sobota, 25 października 2014

prawo autorskie a życie

Rzadko piszę na blogu choć pomysłów mi nie brakuje.Mam zamiar napisać o relacji z jednodniowej pracy ankietera. Chcę opowiedzieć parę słów o swojej ulubionej mandze. W ogóle, mam ochotę zmierzyć się z tematem komiksu. Szykuję też żartobliwą notkę o kobiecych sztukach walki oraz mam zamiar zacząć pisać swoje opowiadanie, które ukazywałoby się w odcinkach. Więc naprawdę pomysłów mam wiele, niestety czasu jest tak mało. Trzeba jednak wiedzieć, że jestem takim, człowiekiem, że jak już coś "ukoci" się w moim umyśle to myśl ta nie zginie śmiercią zapomnienia dopóki jej nie zrealizuje lub ktoś mądry nie wybije mi złego pomysłu z głowy racjonalnymi argumentami. Więc wszystkie powyższe pomysły zostaną zrealizowane, niestety będzie to rozłożone w czasie. Dziś przyszła pora na taki już raz zapowiedziany temat. Mniej więcej w czasie gdy Polska wygrała po raz pierwszy z Niemcami w piłkę nożną zapowiedziałem notkę o bolesnym zdarzeniu, które mnie spotkało na blogu. Swego czasu napisałem recenzję programów telewizyjnych o szukaniu przyszłych żon przez mężczyzn http://siewcyzametu.blogspot.com/2014/09/chopaki-do-wziecia-kto-poslubi-mojego.html . W recenzji tej opisałem trzy programy: Rolnik szuka żony, Kto poślubi mojego syna, Chłopaki do wzięcia. Żeby było wiadomo o czym piszę dodałem logo programu Rolnik szuka żony: napis "Rolnik szuka żony" na zielonym tle. Nie widziałem w tym nic złego, choć przyznam się, że poszedłem na łatwiznę dodając do notki zdjęcie loga programu znalezione w internecie. Nie przyszło mi do głowy, że takie zachowanie mogłoby naruszać jakiekolwiek i czyjekolwiek prawa. Zdjęcie dodałem, tylko po to, żeby było jasne o czym piszę. Żyłem w przekonaniu, że mogę skorzystać z tego zdjęcia recenzując program, zwłaszcza, że recenzja była pozytywna. Wyobraźcie sobie więc moje zdziwienie, gdy po kilku dniach od ukazania się notki zobaczyłem informację, że moja notka przestała być publiczna i że została przeniesiona do kopii roboczych z powodu, że być może moja notka narusza prawo. W żaden sposób nie wytłumaczono mi kto przeniósł, moją notkę do kopii roboczyczych (pewnie jakiś admin portalu) ani niby jakie prawa narusza moja notka. Po jakimś czasie dopiero uświadomiłem sobie, że być może chodzi o dodatnie tego loga programu. Z informacji skierowanej do mnie wynikało, że ktoś kto przeczytał moją notkę uznał, że narusza ona prawo i, że w przypadku takiego zgłoszenia notka automatycznie przestaje być udostępniona publicznie. Jeżeli autor tekstu nie zgadza się może ponownie upublicznić notkę lecz wtedy naraża się na odpowiedzialność sądową. Zdjęcie usunąłem. Nie zarabiam na pisaniu, więc uważam, że nie ma sensu wdawać się w bezsensowne spory ale postanowiłem zbadać sprawę jak to jest z tymi prawami autorskimi do zdjęć tym bardziej, że do tej pory nie wiem jak swoim zachowaniem mógłbym naruszyć czyjeś prawa autorskie.
Z informacji znalezionych w internecie dowiedziałem się, że prawa autorskie, w tym prawa do zdjęć reguluje ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994 r.. Najważniejsze dla mnie są dwa artykuły z tej ustawy.  Zgodnie z art. 29 ust. 1 wspomnianej ustawy wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości. Zgodnie z art. 34 wyżej wymienionej ustawy można korzystać z utworów w granicach dozwolonego użytku pod warunkiem wymienienia twórcy i źródła. Twórcy nie przysługuje prawo do wynagrodzenia, chyba że ustawa stanowi inaczej. 
No cóż z ustawy wynika, że po spełnieniu pewnych warunków np. pisaniu recenzji o programie mogę skorzystać z utworu, w moim przypadku zdjęcia bez proszenia autora utworu (zdjęcia) o pozwolenie wykorzystania utworu (zdjęcia). Bez wątpienia logo programu, który zrecenzowałem mieści się w ramach pojęcia " urywek rozpowszechnionego utworu lub drobny utwór w całości". Nie mam też wątpliwości, że moja recenzja jest analizą krytyczną i w sumie jest samoistnym utworem. Moim jedynym błędem może wydawać się to, że nie podałem autora zdjęcia lub źródła. Więc sprawa wydawałaby się jasna. Jakiś nadgorliwiec uznał, że naruszyłem prawo, chociaż  z drugiej strony nie naruszyłem prawa tego nadgorliwca tylko jeżeli już to prawdopodobnie tvp, która dysponuje prawami do programu, który zrecenzowałem. No ale załóżmy, że popełniłem błąd nie umieszczając źródła z którego pobrałem logo programu, więc grzecznie usunąłem zdjęcie, chociaż czytając ustawę wystarczyłoby podać źródło zdjęcia.
Czytając jednak artykuły w internecie o prawach autorskich do zdjęć już wcale tak do końca nie wiem czy moja interpretacja przepisów o prawie autorskim jest prawidłowa. Według niektórych prawo do umieszczenia cudzego zdjęcia bez posiadania zgody mamy tylko wtedy gdy opisujemy to zdjęcie. Dla mnie zupełny bezsens. Przecież kto chciałby opisywać logo programu albo detale wykonania zdjęcia? Teraz zastanawiam się, czy recenzując np książkę czy film, dodając zdjęcie książki czy plakat filmu muszę mieć zgodę wydawnictwa czy producenta filmu. Jeżeli tak by było, to wszystkie recenzje musiałby być pewnie pozytywne bo inaczej nie uzyskałbym przecież materiałów o produkcie, który chciałbym zrecenzować. Czytając artykuły ustawy wydaje mi się, że nie. Trudno przecież pisać o książce czy recenzować film nie mając zdjęcia okładki książki czy plakatu filmu. Nie jestem jednak tego pewny na sto procent. Mógłbym szukać dalej jakiś wyjaśnień w internecie, czy interpretacji sądowych na ten temat. Powiem szczerze, że mnie to jednak przerasta i szkoda mi na to czasu. Wolę już nie dodawać takich zdjęć które nie są moje i nie narażać się na jakąś niepotrzebną odpowiedzialność sądową. Z drugiej strony czy przepisy o prawach autorskich nie są jakimś bublem? Przecież jasno z przepisów powinno wynikać czy można skorzystać z cudzego utworu czy nie. A i taka myśl mi przychodzi na myśl, że gdy oglądam jakiś program w tv i chcąc go zrecenzować później na blogu powinienem zrobić zdjęcie telewizora? Powiem szczerze, że mnie początkującego blogera przerasta ta kwestia. Może ktoś inny będzie potrafił udzielić w komentarzach odpowiedzi, na które niestety ja mimo szczerych chęci nie potrafiłem znaleźć jednoznacznych odpowiedzi.
Poniżej zdjęcie roślinki, które wspólnie wychodowaliśmy z Natalią. Kto zgadnie co to za roślina? Mi przypomina baobaba i obserwacja tej rośliny skutecznie poprawia mi nastrój w tą brzydką jesienną pogodę.

piątek, 17 października 2014

O bliskości i wolności w związku.

         Już dawno obiecałam Siewcy notkę o wolności w związku i nie mogłam się za nią zabrać. Przyznam się, że nie do końca wiedziałam jak ugryźć temat i bałam się, że nie zostanę zrozumiana – czego obawiam się nadal. Jednak mimo to postanowiłam się zmierzyć z tematem.
         Moim zdaniem mówiąc o wolności w związku chciałabym zaznaczyć oczywistą dla mnie sprawę. Otóż angażując się w stały związek chcąc, nie chcąc tworzymy nową jednostkę rodzinną i to ona ma być dla nas najważniejsza. Niestety Rodzice i inni członkowie rodziny idą nieco na dalszy plan, co nie oznacza, że przestają być dla nas ważni, przestajemy im pomagać czy też tracimy z Nimi kontakt. Dlaczego uważam, że najważniejszą osobą w rodzinie powinien być nasz Partner? Otóż Rodzice niestety kiedyś odchodzą (niestety nikt nie żyje wiecznie, a czasem by się chciało, żeby tak było), a nasze rodzeństwo zakłada swoje rodziny i bardziej żyje swoimi sprawami niż sprawami rodziny, z której wyszło. Przypominam, że jeżeli trzeba nadal wszyscy się wspierają, ale jeżeli chodzi o jakieś drobne rzeczy, podczas gdy my np. mamy wizytę u lekarza z dzieckiem, żona rodzi, albo niedomaga i trzeba pomóc w domu i przy dzieciach to nie lecimy do rodziców czy rodzeństwa tylko dlatego, że trzeba naprawić kran i nie ma komu tego zrobić (w końcu w tym momencie spokojnie możemy zająć się partnerką i dzieciakami, a mamie czy rodzeństwu polecić dobrego i taniego hydraulika;))…nie wiem czy mnie rozumiecie, ale czasem są rzeczy ważne i ważniejsze. I w życiu trzeba umieć wartościować, co często bywa trudne, bo stajemy momentami stajemy między młotem, a kowadłem.

         Wiem, że przynajmniej część z Was (o ile nie wszyscy) znajdą słaby punkt w moich wypocinach. Ktoś z Was może powiedzieć, że nieszczęścia chodzą po ludziach i wystarczy, że Partner zachoruje na złośliwego raka, ulegnie śmiertelnemu wypadkowi, albo związek po prostu się rozpadnie. I co wtedy? Załamiemy się po stracie najważniejszej dla nas osoby? Poza tym co z naszą autonomią? Przecież nie zawsze musimy mieć w 100% zbieżne zainteresowania. W końcu nie możemy uzależniać się od Partnera i tego samego wymagać od naszej lepszej połowy. 

Otóż mimo bliskości powinniśmy zachować odrobinę miejsca dla siebie, ponieważ jest to jeden z elementów, które czynią nasz związek zdrowym i powodują, że możemy go pielęgnować. Zachowanie pewnej wolności w związku, która jest wypełniona pewnymi składnikami często jest dla nas źródłem siły po rozstaniu, podczas ciężkiej choroby Partnera czy też jego śmierci (czego nie życzę nikomu), czy też sprawia, że możemy odrobinę zatęsknić za osobą, którą kochamy.

Mam nadzieję, że jak rozpiszę Wam w punktach o co mi chodzi to będziecie mieć pełniejszy obraz mojego podejścia do tematu i nie będziecie wieszać na mnie psów. Zatem wolność w związku przejawia się moim zdaniem, m.in. w:

  1. Odrębnych zainteresowaniach

Często pozwalają nam one oddzielnie się rozwijać, odpocząć od Partnera i dać Mu odpocząć od siebie. W końcu złapanie oddechu może dać nam szansę zatęsknienia za Partnerem, nabrania dystansu (chociażby do konfliktów) oraz samorozwoju. Nawet kiedy Siewca u mnie nocuje nie spędzamy razem 100% Jego pobytu u mnie – kiedy On np. spędza czas przy komputerze ja mam chwilę na czytanie. A jeżeli już jesteśmy przy rozwijaniu się niczym dywan z kwiatów, przejdźmy do następnego punktu.

  1. Samorozwój/Samorealizacja

Jeżeli znacie piramidę Maslowa, dobrze wiecie, że samorealizacja leży na samym szczycie naszych potrzeb. Dlatego też jeżeli mamy zaspokojone potrzeby fizjologiczne, bezpieczeństwa, społeczne i potrzeby uznania, zaczynamy odczuwać potrzeby samorealizacji.

Może ona się przejawiać chociażby w zainteresowaniach, o których wspomniałam wcześniej. Jednak może to też być również chociażby podnoszenie swoich kwalifikacji zawodowych, rozwijanie talentów czy potrzeby duchowe (np. religia). Siewcy zdarzało się już jeździć na wyjazdowe szkolenia lub wyjazdy z pracy i ja nie miałam wtedy zbyt wiele do gadania, bo tak jak przy towarzyskich wyjazdach można sobie odpuścić wypad, tak odgórne szkolenie z pracy nie bardzo (z resztą przy tym bardziej towarzyskim wyjeździe z pracy też nie miałam zbyt wiele do gadania;p). Tak samo Siewca nie bardzo ma głos jeżeli chodzi o jakieś moje warsztaty czy szkolenia, które pomagają mi zdobyć nowe doświadczenia i poszerzyć wiedzę. Naturalnie staramy się w miarę możliwości uzgodnić terminy itp., ale czasami trzeba decydować się już i nie ma wyjścia;p.

W momencie kiedy jednemu z nas wypada takie szkolenie czy wyjazd, na który nie można się zbytnio nie zgodzić to drugi ma czas, żeby np.:

  • Spędzić więcej czasu sam na sam z rodzicami, rodzeństwem czy znajomymi,
  • Poświęcić więcej czasu na własne zainteresowania i inne rzeczy.

  1. Wyżej wspomniałam też o potrzebach społecznych.

Zazwyczaj staramy się z Siewcą wychodzić razem i przeważnie spotykamy się z moimi znajomymi, którzy stali się również Jego znajomymi. Jednakże nie ma przeszkód, ku temu, żeby któreś wyszło spotkać się z kimś znajomym bez swojej połowy. Ja nie widziałam problemu, żeby Siewca poszedł sam na spotkanie klasowe (chociaż kiedy nie wrócił o godzinie, o której mówił, że wróci wysłałam Mu sms’a z pytaniem czy mam go iść szukać i dzwonić na policję, bo gdzieś leży pobity w rowie; czy po prostu dobrze się bawi i się zasiedział… - to nie wynikało z mojej zaborczości czy zazdrości, tylko po prostu się martwiłam, bo Siewcy się zapomniało, że powinien napisać, że jednak jest fajnie i będzie później niż mówił…jakoś nie pomyślał, że mogę się denerwować, że coś Mu się stało:/). Tak samo Siewca nie robi mi wyrzutów, kiedy mówię Mu, że się umawiam z koleżanką na kawę czy piwo, na popołudnie, kiedy Go nie będzie u mnie.

         Moim zdaniem w związku każde z partnerów nie tylko powinno wspólnie wychodzić i spotykać się z ludźmi, ale też ma prawo do indywidualnych spotkań. Oczywiście o ile nie są to spotkania z gatunku tych zahaczających o zdradę ;p.

  1. Praca
Niestety w naszych czasach raz jest, raz jej nie ma – nie ma lekko, chociaż chciałoby się mieć lżej.

Jednak moim zdaniem, w miarę możliwości zarówno kobieta i mężczyzna powinni pracować na tyle na ile się da. To nie tylko wiąże się z tym, że jest lżej w utrzymaniu domu, ale później jeżeli (nie daj Boże) coś by się stało, to zawsze są jakieś pieniądze przynajmniej ze strony jednego z partnerów. A jeżeli zdarzyłoby się nieszczęście w postaci śmierci partnera, to ta druga osoba zawsze będzie miała się za co utrzymać.

Poza tym jest jeszcze kwestia tego czy pracować razem czy nie. Osobiście nie chciałabym pracować razem z Siewcą, chociażby przez wzgląd na to, że zbyt częste przebywanie z drugą połową moim zdaniem jest niezdrowe i może mocno zaszkodzić związkowi. Wiecie – widzicie się w pracy, po pracy i w łóżku. Taka sytuacja może prowadzić do nudy w związku oraz do konfliktów.

A jeżeli już ze sobą pracujemy, to starajmy się jak najmniej ze sobą współpracować (chyba, że jest to konieczne), a po pracy tym bardziej zadbajmy o przestrzeń dla siebie – niezależnie od tego czy to będzie chwila z książką, spacer, kąpiel, piwo z koleżanką/kolegą*, czy jakiś kurs.

*niepotrzebne skreślić


Zmierzając do brzegu… Niezależnie od tego jak ważny jest dla nas Partner zawsze powinniśmy być egoistami, żeby móc budować szczęśliwy związek. Opierając się tylko i wyłącznie na potrzebach tego drugiego człowieka możemy nie tylko zniszczyć nasz związek, ale także własne życie. Jak już wspomniałam nie mamy prawa uzależniać od siebie drugiego człowieka – niezależnie od tego, czy jest to nasz partner, nasi rodzice, rodzeństwo czy nasze dzieci. Będąc częścią społeczeństwa/grupy/rodziny powinniśmy pamiętać, że wciąż jesteśmy jednostką samodowodzącą i nikt za nas życia nie przeżyje; a jednocześnie jesteśmy częścią społeczeństwa, więc musimy szanować siebie i innych obok siebie. Poza tym tylko nie zapominając o sobie możemy być dobrymi ludźmi, partnerami czy przyjaciółmi. Bo zdrowy egoizm nigdy nie jest zły…


Przepraszam, że się rozpisałam, ale nie potrafiłam krócej;]. Mam nadzieję, że ktoś jednak przebrnął przez moje wypociny. 

sobota, 11 października 2014

odpowiedzi na pytania

Zostałem nominowany przez Natkę http://crossstitchandbracelets.blogspot.com/ do odpowiedzi na 10 zadanych pytań. Jako, że nie odrzucam wyzwań toteż odpowiadam na zadane pytania. Z opóźnieniem bo opóźnieniem ale zawsze.
1/ Ulubiony film
odp. Mam w pamięci wiele fajnych filmów i to z różnych gatunków, tak i polskie jak i zagraniczne. Jeżeli mam wybrać jeden to dziś do głowy przychodzi mi ROB ROY. Film toczy się w Szkocji w czasach gdy walczy się jeszcze na miecze. Dawno tego filmu nie oglądałem więc mogę źle go pamiętać, wybaczcie jeżeli przeinaczam fakty ale chodzi głównie o to, że Szkoci są ciemiężeni przez Anglików i pewien Anglik z paskudnym charakterem ale za to wyćwiczony we władaniu szpadą zachodzi za skórę prostemu Szkotowi zajmującemu się rolnictwem. Na nieszczęście Anglika i ku uciesze sprawiedliwości życiowej Szkot jest bardzo rozsądnym, honorowym człowiekiem, który nie walczy szpadą ale wielkim ciężkim mieczem. Film lubię za to, pokazuje, że warto zachować moralność i warto zachować honor.
2/ Moje hobby
odp. Jednym moim hobby jest moja Natalia. W nią inwestuje większość swojego wolnego czasu, myśli i pieniędzy. Ona też daje mi najwięcej radości.
3/ Czy lubisz gotować
odp. Lubię, ale nie posiadam wielu umiejętności w kuchni, w tej materii pozwalam wykazać się innym, mojej mamie lub Natalii, ja zwykle zmywam ale wolałbym gotować.
4/ Czym zajmujesz się na co dzień?
odp. Pracuję w tym samym miejscu od 3 lat. Można powiedzieć, że pracuje umysłowo. Co dzień przewalam setki papierów i szukam w nich informacji. Nie chce jednak zdradzać teraz co konkretnie robię.
5/ Ile masz lat?
odp.Obecnie mam jeszcze 29 lat ale już za pół roku będzie okrągła 30-tka.
6/ Czego oczekujesz od swoich czytelników?
odp. Chciałbym, sprowokować swoich czytelników do zastanowienia się i wdania w dyskusje. Taki jest pomysł na ten blog, żeby poruszać kontrowersyjne tematy, na które każdy może mieć inny pogląd.
7/ Jak spędzasz czas wolny?
odp. Wspólnie z Natalią rozmawiając, planując, zmywając naczynia, sprzątając jej mieszkanie a jeżeli jestem w swoim rodzinnym domu to gram, oglądam tv bądź zajmuje się pracami na podwórku typu rąbanie drzewa, kopanie ogródka itp. Lubię też spacerować, chodzić na grzyby. To główne moje zajęcia.
8/ Uprawiasz jakiś sport?
odp. Tak, ale nie mogę powiedzieć jaki. A z tych co mogę powiedzieć, to nie uprawiam teraz nic. Zanim znalazłem pracę biegałem, grałem ze znajomymi w piłkę nożną bądź siatkówkę, dawno temu grałem też w tenis stołowy, ale teraz niestety na nic ze sportu nie znajduję czasu.
9/ Twoje największe marznia?
odp. 3 tys na rękę, Natalia, żeby miała 2 tys na rękę, zdrowie do starości dla mnie i najbliższych, dom na wsi z rajskim ogrodem, syn, który pójdzie w moje ślady, córka, która będzie odmawiała każdemu facetowi, do momentu aż pozna tą prawdziwą miłość
10/ Wolisz miasto czy wieś?
odp. Wolę wieś, chociaż i miasto ma swój urok.
11/ Kilka cech mojego charakteru?
Jestem bardzo spokojny, nie unoszę się, jestem ugodowy i elastyczny ale mam swoje zasady i nie zamierzam ich łamać. Dla innych mogę wydawać się mało towarzyski i małomówny ale myślę, że jestem lubiany za prostotę i nie owijanie w bawełnę.
12/ Co cię denerwuje w innych ludziach?
Zwalanie swoich obowiązków na innych i oczekiwanie od innych tego czego sami nie chcieliby zrobić.

To już wszystkie pytania. Wybaczcie ale nikogo nie nominuję. Za mało mam obserwatorów. Poza tym wstydzę się nominować. Jutro postaram się dodać notką o przykrym zdarzeniu, które mnie spotkało na blogu ale to jutro i o ile jutro. Teraz idę obejrzeć jak nasi poradzą sobie z Niemcami. Obstawiam, że przegramy dwoma bramkami chociaż serce chciałoby odwrotnie.

niedziela, 5 października 2014

Podsumowanie sezonu wiosna - lato 2014

Dopiero był kwiecień, cieszyłem się ze wcześniejszej wiosny. Zrobiło się ciepło, dni były dłuższe i tak w duchu sobie myślałem, że najfajniejsze dni tego roku dopiero przede mną. Liczyłem, że to ten cieplejszy okres roku nie przeleci mi szybko. I tak sobie mówiłem, spokojnie dopiero maj, czerwiec dopiero w sumie jeszcze nie lato, w lipcu się obudziłem bo urlop się skończył, potem sierpień, wrzesień jeszcze był jako tako i już październik. No cóż pora niestety przestawić się na okres jesień - zima. Już jak wstaje do pracy jest ciemno. Ciemno jest też gdy wracam. Gdyby nie Natalia pewnie popadłbym w depresje. Swoją drogą Natalia woli jesień, podejrzewam, że chodzi o długie wieczory, które może spędzać bez wyrzutów sumienia z książką w dłoniach. Ze mną jednak jest zupełnie inaczej. Lubię jak przyroda zaczyna się budzić do życia, pojawia się niesamowicie zielona trawa, później widać bociany, słychać śpiew kopulujących zwierzątek, wyłączając koty. Jak ja nie znoszę ich darcia się. Później zaczynają kwitnąć drzewa. W maju pojawiają się pierwsze kurki. Uwielbiam zbierać owoce lasu na przemian z tym co rośnie w moim sadzie, ogródku. W czerwcu są truskawki, czereśnie, końcem czerwca pojawiają się jagody. Później są wiśnie, pierwsze jabłka. Z ogródka mam rzeżuchę, sałatę. W lipcu zbieram sobie maliny leśne, jeżyny. Z ogródka mam pomidory, ogórki, fasolkę. W sierpniu to już śliwki, jabłka, gruszki, we wrześniu jeszcze brzoskwinie, orzechy i winogrona. A przez cały sezon zbieram grzyby. Lubię ten okres, mogę popracować sobie przy kopaniu, przycinaniu roślin w ogródku, sadzie a potem cieszę się jak to wszystko rośnie i widzę, że moja praca przynosi efekty. Ktoś mógłby zapytać co z tego mam. Mógłbym kupić wszystko co chce, owoce i warzywa nie są takie drogie. Mnie jednak cieszy to, że mogę sam coś wyprodukować, sam coś zebrać. Taką mam naturę. Co roku sadzę nowe drzewka. Niektórzy lubią otaczać swoje domy równiutko przystrzyżoną trawą, równo przystrzyżonym iglastym żywopłotem a ja wolę bardziej "rajskie" drzewa owocowe i zwykłe, niewyszukane kwiaty. Uwielbiam dni, w których mogę wstać sobie wcześnie rano, wyjść w ciepły poranek i zerwać sobie jakiś świeży owoc z drzewka albo warzywko z ogródka. W takich momentach czuję, że żyję. No cóż ten okres w tym roku jest już za mną. Z roku na rok lato mija mi coraz szybciej. Dziś ostatni raz w tym roku byłem na grzybach. Zerwałem też dla Natalii trochę winogrona. Mam nadzieję, że winogrono osłodzi jej trochę najbliższe dni. Trochę ostatnio narozrabiałem, zrobiłem coś wbrew temu co jej obiecałem. Na szczęście Natalia to święta kobieta i mi chyba wciąż ufa ale cóż odkupić swoje winy będę musiał. Tymczasem zostawiam zdjęcia tego co dziś zebrałem.