z tej strony Natalia. Po ostatniej notce Siewcy wiele osób, które przeczytało tekst zaczęło mnie postrzegać jako bezduszną osobę, która zabrania kontaktów z rodziną swojemu partnerowi. Wyjaśnijmy zatem kilka spraw.
1. Siewca nadal mieszka w domu!
Co za tym idzie widuje się z rodziną bardzo często - spędza z nimi większość urlopu, a znaczną mniejszość poświęca mi. Natomiast czasem nocuje u mnie na tygodniu i weekendy często spędzamy razem. Kiedy Siewca dzwoni do domu, bo ma coś do przekazania, albo żeby zapytać czy zrobić jakieś zakupy nie mam o to pretensji. Ale jeżeli dzwoni do domu, kiedy rano z niego wyjechał i wróci na następny dzień, żeby spytać co słychać (wiedząc mniej więcej jakie mają w domu plany) i czy nic się nie stało to mi się coś robi. Rozumiem jeżeli Jego Mama byłaby osobą starszą, schorowaną i samotną, ale jest zupełni odwrotnie - jest młodsza od mojej Mamy, zdrowa i cały czas Ją ktoś odwiedza. Więc nie do końca rozumiem tą troskę Siewcy o Matkę. Denerwuję się dlatego, że nasz związek nie składa się z dwóch osób - jest Siewca z Mamą i ja na doczepkę, a przynajmniej mam takie poczucie.
2. Budując związek tworzymy nową rodzinę, a co za tym idzie trzeba odciąć pępowinę...
...co nie oznacza zerwania kontaktów z rodziną.
Kiedy decydujesz się na stały związek musisz usamodzielnić się emocjonalnie i psychicznie od rodziców, co nie oznacza ich zostawienia! Rodzicom należy się szacunek i pomoc, ale też trzeba dać im szansę na życie własnym życiem i nie zawracania im tyłka swoją osobą. Kiedy jeszcze nie wyprowadziło się z domu mimo wszystko ma się ogląd na sytuację, ale jeżeli zaczynasz się martwić o domowników jak tylko wyjdziesz z domu (bo coś nie daj Boże stanie się pod twoją nieobecność), to już coś jest nie tak.
Ja nie mieszkam z rodzicami od kilku lat i nosiło mnie po świecie, jednak nadal byliśmy w stałym kontakcie. W stałym to znaczy dzwoniliśmy do siebie 2 lub max 3 razy w tygodniu, a jeżeli wymagała tego sytuacja częściej. Moja rodzina wie, że jeżeli nie ma kto zostać z moim siostrzeńcem jak tylko mam czas chętnie to zrobię, a jak jest powódź to zawsze chętnie pomogę na tyle ile będę mogła, a mój dom automatycznie staje się centrum zarządzania kryzysowego zdolnym pomieścić kilku powodzian. Jednak w czasach spokoju czasem odwiedzamy się na weekendach i rozmawiamy ze sobą na tygodniu maksymalnie 3 razy, bo wiemy, że jak się coś dzieje zawsze możemy zadzwonić i wtedy wszyscy pomagają sobie tak jak tylko mogą.
Jednak mimo dobrych relacji z rodziną trzeba pamiętać, że Rodzice niestety kiedyś odejdą, a my mamy być wtedy jednostką samodowodzącą, przy której stoi partner, na którego można liczyć. To my musimy być skupieni na sobie, a Rodzice muszą nieco odejść w cień, mimo to, że nadal ich kochamy i będziemy ich wspierać w razie potrzeby. Jednak moim zdaniem to Partner powinien być dla nas najważniejszy - nie rodzice czy własne dzieci, ale właśnie Partner, bo to z Nim chcemy przejść przez życie. W końcu Rodzice kiedyś odejdą, dzieci się usamodzielnią, a to my mamy mieć w sobie wsparcie.
Jednak moim zdaniem nadmiernie uzależnianie od siebie kogokolwiek jest czymś okrutnym, bo wcale nie jest powiedziane, że ta druga osoba np. nie zginie w wypadku, albo nie postanowi żyć innym życiem. Co jeśli ten partner/rodzic/dziecko/przyjaciel, którego tak kochaliśmy i żyliśmy jego życiem postanowi pójść własną drogą? Załamiemy się? Zaczniemy zastanawiać się nad samobójstwem? Niestety życie jest okrutne, a my musimy się uzbroić w umiejętności, które pozwolą nam sobie z nim poradzić. Zatem bądźmy w jak najlepszych relacjach, chodźmy na kompromisy i szanujmy się, ale nie zapominajmy, że wszystko wokół jest strasznie ulotne, a nasze życie może zmienić się w każdej chwili.
A widzę, że Siewca zajął miejsce męża dla swojej matki i ojca dla brata, co nie jest dla mnie zdrową relacją:/.
Jednak moim zdaniem nadmiernie uzależnianie od siebie kogokolwiek jest czymś okrutnym, bo wcale nie jest powiedziane, że ta druga osoba np. nie zginie w wypadku, albo nie postanowi żyć innym życiem. Co jeśli ten partner/rodzic/dziecko/przyjaciel, którego tak kochaliśmy i żyliśmy jego życiem postanowi pójść własną drogą? Załamiemy się? Zaczniemy zastanawiać się nad samobójstwem? Niestety życie jest okrutne, a my musimy się uzbroić w umiejętności, które pozwolą nam sobie z nim poradzić. Zatem bądźmy w jak najlepszych relacjach, chodźmy na kompromisy i szanujmy się, ale nie zapominajmy, że wszystko wokół jest strasznie ulotne, a nasze życie może zmienić się w każdej chwili.
A widzę, że Siewca zajął miejsce męża dla swojej matki i ojca dla brata, co nie jest dla mnie zdrową relacją:/.
Także nie do końca rozumiem postawę Siewcy oraz kilku z Was, którzy postawili już na mnie krzyżyk znając tylko punkt widzenia Siewcy...a może ja faktycznie jestem taka wredna i bez serca?
Żeby było jasne - nie mam nic do mojej potencjalnej Teściowej, bo kiedy Ją odwiedzam stara się, żeby nic mi nie brakowało. Jednak czasem mam wrażenie, że tak na prawdę traktuje mnie jak kobietę, która zabiera Jej syna. Wiem, że nie jest łatwo pogodzić się z usamodzielnieniem się dziecka, ale kiedy Siewca jechał do mnie na weekend jakoś nigdy nie słyszałam o tym, żeby zaproponowała, żebym to ja ich odwiedziła - wtedy Siewca byłby na miejscu, a my mogłybyśmy nawiązać jakiś kontakt, a nie tylko poprawne relacje. Tymczasem mam wrażenie, że ta kobieta najlepiej czuje się w domu sama ze swoimi synami, bez osób postronnych...a szkoda.
Oj Siewco, przed nami jeszcze długa droga w docieraniu się i tworzeniu jednolitej i wspólnej wizji związku i własnej rodziny. Mam nadzieję, że sobie poradzimy. Wiem, że bardzo chaotycznie podeszłam do tematu, ale podchodzę do niego bardzo emocjonalnie i czuję, że Siewca potraktował mnie bardzo niesprawiedliwie mocno ubarwiając swoje spojrzenie na sytuację. Jednak mimo to mam nadzieję, że mnie zrozumieliście;).
Pozdrawiam
Natalia
P.S. Sorry Siewco musiałam - mam nadzieję, że teraz Twoi Czytelnicy będą mieli szerszy obraz sytuacji i nie będą mnie traktować jak kobietę bez serca...
Pamiętaj o jednym,że tak jak traktuje Matkę będzie traktował Żonę.
OdpowiedzUsuńChcesz takiego traktowania czy nie ?
Bardzo dobrze,że odezwałaś się i napisałaś jak Ty to widzisz.
Wszystkiego najlepszego wam życzę :-)
Może będziecie we dwójkę pewne tematy poruszać ?
Wiem, chociaż boję się tej opiekuńczości, którą widać na linii matka syn i tego, że to będzie źle na nas wpływać, ale liczę na to że wszystko jest do dopracowania.
Usuńno też mi to przyszło do głowy, ta stara ludowa prawda, że jak facet traktuje matkę tak później potraktuje żonę,
Usuńteż mam nadzieję, że Natalia będzie dodawała tutaj swoje notki, z zamysłem blog nazwałem siewcy zamętu a nie siewca zamętu
zresztą skoro Natalia już zdecydowała się dodać tutaj swoją notkę to poczułem się w obowiązku zobowiącać ją do napisania kolejnych notek oczywiście zamierzam dodać swoje trzy grosze w sumie to głównie mój pomysł na blog. Natalia do końca tygodnia zobowiązałasię napisać notkę o wolności w związku
Extra, chętnie przeczytam :-)
UsuńCierpliwości, mimo wszystko Matka mieszka trochę dalej...
Więcej optymizmu i wiary w siebie :-)
Tak czy tak trzeba się dogadać...
Siewco....rzuciłeś hasło, że zobowiązałam się, a jakoś nie rzuciłam konkretnego terminu;p
UsuńCo do mamy Siewcy to w sumie tak - nie mamy innego wyjścia jak tylko się dogadać;]