środa, 24 grudnia 2014

Wirus (The Strain) - recenzja serialu telewizyjnego

Dziś proponuję wam notkę mało świąteczną, no ale jak już ktoś będzie miał przesyt choinek i kolęd to moja propozycja z pewnością pozwoli choć na chwilę oderwać się od świętowania.
Często z moją Natalią oglądamy różne filmy, seriale dostępne w sieci. Natalia swego czasu, pod wpływem recenzji na jakimś blogu zaproponowała do obejrzenia serial Wirus (The Strain) wyprodukowany przez amerykańską stację telewizyjną FX. Serial powstał w oparciu o trylogię autorstwa  Guillerma del Toro i Chucka Hogana. Myślę, że nie zdradzę za wiele jeżeli powiem, że chodzi o historię o wampirach. Akcja dzieje się w Nowym Jorku i widzimy jak z dnia na dzień miasto coraz bardziej zaczyna przypominać jadłodalnię dla bestii z kłami, a raczej z przyssawkami. Bowiem serial w dość ciekawy, dla mnie racjonalny sposób tłumaczy działanie wampira. Dostajemy sensowne wiadomości dlaczego wampiry boją się słońca, skąd mają większą siłę, dlaczego się nie starzeją i nie muszą jeść i pić. W innych powieściach o wampirach nie dostaniemy takich wyczerpujących i sensownych odpowiedzi. Przytaczając słowa jednej z głównej postaci serialu profesora Abrahama Setriakiana zapomnijcie o wszystkim co wiecie o wampirach o tych romantycznych, ckliwych historiach, to są pijawki, pasożyty, wirus który trzeba zniszczyć. W ogóle tytuł serialu to dla mnie nieporozumienie, zamiast "Wirus" powinien nazywać się "Robale", kto obejrzy z pewnością przyzna mi racje. Co dobrego jest w tym serialu poza historią trzymającą w napięciu? Serial nie jest przerażający, serce nie skacze z emocji na drastycznych scenach ale sama wizja apokalipsy, jej rozmach już sama budzi trwogę. Sympatię budzą postacie z serialu, są  bardzo charakterystyczne, przerysowane, nierzeczywiste jednak mimo to bardzo ciekawe. Wiemy z góry co dana postać w konkretnej sytuacji będzie chciała zrobić ale nie wiemy jak to zrobi. Podoba mi się humor w serialu, w każdym odcinku da się zauważyć przerywnik, absurdalny dowcip, który na chwilę rozładowuje napięcie. Ciekawy jest też wątek władz, ludzi biznesu, którzy mają wiele wspólnego z zarazą wampirów. Dość powiem, że z Natalią obejrzeliśmy cały pierwszy sezon w tydzień oraz, że Natalia nie potrafiła oprzeć się pokusie zakupienia pierwszego tomu trylogii Guillerma del Toro i Chucka Hogana i przeczytania tego jak to jest  opisane przez autorów powieści. Recenzja książki tutaj. Minusami serialu jest budżet, wampiry wyglądają jak z gumy, chociaż da się to przeboleć. Czytając recenzje serialu na innych stronach okazało się, że dla wielu osób wadą serialu jest to, że jednym z bohaterów, tym, który najwięcej wie o wampirach jest były więzień obozu koncentracyjnego, żyd Abraham Setriakian. Póki co ja nie widzę w tym nic złego. Nie zauważyłem alby w którymkolwiek miejscu serial był antypolski. Wszystkich zachęcam do obejrzenia, no może poza dziećmi. Sam czekam na kolejny sezon.

sobota, 20 grudnia 2014

Geje czy porno, co jest gorsze? Zaskakujący wniosek


W poprzedniej notce tu poruszyłem temat facetów będących w związku, którzy oglądają porno. Wywiązała się ciekawa dyskusja. Kobiety choć nielicznie się wypowiadały, to jednoznacznie stwierdziły, że dojrzały facet oglądający porno powinien leczyć się u psychiatry, gdyż jest to oznaka problemów psychicznych. Padło wiele tym podobnych uwag, oczywiście ze strony kobiet. Męska część czytelników była łagodniejsza w osądach dla oglądaczy porno w tym i ja. Co prawda dojrzałemu facetowi, mającemu własną kobietę nie przystoi korzystanie z tego typu materiałów, jednak nie widzę w tym większego zagrożenia dla zdrowia psychicznego. Kobiety jednak wypowiadające się pod tekstem w tym moja narzeczona uznały oglądanie porno przez ich facetów za ogromne zagrożenie z którego do tej pory nie zdawałem sobie sprawy i z którym jakoś nie mogłem się zgodzić, choć wtedy brakło mi argumentów. Moja narzeczona wręcz stwierdziła w jednej z rozmów, że gdybym oglądał porno musiałbym wybrać albo porno albo ona. Myślałem nad tym trochę bo nie lubię zwłaszcza w internecie dać kobiecie ostatniego słowa, choć ta ma swoje racje. Taka to już rola Siewców Zamętu.
Gdy w zeszłą niedzielę odkurzałem dywan w mieszkaniu mojej Natalii wpadłem na szatański pomysł. Postanowiłem poruszyć temat gejów, ogólnie homoseksualistów. Zapytałem czy gdybyśmy mieli syna coby ją bardziej przeraziło, syn-gej, czy syn oglądający porno. Natalia odpowiedziała, że wolałaby mieć syna geja i że ja też musiałbym go zaakceptować - wie, że mi byłoby z tym bardzo ciężko. Zaskoczyła mnie ta odpowiedź. Zadałem jeszcze jedno pytanie: co zrobiłaby z naszym synem gdyby był gejem i  oglądał porno. Odpowiedziałaby, że gdyby oglądał porno pogadałaby z nim i o tym i zaprowadziłaby do psychologa. Jego homoseksualnych zapędów by nie leczyła bo to przecież nie choroba i leczyć tego nie da się, człowiek według niej jest od narodzin gejem. O możliwości leczenia homoseksualizmu nie chcę się wypowiadać, wydaję mi się, że nie zawsze za takie skłonności odpowiada natura, że czasem jest to wynikiem mody, czy środowiska w którym się przebywa (np. więzienie, wojsko). W każdym razie ja choć do gejów nic nie mam, dopóki  rozmawiamy merytorycznie i nie zaglądamy sobie nawzajem pod kołdry to zdecydowanie wolałbym mieć syna oglądającego porno niż syna geja. Oglądanie takich materiałów świadczyłoby o jego heteroseksualnych zainteresowaniach ( jeżeliby nie było to gejowskie porno). Mam wizje syna, który zaczyna interesować się kobietami, wyobrażam sobie jego zawstydzenie i pierwsze miłości, jego pytania, na które z uśmiechem mógłbym mu odpowiadać, bo sam przecież to przeżyłem. Wizji syna geja nie mam. Pewnie jakoś bym to przełknął, ale byłoby mi trudniej. Gdyby oglądał porno, jeżeli nie kryłby się za tym nałóg i rezygnacja z kontaktów z kobietami byłoby to do zniesienia. No przecież bez sztucznego fałszu. Kto z nas nie ma na sumieniu choć jednego tego typu grzechu? 
Jeszcze jedno mnie zaskakuje. Natalia wolałaby syna geja, choć to dla mnie gorsze zdecydowanie od oglądania porno. Natalia jak i spora część innych kobiet zarzuca oglądaczom porno uprzedmiotowienie kobiety, sprowadzenie jej do zabawki seksualnej odarcie z uczuć oraz lenistwo, łatwiej przecież się onanizować oglądając zdjęcia nagiej kobiety niż zadbać o właściwe relacje z własną kobietą. No a jak jest z homoseksualistami? Tam dla mnie dopiero nie ma uczucia. Samo słowo homoseksualizm kojarzy mi się z uprawianiem seksu przez osoby tej samej płci a nie z uczuciami. Według mnie osoby homoseksualne są bardzo skoncentrowane tylko na sobie i na swoich doznaniach. Dopiero homoseksualiści się traktują wzajemnie przedmiotowo. Nie mam nic do homoseksualistów, nie mam zamiaru ich leczyć, niech sobie żyją, mogę z nimi współpracować ale dla mnie są to indywidualiści skupieni tylko na sobie. Nie chciałbym mieć takiego syna który zdanie zaczyna od "ja".Być może za surowo traktuję homoseksualistów, ale jak słucham, tych którzy przyznali się publicznie do swojej orientacji czy to są kobiety czy faceci to do takich właśnie dochodzę wniosków.
Nie dawno przeczytałem jakiś artykuł o Robercie Biedroniu, który oczywiście jest 100% gejem, gdzieś kiedyś się przyznał, że sypiał z kobietami po alkoholu i że te choć go chwaliły za umiejętności łóżkowe, on po przebudzeniu stwierdzał zawsze, że "fuj". Nie chciałbym mieć syna, który sypia z kim popadnie, dla którego jest to sport a nie akt uczucia, akt miłości i który mówi do kobiety, która zrobiła mu dobrze "fuj".
Ostatnio moja luba z dużym zaciekawieniem czytała książkę jakiegoś stylisty-geja. Gdy przeczytałem jej recenzję tu zaskoczyło mnie, że tak ją zainteresowała. Powiem, że po opublikowaniu recenzji tej książki, która jest na zdjęciu kilka jej koleżanek zapragnęło ją pożyczyć. Panuje jakieś chore przekonanie, że facet gej lepiej rozumie kobietę niż facet heteroseksualny. Nie wiem skąd to się wzięło. Czy przeciętny gej jest bardziej wrażliwszy od przeciętnego heteroseksualnego faceta? To głupota. No chyba, że wrażliwość zdobywa się przez stosunek analny lub przez nie uprawianie seksu z kobietami. 
Napisałem ten artykuł bo zdumiewa mnie to, że kobiety tak surowo oceniają facetów, oglądających porno a potrafią się wręcz zachwycać gejami. Dla mnie to pozostanie nie pojęte. 

środa, 10 grudnia 2014

Gdy Twój facet ogląda porno

Z pewnością zdarzyło się wam nie raz trafić na treści pornograficzne czy mieliście na to ochotę czy nie. Najczęściej takie stykanie z pornografią ma miejsce w internecie, gdzie najłatwiej o takie treści. Dużo jej w telewizji, gazetach, nawet pewnych treści można doszukiwać się w reklamach. Krótko mówiąc każdy kto chce to ma dostęp do pornografii. Ma to swoje zalety i minusy. Przypominam sobie od czasu do czasu jak mój stosunek do pornografii zmieniał się z wiekiem dojrzewania. Do klasy piątej, szóstej podstawówki byłem bardzo grzecznym chłopcem. Odwracałem wzrok od nagich zdjęć kobiet zawartych w tematycznych gazetkach przynoszonych do szkoły przez żądnych wiedzy kolegów. Uważałem to za grzech i bałem się kary Bożej. Później z czasem stopniowo to wszystko zaczęło się zmieniać. Zacząłem od innej strony spoglądać na dziewczyny, zacząłem dojrzewać i pornografia najpierw z gazetek, później telewizji i internetu zaczęła pełnić rolę dokształcającą a później wypełniającą brak możliwości obcowania z osobą płci przeciwnej. Dziś nie zastanawiam się specjalnie nad materiałami erotycznymi. Oswoiłem się z tym, że w sporej liczbie filmów są sceny rozbierane, że w reklamach kobiety eksponują swoje ciała w nienaturalnych pozach a  nasza mowa potoczna pełna jest świńskich dowcipów i dwuznacznych tekstów, skojarzeń jednoznacznie się kojarzących. Może nie jest to stricte porno ale to wszystko co wymieniłem oswaja nas z pornografią. Nie chce oceniać w tym tekście czy pornografia wyrządza więcej szkody, czy więcej z niej pożytku. Z pewnością ma na nas jakiś wpływ. Z pewnością przesadne obcowanie z pornografią, uzależnienie jest fatalne w skutkach dla psychiki. Pornografia może uzależnić jak wszystko w nadmiarze. Przestawia fałszywy obraz relacji między kobietami a mężczyznami.co może wywierać negatywne skutki na psychikę zwłaszcza w młodym wieku. Wpływa na nie wiem czy dobrą liberalizację obyczajów, chodzi mi o to, że łatwiej niż kiedyś w kontaktach głównie z płcią przeciwną dążymy do sexu co przekłada się na zdrady i nieprawidłowe funkcjonowanie związków. Trzeba też pamiętać o pornobiznesie i wielu kobietach zmuszanych to występowania w produkcjach pornograficznych. Jeżeli pornografia ma jakieś zalety to przychodzi mi tylko do głowy to, że przyczynia się jakoś do edukacji seksualnej, pomaga poskromić popęd seksualny no i przez to, że jest tak dostępna może poprawić jakość sfery erotycznej w związku, pomóc otworzyć się na siebie i ułatwić rozmowę o swoich potrzebach z tej materii. No ale jak mówiłem nie chce w tym tekście oceniać samego zjawiska erotyki tylko skupić się na bardziej konkretnym przypadku. Co należy myśleć o mężczyźnie będącym w związku korzystającym z pornografii? Jak się czuje kobieta, która odkrywa, że jej mężczyzna kupuje gazetki erotyczne, przegląda strony porno lub ma wykupiony pakiet z całodobowym programem erotycznym? Pytam z rozmysłem tylko o mężczyzn bo kobietom raczej nie można zarzucić w większości wypadków, że przeglądają treści pornograficzne. A może jednak przeglądają tylko się do tego nie przyznają? Stawiam nieprzemyślaną tezę, że mężczyźnie łatwiej zaakceptować kobietę oglądającą filmy erotyczne niż na odwrót. A jeżeli chodzi o mnie to ja już myślę, że nie oburzyłbym się na moją lubą przyłapaną na oglądaniu takiego filmu, bo znaczy to, że w chwilach gdy mnie nie ma nie szuka pocieszenia w ramionach innego. Trzeba też wspomnieć o 6-tym zmyśle kobiet do odkrywania niecnych uczynków swoich partnerów, którego nie posiadają mężczyźni. Kobiety po prostu są bardziej skryte jeżeli chodzi o sprawy sexu i trudniej je przyłapać niż mężczyznę. Uważam, że należy też wspomnieć o banale, że mężczyźni są wzrokowcami a kobiety mają większą wyobraźnię. Chyba każdy zgodzi się, że mężczyźni nie czytają tekstów pornograficznych a kobiety już tak. Moja Natalia ma wiele podejrzanych książek na półce np "50 twarzy Greya" i naprawdę nie przyszło mi do głowy zrobić jej z tego powodu jakikolwiek zarzut. No ale wróćmy do mężczyzn. Czy korzystanie z materiałów erotycznych przez mężczyznę w związku to zdrada? Trochę się rozpisałem więc bez dalszych wywodów powiem, że to zależy od tego czy w korzystaniu z takich materiałów kryje się chęć zdrady oraz czy sama pornografia nie stała się większym bodźcem erotycznym niż partnerka. Jeżeli nie, to nie jest to chyba powód do niepokoju. Nie jestem jednak pewien, być może czegoś nie przemyślałem i jednak się mylę.

sobota, 6 grudnia 2014

Piwo z przepowiednią - opowiadanie część II - ladacznica złego ducha

Po powrocie na plebanię od razu położyłem się spać. Czułem się niesamowicie zmęczony. Wypite piwo szumiało mi ciągle w głowie więc szybko po modlitwie położyłem się spać. Rano obudziłem się w dobrym humorze. Wczesne słońce wpadało przez okno prosto na moją twarz. Obróciłem się na bok i o zgrozo zobaczyłem w łóżku obok siebie księdza Antoniego. Obudziłem drania i zażądałem wyjaśnień. Okazało się, że w nocy była okropna burza z piorunami. Wszyscy wiedzą, że ksiądz Antoni chorobliwie boi się burzy toteż często jeżeli burza zdarzy się w nocy nie potrafi bez towarzystwa innej osoby usnąć. To nie pierwszy już raz ksiądz Antoni przyszedł do mnie w nocy spać. Zresztą u nas księży to normalne, że śpimy razem. Już w seminarium się w ten sposób sprawdzaliśmy. Poprzez wspólne spanie próbowaliśmy wyłapać chłopaków z ciągotkami homoseksualnymi. Może dla osób nie wtajemniczonych to brzmi trochę przerażająco ale to normalna praktyka w naszej społeczności. Trzeba jakoś wyłapywać nieodpowiednie osoby do pasienia owieczek. Wszystko było ok ale przypomniałem sobie o przepowiedni. Jakiś dziwny lęk mnie opanował. Wyjąłem komórkę i zadzwoniłem do księdza Romana sprawdzić czy czasem do niego do łóżka nie przyplątała się jakaś kobieta. I wykrakałem.. W telefonie odezwał się żeński głos. Tego było za wiele. Przekląłem soczyście Romana.  Bardzo się przestraszyłem. Ten cały ciąg wydarzeń, te przepowiednie, zachowanie ludzi, wszystko układało mi się w całość. Nie miałem do tej pory do czynienia z siłami nieczystymi, zresztą bałem się ich ale wiedziałem, że prędzej czy później będę musiał się w swojej posłudze z nimi spotkać. Włosy zjeżyły mi się na głowie i czułem najcichsze odgłosy tykania zegara, cieknącego kranu, pisku myszek. Postanowiłem jednak nie dać się lękowi. Wiem, że nie można nigdy pozwolić sobie na słabość więc postanowiłem działać. Po modlitwie zjadłem śniadanie i wyspowiadałem się. Chciałem mieć czyste sumienie zanim zacząłem działać.  Nie byłem pewien kogo lub co spotkam. Wymyśliłem sobie, że udając dziennikarza lokalnej telewizji umówię się z Katarzyną M. na wywiad. Wiedziałem, że się zgodzi. To bardzo próżna kobieta, która lubi jak się o niej mówi, najlepiej jak się chwali jej urok osobisty, podziwia jej piękno zewnętrzne, gust do ubrań, warto też wspomnieć o jej nieprzeciętnej inteligencji i smykałce do biznesu. Wiedziałem, że tymi pochlebstwami łatwo ją podejdę i być może dowiem co się dzieje w Stalowej Woli. Sekretarka Katarzyny M. umówiła nas na "wywiad" na godzinę 20 w jej willi pod Stalową Wolą. Trochę mnie to zaniepokoiło. Po 20 już niedaleko do zmroku ale mimo lęku zgodziłem się. Ubrałem się po cywilnemu, zabrałem pierwszy lepszy notes, i z gęsią skórką pognałem na spotkanie Katarzyny. Kobieta miała ogromny dom z wielkim ogrodem w którym jednak zostawiła sobie stare drzewa: głównie sosny, brzozy. Cała posiadłość była ogrodzona wysokim ceglanym murem, także nikt nie mógł zajrzeć do środka. Dom był pełen drogich mebli choć dla mnie kiczowatych. Katarzyna M przyjęła mnie w jadalni przy wielkim stole mogącym pomieścić kilkanaście osób. Usiedliśmy jednak blisko siebie. Na rozmowę ubrała się bardzo wyzywająco w krwisto czerwony żakiet z dużym dekoltem i z o jeden za dużo odpiętym guzikiem od biustonosza. Jako ksiądz musiałem powstrzymywać się od patrzenia na jej duże piersi co sprawiało jej chyba przyjemność bo dość znacząco się uśmiechała. Miała rozpuszczone długie, faliste, czarne włosy i co chwilę wodziła palcem po swoim tatuażu modliszki, prezentując tym samym swoją szyję. Jej intensywne perfumy atakowały moje nozdrza, utrudniały tym samym racjonalne myślenie, ale dawałem radę. Zanim zaczęliśmy wywiad jej wąsisty kucharz z dużym mięśniem piwnym podał kolację. Czerwone mięso do tego sporo mocnego a jakże piwa, które znów zaszumiało mi w głowie sprawiło, że zacząłem zapominać po co tu przyszedłem. Było ciężko, na wpół myślący zacząłem z nią wywiad. Zacząłem zgodnie z planem. Wychwalałem jej urodę, styl ubierania, sukces i takie tam wiecie typowe męskie bajerowanie. Szło mi nadzwyczaj dobrze, zresztą nie było to trudne Katarzyna była spragniona pochlebstw. W tej chwili postanowiłem zadać właściwe pytania. Zapytałem czy za przepowiedniami nie kryje się jakaś czarna magia, diabelska magia. Zapytałem czy za jej sukcesem nie stoi podpisany cyrograf z szatanem. Nie przestała się uśmiechać ale też nie odpowiedziała mi. Powiedziała, że teraz pora na kąpiel w jacuzzi, kazała mi się rozebrać i tam wejść. Powiedziała, że tam udzieli mi reszty odpowiedzi i ze tam dokończymy wywiad. Sama poszła do łazienki chwiejnym krokiem w drodze już się rozbierając. Byłem tak otumaniony alkoholem, jej perfumami, że nie protestowałem ale byłem też bardzo przestraszony, podejrzewałem już co jest grane, szukałem tylko tego przedmiotu. Zanim wszedłem nagi do wody zdążyłem odmówić modlitwę ją poświęcić. Za chwilę zjawiła się naga jak ją Pan Bóg stworzył Katarzyna. Nie chciałem patrzeć ale jakaś tajemnicza siła nie pozwalała mi na to. Ta sama siła pobudziła moje ciało na jej widok. Pomyślałem, że to już koniec, że przyjdzie mi złamać przysięgę. Była bardzo pociągająca dla mnie jako mężczyzny. oszczędzę jednak opisu jej ciała. Na szczęście dla mnie i dla moich parafian po wejściu do święconej wody Katarzyna zaczęła zachowywać się co najmniej dziwnie. Jej ciało zaczęło się wyginać w nienaturalnych pozach, głowa obróciła się o 360 stopni. Zaczęła do mnie mówić męskim głosem straszne okropieństwa. Dla mnie jasne było, że opanował ją zły demon. Chciała wyskoczyć ale przytrzymałem jej ciało, żeby nie mogła tego zrobić. Z każdą chwilą szarpała się coraz mniej aż przestała się ruszać. Jej wzrok zatrzymał się na starej butelce piwa stojącej jak puchar na kominku. Tego przedmiotu szukałem. To był ten przeklęty przedmiot. Wyskoczyłem z wody walnąłem z całej siły butelką o ścianę i powatrzałem tą czynność tyle razy aż rozpadła się na wiele kawałków. Z ciała Katarzyny M znikł tatuaż modliszki, zmienił się też jej kolor włosów z czarnych na blond. Było już po wszystkim. Ubrałem się, wyjąłem Katarzynę i położyłem w jej łóżku. Gdy się ocknęła okazało się, że Katarzyna M. w młodym wieku wyjechała do pracy do Niemiec, tam opiekowała się starym dziadem, który za seks po śmierci zostawił jej tę przeklętą butelkę. Katarzyna od tej pory miała dziwne głosy w głwoie, które mówiły jej co ma robić. Jasne dla mnie stało się, że z rozbiciem butelki demon opuścił Katarzynę. Browar w mieście został. Piwo nadal było produkowane ale nie było już tak popularne jednak ludzie zaczęli wracać do normy i do kościołów. Do dziś jestem spowiednikiem Katarzyny i na przyszłą wiosnę będę udzielał jej ślubu. Tak oto uratowałem Stalową Wolę przed szatanem.

środa, 3 grudnia 2014

Hell-o-Kitty

Przed drugą i ostatnią częścią mojego opowiadania postanowiłem napisać o tematyce zbliżonej do "Piwa z przepowiednią" Znacie może legendy jakie krążą w internecie o postaci jaką jest Hello Kitty? Wczoraj w pracy koleżanka przykleiła do kalendarza obrazek pokolorowany przez jej 3-letnią córkę. Na obrazku właśnie była ta postać. Mamy mają takie obsesje, że przynoszą rysunki zrobione przez ich pociechy więc nawet nie zauważyłem tego obrazku na kalendarzu do momentu aż zauważyła ten obrazek inna mama i zapytała koleżankę czy wie, że ta na pozór miła postać jest ponoć jakimś demonicznym znakiem? Koleżanka coś wspomniała, że jej córka faktycznie przy zakupie ubranek bardzo nie chciała tych z Hello Kitty, bo ktoś jej powiedział, że to zły znak. Koleżanka jednak zlekceważyła gadanie małej. Poszperałem w internecie trochę próbując znaleźć jakieś teksty o niby demonicznej genezie tej postaci z kreskówki i okazało się, że krążą pogłoski, że postać tę stworzył człowiek, którego córka śmiertelnie zachorowała na raka jamy ustnej. Nie mogąc uzyskać pomocy u lekarzy osoba ta zawarła pakt z diabłem. W zamian za uzdrowienie córki osoba ta miała stworzyć symbol, znak rozpoznawalny na całym świecie, który w jakiś sposób miał przyciągać dzieci do demonów itp, itd. Powiem, że włosy mi się zjeżyły na głowie jak już dawno nie czułem. Poczułem lęk i strach. Popatrzyłem na obrazek tego kotka i zaczął mi się wydawać demoniczny. Przecież on faktycznie nie ma ust. To mi się wydało, że bardzo pasuje do diabła, nie wiem czemu ale tak mi się skojarzyło. Zastanowiło mnie też to, że przecież nigdy tej bajki nie oglądałem a kojarzę tę postać. Wiem jak się nazywa i jak wygląda a niby skąd to wiem? Poczułem się oszukany, ale to nie takie zwykłe uczucie oszukania było, to był strach i zaskoczenie, że ktoś lub coś pod przykrywką takiej "słodkiej" symboliki mógł mnie tak łatwo oszukać i przemycić jakieś treści okultystyczne. Później trochę ochłonąłem. Zacząłem się zastanawiać jak niby taka postać mogłaby źle wpływać na dzieci, czy w ogóle ludzi. Doczytałem, że postać ta została stworzona w Japonii w 1974 roku. Ponoć powstały kreskówki o tej postaci, które są bez zarzutu jeżeli chodzi o przemycanie treści demonicznych a wręcz mają uczyć dzieci prawidłowych postaw. Dla mnie trochę dziwne jest, że jak na tak stary produkt ta postać jest tak popularna. Prawdą jest to, że ten kotek wykorzystywany jest faktycznie jako symbol satanistów, a przynajmniej niektórych tych co się za nich mają, wykorzystywany też jest jako ozdoba gadżetów erotycznych. Nie wiem skąd to się wzięło, chodzi mi o pogłoski o szatańskim pochodzeniu tego symbolu. Być może jest to tylko maszynka do zarabiania pieniędzy. Być może postać ta pierwotnie była przeznaczona tylko dla dzieci a teraz przeżywa drugą młodość jako symbol demoniczny. Być może ktoś dorobił legendę do tej postaci i zarabia na tym dobre pieniądze. W każdym razie nawet jeżeli nie ma prawdy w historii powstania tej postaci to i tak odradzam zakup zabawek z tą postacią, symbolem. Jest on bowiem wykorzystywany w nieodpowiednich dla dzieci a nawet dla wszystkich treściach. Potraktujcie ten wpis jako mały wstęp do drugiej części mojego opowiadania. Na górze zdjęcie jakie udało mi się dziś zrobić z Natalią przy stoisku z zabawkami w markecie gdzie są "zawsze najniższe ceny.