Dziś proponuję wam notkę mało świąteczną, no ale jak już ktoś będzie miał przesyt choinek i kolęd to moja propozycja z pewnością pozwoli choć na chwilę oderwać się od świętowania.
Często z moją Natalią oglądamy różne filmy, seriale dostępne w sieci. Natalia swego czasu, pod wpływem recenzji na jakimś blogu zaproponowała do obejrzenia serial Wirus (The Strain) wyprodukowany przez amerykańską stację telewizyjną FX. Serial powstał w oparciu o trylogię autorstwa Guillerma del Toro i Chucka Hogana. Myślę, że nie zdradzę za wiele jeżeli powiem, że chodzi o historię o wampirach. Akcja dzieje się w Nowym Jorku i widzimy jak z dnia na dzień miasto coraz bardziej zaczyna przypominać jadłodalnię dla bestii z kłami, a raczej z przyssawkami. Bowiem serial w dość ciekawy, dla mnie racjonalny sposób tłumaczy działanie wampira. Dostajemy sensowne wiadomości dlaczego wampiry boją się słońca, skąd mają większą siłę, dlaczego się nie starzeją i nie muszą jeść i pić. W innych powieściach o wampirach nie dostaniemy takich wyczerpujących i sensownych odpowiedzi. Przytaczając słowa jednej z głównej postaci serialu profesora Abrahama Setriakiana zapomnijcie o wszystkim co wiecie o wampirach o tych romantycznych, ckliwych historiach, to są pijawki, pasożyty, wirus który trzeba zniszczyć. W ogóle tytuł serialu to dla mnie nieporozumienie, zamiast "Wirus" powinien nazywać się "Robale", kto obejrzy z pewnością przyzna mi racje. Co dobrego jest w tym serialu poza historią trzymającą w napięciu? Serial nie jest przerażający, serce nie skacze z emocji na drastycznych scenach ale sama wizja apokalipsy, jej rozmach już sama budzi trwogę. Sympatię budzą postacie z serialu, są bardzo charakterystyczne, przerysowane, nierzeczywiste jednak mimo to bardzo ciekawe. Wiemy z góry co dana postać w konkretnej sytuacji będzie chciała zrobić ale nie wiemy jak to zrobi. Podoba mi się humor w serialu, w każdym odcinku da się zauważyć przerywnik, absurdalny dowcip, który na chwilę rozładowuje napięcie. Ciekawy jest też wątek władz, ludzi biznesu, którzy mają wiele wspólnego z zarazą wampirów. Dość powiem, że z Natalią obejrzeliśmy cały pierwszy sezon w tydzień oraz, że Natalia nie potrafiła oprzeć się pokusie zakupienia pierwszego tomu trylogii Guillerma del Toro i Chucka Hogana i przeczytania tego jak to jest opisane przez autorów powieści. Recenzja książki tutaj. Minusami serialu jest budżet, wampiry wyglądają jak z gumy, chociaż da się to przeboleć. Czytając recenzje serialu na innych stronach okazało się, że dla wielu osób wadą serialu jest to, że jednym z bohaterów, tym, który najwięcej wie o wampirach jest były więzień obozu koncentracyjnego, żyd Abraham Setriakian. Póki co ja nie widzę w tym nic złego. Nie zauważyłem alby w którymkolwiek miejscu serial był antypolski. Wszystkich zachęcam do obejrzenia, no może poza dziećmi. Sam czekam na kolejny sezon.
Często z moją Natalią oglądamy różne filmy, seriale dostępne w sieci. Natalia swego czasu, pod wpływem recenzji na jakimś blogu zaproponowała do obejrzenia serial Wirus (The Strain) wyprodukowany przez amerykańską stację telewizyjną FX. Serial powstał w oparciu o trylogię autorstwa Guillerma del Toro i Chucka Hogana. Myślę, że nie zdradzę za wiele jeżeli powiem, że chodzi o historię o wampirach. Akcja dzieje się w Nowym Jorku i widzimy jak z dnia na dzień miasto coraz bardziej zaczyna przypominać jadłodalnię dla bestii z kłami, a raczej z przyssawkami. Bowiem serial w dość ciekawy, dla mnie racjonalny sposób tłumaczy działanie wampira. Dostajemy sensowne wiadomości dlaczego wampiry boją się słońca, skąd mają większą siłę, dlaczego się nie starzeją i nie muszą jeść i pić. W innych powieściach o wampirach nie dostaniemy takich wyczerpujących i sensownych odpowiedzi. Przytaczając słowa jednej z głównej postaci serialu profesora Abrahama Setriakiana zapomnijcie o wszystkim co wiecie o wampirach o tych romantycznych, ckliwych historiach, to są pijawki, pasożyty, wirus który trzeba zniszczyć. W ogóle tytuł serialu to dla mnie nieporozumienie, zamiast "Wirus" powinien nazywać się "Robale", kto obejrzy z pewnością przyzna mi racje. Co dobrego jest w tym serialu poza historią trzymającą w napięciu? Serial nie jest przerażający, serce nie skacze z emocji na drastycznych scenach ale sama wizja apokalipsy, jej rozmach już sama budzi trwogę. Sympatię budzą postacie z serialu, są bardzo charakterystyczne, przerysowane, nierzeczywiste jednak mimo to bardzo ciekawe. Wiemy z góry co dana postać w konkretnej sytuacji będzie chciała zrobić ale nie wiemy jak to zrobi. Podoba mi się humor w serialu, w każdym odcinku da się zauważyć przerywnik, absurdalny dowcip, który na chwilę rozładowuje napięcie. Ciekawy jest też wątek władz, ludzi biznesu, którzy mają wiele wspólnego z zarazą wampirów. Dość powiem, że z Natalią obejrzeliśmy cały pierwszy sezon w tydzień oraz, że Natalia nie potrafiła oprzeć się pokusie zakupienia pierwszego tomu trylogii Guillerma del Toro i Chucka Hogana i przeczytania tego jak to jest opisane przez autorów powieści. Recenzja książki tutaj. Minusami serialu jest budżet, wampiry wyglądają jak z gumy, chociaż da się to przeboleć. Czytając recenzje serialu na innych stronach okazało się, że dla wielu osób wadą serialu jest to, że jednym z bohaterów, tym, który najwięcej wie o wampirach jest były więzień obozu koncentracyjnego, żyd Abraham Setriakian. Póki co ja nie widzę w tym nic złego. Nie zauważyłem alby w którymkolwiek miejscu serial był antypolski. Wszystkich zachęcam do obejrzenia, no może poza dziećmi. Sam czekam na kolejny sezon.