, gdy to ja patrzę na innych z góry, każdy słucha tego co mówię i nawet bez szemrania wykonuje moje prośby. Następnie zakrapiane poprawiny i leczenie kaca na drugi dzień a następnie dopinanie formalności z minionym już weselem. Dziś cztery dni po weselu jestem naprawdę zadowolony. Może dlatego, że wszystko się udało. Jedzenie było dobre i dużo. Obsługa miła. Zespół grał a goście się bawili na parkiecie od początku. A może to zasługa wódki, którą piłem i na weselu i na poprawinach i na popoprawinach. W każdym razie widzę, że moja Natalia też jest zadowolona co i mnie cieszy. Ślub faktycznie może być najpiękniejszym dniem w życiu. Nie wiem czy u mnie faktycznie tak jest, ale z pewnością to jedno z milszych wspomnień. Faktycznie też, życie po ślubie zmienia się. Gdy patrzę na obrączkę na palcu, czuje się już innym człowiekiem, dojrzalszym,  statecznym. Na razie ewidentnie trzyma mnie jeszcze euforia poślubna. Wierzę jednak, że jak już minie to wcale nie będzie gorzej i że nadal będę uważał, że da się żyć w małżeństwie i pozostać sobą.

A o to piosenka z naszego pierwszego tańca:
i moje przesłanie dla przestraszonych wizją małżeństwa narzeczonych

piątek, 19 sierpnia 2016

Zmierzch śniętych króli - odcinek 5 ( finał I sezonu) pod tytułem: Cyrograf dla dobra ludzkości

I rozpętało się piekło, prawdziwa apokalipsa o której piszą w świętych księgach. Przynajmniej co nie którym się tak wydawało, że to chyba już musi być armagedon. Po tym jak KOKO LOKO zlikwidował UFO i Trybunał Konstytucyjny społeczeństwo poczuło, że jest szansa, której nie można zmarnować aby obalić władzę ZAKONU. Zaczęły się protesty, strajki. Było kilka zamachów na znienawidzoną grupę trzymającą władzę. Wszyscy wiedzieli, że jest to kwestią czasu kiedy, umęczony i pohańbiony naród zbrojnie wystąpi przeciw władzy. Niestety ZAKON, zanim doszło do czegokolwiek niczym ERDOGAN EROTOMAN MŚCIWY rozprawił się z niezadowolonymi. Gwałty, pobicia, podpalenia, więzienia, zabójstwa, pozbawienie mienia i pracy. Tak ZAKON odpowiedział na niezadowolenie społeczne. 
Nie tego chciał KOKO LOKO. Właśnie tego chciał uniknąć. Wolał walczyć sam z ZAKONEM. Nie miał żadnych szans na wygraną, chciał tylko wykończyć jak najwięcej mętów zanim sam zginąłby z ich ręki, chciał wzbudzić jakiś strach, że na wszystko nie mogą sobie pozwolić bo jednak jakaś kara może ich spotkać, żeby choć trochę się kontrolowali i trochę mniej kradli. No ale do tej samotnej vendetty nie było już powrotu, nie po tym jak rozp... UFO i Trybunał Konstytucyjny jednym podpalonym kamieniem. Chciał nie chciał musiał wziąć odpowiedzialność i razem z NOCNYM MŚCICIELEM stanąć na czele rewolucjonistów.
Co prawda KOKO LOKO dalej sukcesywnie zmniejszał liczbę chodzących po ziemi członków ZAKONU, np wykończył RUDEGO NACZELNIKA NOWIN oraz AKTORA Z PRZEDZIAŁKIEM MIĘDZYZĘBNYM, niestety los powstańców był delikatnie mówiąc kiepski. ZAKON przyzwał piekielnego demona bez imienia, który sukcesywnie i dosłownie palił przeciwników władzy. KOKO LOKO szybko musiał zniszczyć demona, tylko jak zabić demona. NOCNY MŚCICIEL mówił, że jeżeli mają do czynienia ze zwykłym diabełkiem to można szczęścia próbować ale jeżeli to sam LUCYFER zstąpił na ziemię to on nie może nic pomóc. KOKO LOKO jak to KOKO LOKO wiele nie myślał, podrapał się po kuklach, wytrąbił 0,7 i ruszył w poszukiwaniu nieznanego diabła. NOCNY MŚCICIEL niechętnie ale jednak dołączył do kompana. Demona bez nazwy nietrudno było znaleźć. Powszechnie wiadomo było, że oblegał właśnie Toruńską twierdzę OJCA TADEUSZA. Gdy smok doleciał na miejsce, zobaczył jak OJCIEC TADEUSZ ostatni z walczących dogorywa w uścisku Demona bez nazwy.
W KOKO LOKO wszedł NOCNY MŚCICIEL i razem przeistoczyli się w KOKO LOKO GO GO. Następnie chciał z zaskoczenia wjechać w szatana pełną mocą. Demon jednak się zorientował odrzucił duszone ciało w stanie agonii i odwrócił się w stronę KOKO LOKO GO GO.  I tu super smok stracił rezon, jego atak wyhamował, gdyż przed smokiem stała super laska, długie czarne włosy, szatański uśmiech, okrąglutka symetryczna buzia z dużymi zielonymi oczyma ciało jakby odbite od formy okryte lateksem, cyce jak donice a nogi długie jakby całe życie chodziła po wybiegu dla najlepszych modelek. Szatan wykorzystał zawahanie smoka i sprzedał mu solidnego kuksańca aż wypadł z niego NOCNY MŚCICIEL. O ku... zaklął NOCNY MŚCICIEL. Na to się nie piszę, z tym czymś nie będę walczył, to sama LUCYNA (na drugie ma Natalia) zstąpiła. Nie mam z nią szans uciekaj KOKO LOKO nie dasz jej rady. Smokowi nie zależało już jednak od dawna na życiu. Zaatakował ponownie LUCYNĘ tym razem jednak się nie wstrzymywał. Mimo to ponownie otrzymał kuksańca tym razem w drugi bok. NOCNY MŚCICIEL uciekł, zostawił jednak trzy pokemony. KOKO LOKO od razu je rzucił do walki. I tak na polu walki po stronie KOKO LOKO stanęli DUDU, MACIORKA DEMOLKA i KACZAFI. Szatan jednak był dobrze przygotowany do starcia, zresztą był kobietą więc nie dziwota, że się perfekcyjnie przygotował. Szatan miał swoje pokemony. I tak na placu boju pojawiły się nowe stworki: AGENT BUL, KOPARA i sam KACZOR EUROPY. Pokemony walczyły zajadle między sobą, szatan tylko obserwował z uśmiechem na ustach, KOKO LOKO nie był w stanie walczyć nabierał siły. Pokemony walczyły a KOKO LOKO krzyczał do LUCYNY, czemu tu jesteś, czemu walczysz? Szatan odpowiedział, bo zagrożona jest demokracja i zaczął się śmiać w uroczy sposób jak Pakosińska. Pokemony się nawzajem pozabijały i nikt nie został na placu boju poza smokiem i szatanem. KOKO LOKO zebrał w sobie wszystkie pozostałe siły, postawił wszystko na jeden atak i ruszył w stronę demona. LUCYNA obiła mu jednak mordę i złapała za jaja. Gdy smok był już całkiem bezbronny. Rzekła do niego. Nie zależy mi na tej ziemi. Oddaj mi swoją duszę a oszczędzę ten kraj i go nie zniszczę. Nie mogę oddać duszy, bo smoki jej nie mają odrzekł KOKO LOKO. W sumie fakt. Zadumała się LUCYNA. W takim razie skoro nie mogę się cieszyć Tobą w piekle to może będę to robiła tutaj na ziemi do Twojej śmierci, która niewątpliwie kiedyś nastąpi. Ożeń się ze mną a oszczędzę tą ziemię przed zniszczeniem. Następnie ścisnęła jaja smoka. A ten piskliwym głosem powiedział: "zgoda" mimo, że nie miał ochoty na kolejny ożenek. LUCYNA się ucieszyła. Ślub za rok w restauracji OLIMP. Oh tyle spraw mam do załatwienia a Ty jeszcze garnituru nie masz i koniecznie grubasie musisz iść na siłkę. Tak się cieszę kochanie. KOKO LOKO zemdlał.


Tak oto się kończy I sezon tej zacnej serii. Innego zakończenia nie mogło być zważywszy, że sam jutro staję przy ołtarzu z nieco tylko mniej demoniczną Natalią. Długo mnie nie było ale sami wiecie, przygotowania. Na wszystkie komentarze odpowiem jak już zmienię stan cywilny i przeżyję poprawiny. Do następnego.

piątek, 5 sierpnia 2016

Wyzwanie LGBT- challenge accepted


Dawno już nie byłem do niczego wyzywany. No cóż pogodziłem się z tym, że chyba już jestem za stary na wyzwania i że pozostało mi już tylko szare, zwyczajne życie bez jakichś tam fajerwerków. A tu proszę, życie potrafi zaskakiwać i to jak. Zostałem nominowany przez Ja Optymistyczna by podjąć wyzwanie LGBT. Oto co musiałem zrobić by rzetelnie wywiązać się z nominacji. W sumie jak na wyzwanie LGBT to niewiele. Musiałem odpowiedzieć tylko na 10 dość ciekawych choć nie zawsze łatwych pytań. Oto pytania i moje odpowiedzi.

1. Skąd pomysł na nazwę bloga?
To bardzo romantyczna historia. Leżeliśmy sobie z moją Natalią na łóżku, zapytała mnie o coś, potem zarzuciła mi, że mijam się z prawdą i stwierdziła, że sieję zamęt jak jej trzyletni chrześniak Karolek. Tak bardzo mi się to określenie spodobało, że już wiedziałem, że będzie to mój pseudonim artystyczny. Myślałem, że z czasem więcej osób będzie tworzyło na moim blogu, stąd liczba mnoga. Nikt jednak z uwagi na ciężką pracę nie zgodził się pracować w moim blogowym gangu.

2. Czy Twój blog jest sekretem czy wiedzą o nim wszyscy wkoło? 
No cóż. Początkowo zamiar był taki, żeby o blogu wiedziała tylko Natalia.  Niestety gdy dodawałem komentarze pod jej blogiem komentarze jako Siewcy Zamętu jej prywatny hejter, niezbyt mądry zresztą zorientował się, że najpewniej jestem jej chłopakiem. Skoro ten hejter się zorientował to mogli to zrobić inni. Od tego czasu trochę bardziej się pilnuję w tym co publikuję, ale wciąż jest dość mocno kontrowersyjnie. Z czasem połapał się mój brat i jego narzeczona, potem sam się przyznałem znajomym Natalii ale oni i tak nie chcą mnie czytać. Mam tylko nadzieję, że znajomi z pracy nie czytają bo miałbym przekichane, chociaż czasem jak się do mnie uśmiechają w pracy to zastanawiam się czy przypadkiem nie przez to, że znają mój sekret.


3. Jakie masz marzenia? 

Nie jestem jakiś ambitny, tak mi się wydaje po tym co napiszę. Chcę spokojnego życia dla siebie i mojej rodziny, bez zbędnych przykrości. Chciałbym też uchować się przed zrobieniem czegoś lub niezrobieniem czegoś co spowoduje, że nie będę potrafił sobie spojrzeć w lustro. Tylko tyle.


4. Jakbyś mógł/mogła być dowolną osobą na ziemi, w kogo byś się zamienił/a?

Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. To trudne pytanie, zważywszy, że musiałbym wybrać tylko jedną osobę. Wypadałoby się zamienić w jakąś decyzyjną osobę i dzięki temu naprawić jakieś jedno wielkie świństwo. Tyle obory wokół nas, nie potrafię wybrać jednej kupki gnoju którą chciałbym uprzątnąć, bo czemu ta a nie inna? Jak faktycznie będę miał taką możliwość to się dobrze nad tym zastanowię. Teraz nie odpowiem.


5. Jakie by były 3 osoby, które chciałbyś przywrócić do życia? 

Kolejne trudne pytanie. Jak już ożywić jakąś osobę to taką, która na to zasługuje i która potrzebowała by tego, aby zrobić to czego nie zdążyła za życia. Na to pytanie też teraz nie potrafię odpowiedzieć. 


6. W jakim wydarzeniu z przeszłości chciałbyś/chciałabyś uczestniczyć? 

Nad takim pytaniem też się nigdy wcześniej nie zastanawiałem ale pora się przyznać, że wiem, że nie zostałem nominowany do wyzwania lgbt ale libster blog award, to była tylko taka podpucha, żeby więcej osób przeczytało tekst, mam nadzieję, że nigdy nie dostanę wyzwania lgbt. Ciekaw jestem ile osób mi zarzuci w komentarzach, że pomyliłem pojęcia. Co do wydarzeń z przeszłości to przychodzą mi na myśl chwile minione, w których dostrzegłem w oczach mojej kobiety autentyczny zachwyt nade mną, autentyczne uznanie. Takie chwile mógłbym przeżywać bez końca.


7. Jaka była ostatnia piosenka, którą przesłuchałeś/przesłuchałaś?

To pytanie mi się podoba. Podam nawet 3 tytuły:

Kukle Jambo to jest hit tak jak i inne przeróbki Stonogi, słucham i nie wierzę jakie to genialne a przy tym naprawdę da się tego słuchać, to jakiś taki nowy gatunek piosenki politycznej. Przy tym jest to jakieś nawiązanie do  Koko Loko. Mojemu smokowi z pewnością ta muza przypadła do gustu.

Hera, Koka, Hasz, LSD, naprawdę nie znałem wcześniej o tym utworze i tej pani, piosenka na mnie naprawdę zrobiła wrażenie, takie utwory i takie panie powinny być promowane w tv i radiu, widać, że ta pani ma coś do powiedzenia nie to co inne bezmózgie badziewie dbające tylko o linie i świecące dupą i cycami i piszę to choć pani wykonująca ten utwór bardzo niebezpiecznie pasuje mi do stereotypu feministki - lesbijki.

prawdziwa wakacyjna piosenka sprzed lat, którą poznałem dopiero teraz, nie byłem nad morzem w tym roku ale jak słucham tej nuty to tak jakbym czuł, że tam jestem


8. Jaka była ostatnia książka, którą przeczytałeś/przeczytałaś?


To był chyba Wyścig. Recenzja tutaj.
9. Jaki był ostatni film, który obejrzałaś/obejrzałeś? 

To był "Zwycięzca" o czarnoskórym biegaczu z Olimpiady w Berlinie 1936 r. Film taki na czasie, dziś olimpiada się rozpoczyna chyba co?


10. Co zrobisz po napisaniu tego posta? 

Obejrzę parę seriali i mang, wykąpie się i zlegnę obok ukochanej, która już drzemie. 

Starym zwyczajem nie nominuję nikogo do dalszej zabawy LGBT. Po prostu wstydzę się proponować obcym ludziom coś takiego.