niedziela, 20 lipca 2014

z cyklu : życie z blogerką - odccinek 1

Moja partnerka życiowa w sobotę miała mały jubileusz. Wczoraj liczba wejść na jej bloga przekroczyła magiczne 100 tysięcy. Postanowiłem to uczcić. Długo nie myślałem jak to zrobić. Postanowiłem dla niej zrobić pierogi z kaszą, serem i boczkiem. Narzeczona wątpiła, że mi się to uda gdyż w kuchni mało co robię a z robieniem pierogów to już w ogóle nie mam doświadczenia. Jednak przyszła małżonka pozwoliła mi się wykazać.
Zacząłem od wyszukania odpowiedniego przepisu w internecie. Znalazłem jakiś blog kulinarny i jeden  przepis bardzo mi się spodobał, głównie dlatego, że autorka tekstu napisała, że najlepszym dniem na robienie pierogów jest sobota. To mnie podbudowało jako, że utrafiłem z dniem tygodnia. Pomyślałem sobie jest dobrze. Pozostało mi tylko zakupić produkty.
Do zrobienia ciasta potrzebowałem 2 jaj, 4 szklanek mąki, pół szklanki wody, 5 łyżek śmietany i sól. Do farszu zużyłem 1 torebkę kaszy gryczanej,ok 150 gramów boczku oraz 250 gram twarożku.
Po zdobyciu produktów przylepiłem karteczkę z przepisem na lodówkę i zabrałem się za ciasto. Postanowiłem nie wzywać Natalii w tym przypadku. Denerwuje mnie gdy mówi, ja gotuje a ty zmywasz. Czy kobiety nie mogą zrobić czegoś od początku do końca? Tylko muszą wołać chłopa do pomocy? Natalia jednak włączyła się sama do robienia ciasta. Powiedziała, że nie może na to patrzeć jak ja robię ciasto. W sumie jednak potrzebowałem pomocy. Dowiedziałem się, że ugniatanie ciasta na pierogi to nie to samo co miętoszenie piersi. Może bym poradził sobie sam, gdyby autorka bloga napisała krok po kroku jak zrobić ciasto na pierogi. Farsz na ciasto już sam zrobiłem. Boczek z cebulą pokroiłem w kostkę i podsmażyłem razem na patelni. Kaszę ugotowałem zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Poczekałem aż wszystko wystygnie i połączyłem razem z twarożkiem wszystko, doprawiłem solą i pieprzem. I tu mam taką praktyczną uwagę. Myślę, że farsz będzie lepszy jeżeli cebulkę i boczek pokroi się naprawdę drobno. Na podobną grubość co spęczniała kasza.
Dalej już było tylko lepienie pierogów. W tą czynność moja luba też się włączyła bojąc się, że pierogi rozpadną się przy gotowaniu. Tak bardzo skupiłem się na dokładnym lepieniu pierogów, że niestety wyszły mi brzydsze niż Natalii ale za to ani jeden się nie rozpadł podczas gotowania.
Reasumując: Produkty kosztowały mnie ok 15 - 20 zł. Pierogów wyszło ok 40-tu, starczy to nam na dwa dni. Czas od powzięcia pomysłu do posprzątania kuchni to 3,5 godziny. Mina zadziwionej Natalii była jednak bezcenna.








3 komentarze:

  1. Hehehe :) Świetny pomysł :) Miło czasem dla kogoś cos ugotować :) . może kiedyś się skusisz na zrobienie zdrowych i pysznych ciasteczek :) ?
    Pozdrawiam cieplutko !!!
    http://crossstitchandbracelets.blogspot.com/2014/07/kazdy-moze-gotowac.html

    OdpowiedzUsuń
  2. hej dzięki za wpis, jeżeli znajdę tylko prosty przepis na ciasteczka to pewnie niedługo pojawi się notka z próby ich zrobienia

    OdpowiedzUsuń
  3. chciałabym zobaczyc minę Natali! naprawdę ^^ Co do pierogów, pojadłabym :)

    OdpowiedzUsuń