W piątek moja Natalia powiedziała mi gdy przyszedłem do niej po pracy, że najwidoczniej mam kochankę i że oprócz jej cycka ciągnę też cycek innej kobiety. Mówiła to bardzo serio, z poważną miną więc się przeraziłem. W jednej sekundzie przypomniałem sobie wszelkie przewinienia jakie mogłem popełnić przeciwko wierności w stosunku do mojej lubej. Skąd takie poważne oskarżenia wystosowane przez moja ukochaną. Czy może jej się wydało, że podczas spacerów oglądam się za innymi, czy może ktoś coś napisał do mnie na komórkę lub przez internet o czym nie ja nie wiedziałem? A może jakaś koleżanka jej robi wodę z mózgu? W sumie przecież jestem wierny, więc skąd takie mocne słowa? No już z pewnością nie dotykałem piersi innej kobiety. Nie ma takiej opcji żebym nie pamiętał, przecież nie piję, a już na pewno nie tak żeby mi się film urwał. Odpowiedziałem więc spokojnie acz stanowczo, że nie mam innej kobiety poza nią. Natalia na to rzekła: A mamusia? Nie ma Cię tyle czasu. Tak często jeździsz do domu. Po co? Powinieneś odciąć w końcu pępowinę. Mówisz, że mnie kochasz, więc powinieneś, każdą wolną chwilę spędzać ze mną. Przecież ja Ci wszystko daję to co Ci trzeba. Jesteś ciągle na cycku mamy. Mniej więcej takie słowa usłyszałem. Z jednej strony spadł mi ciężki kamień z serca. Natalia nie podejrzewa mnie o zdradę. Z drugiej strony nie wiem czy jeszcze nie cięższy kamień uderzył w moją twarz.
Postanowiłem zarzut Natalii obrócić w żart. Powiedziałem, że kobiecie wystarczy jeden siurek, bo tyle ma mężczyzna i nawet jakby chciał mieć więcej to nie może. Więc kobieta musi się zadowolić tylko jednym siurkiem. Natomiast kobieta ma dwie piersi, toteż mężczyzna potrzebuje dwóch piersi. A że przy tej samej piersi kobiety ciężko wyżyć to musi mieć mężczyzna dostęp do piersi innej kobiety, najlepiej matki bo inaczej to już by była zdrada. Nie bardzo ją to rozbawiło. Trochę porozmawialiśmy o spędzaniu ze sobą czasu i jak to będzie po ślubie.
Zresztą jest to poważny problem w związkach. Zaborczość kobiet, tak i matki jak i partnerki. Czy ja mając już swoją wymarzona partnerkę muszę porzucić rodzicielkę i się od niej odciąć? Czy ja chcąc zachować kontakt z domem w którym się wychowałem i matką nie mogę związać się z inną kobietą? Czy mężczyzna musi się borykać z ciągłymi wyborami między matka a ukochaną? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Kocham matkę i kocham Natalię. Nie chce między nimi wybierać. W domu u mamy jest mi dobrze. Mama ugotuje, posprząta, wypierze. W zamian ja pomogę coś koło domu zrobić, a że mieszkamy na wsi to jest co robić. Chcę jej pomagać. Z drugiej strony u Natalii jest trochę inaczej, co prawda pomagam jej we wszystkich domowych obowiązkach, sprzątam, zmywam, pomagam przy gotowaniu ale za to mogę się Natalii zwierzyć z takich spraw o których nie chciałbym rozmawiać z mamą, mamy wspólne pasje, robimy wiele rzeczy razem. Jedna i druga relacja jest dla mnie bardzo ważna. Chcę pomagać mamie i zachować z nią kontakt. Chcę żeby Natalia nie była zazdrosna o moją matkę i czuła moją miłość. Tak by było idealnie. Wiem, że po ślubie będzie musiało to wszystko inaczej wyglądać. Będę mieszkał oddzielnie z Natalią i z nią więcej czasu będę. Nie zamierzam jednak przestać się interesować matką. Mam nadzieję, że obie najważniejsze kobiety ułożą ze sobą poprawne relacje. Inaczej, to czuje ze bez przerwy będę skazany na kłótnie z jedną bądź drugą albo obiema naraz. Na razie nie jest źle, ale zdarza się, że mama czy Natalia zwracają mi uwagę, że za mało jestem z nimi. Poza tym z innej strony muszę dodać, że facet, a na pewno już ja potrzebuje czasem trochę chwili tylko dla siebie, bez matki, bez ukochanej, tylko takie sam na sam, np teraz pisząc i myśląc. Nie znaczy to, że nie kocham Natalii pomimo, że z nią teraz nie rozmawiam.
To zabrzmiało tak jakbym kazała Ci zapomnieć o rodzinie...a już o tym, że musisz codziennie dzwonić do domu, mimo to, że wiesz, że nic się nie działo nie raczyłeś wspomnieć. Poza tym już Ci nie raz wspominałam, że kiedy człowiek wiąże się z kimś rodzice idą na drugi plan - owszem należy im się szacunek itd, ale nie można stawiać ich ponad partnerkę czy partnera, bo wcześniej czy później związek się rozpadnie. Niestety mama musi być już na drugi planie, co nie oznacza zerwania wszelkich kontaktów, ale usamodzielnienie się emocjonalne i psychiczne oraz wejście w rolę syna, a nie męża dla matki i ojca dla brata, a często wydaje mi się, że w nią wchodzisz:/. Dlatego też Siewco proszę się zaopatrzyć w szczyptę dystansu do sytuacji;)
OdpowiedzUsuńWiem moja Natalio, że nie każesz mi zapominać o rodzinie i nie każesz mi wybierać między sobą a mamą ale czasem pojawia się konflikt czasu i sama wiesz, że na razie nie mogę być cały czas z Tobą, inaczej będzie jak już razem zamieszkamy, nie ma tutaj złotego środka niestety, żeby mieć Ciebie i mamę jednocześnie musielibyśmy razem zamieszkać, czego nie oczekuję i co nie jest realne, ale wybacz nie rozumiem czemu się złościsz jak zadzwonię nawet jeżeli codziennie na te 5 minut i się uspokoję, że wszystko jet ok
UsuńSiewco, a czy Twoja mama jest stara, schorowana i samotna, żebyś się tak o nią martwił? Moim zdaniem rodzice też potrzebują nieco wolności od swoich dzieci, żeby zająć się swoim życiem;p. Przecież nic się nie stanie jak w jedno popołudnie nie zadzwonisz, jak rano wyjechałeś z domu, a wrócisz na następny dzień. Ja z domem też mam kontakt, ale nie mamy parcia na to, żeby być w kontakcie codziennie, bo każdy ma swoje sprawy, obowiązki...swoje życie. Poza tym jak trzeba to zawsze jakoś można się wesprzeć, a jak się coś dzieje niedobrego to telefon przecież działa w dwie strony;]
Usuńmasz rację Natalio ale wiesz, że czasami dzwonię tylko w sprawach technicznych, np. co kupić jak przyjadę albo poinformować, że coś załatwiłem. Moje rozmowy nie trwają dłużej niż 7 minut a nie rzadko nawet 90 sekund. Więc uważam, że nie przesadzam. Wolę zadzwonić niż pisać smsy z czym dłużej by mi zeszło a, że mam darmowe minuty to korzystam. skoro mamy technikę to uważam, że możemy z niej korzystać. Nie mam żalu jak Ty dzwonisz do rodziców
UsuńCzasem jednak przesadzasz;], bo dzwonisz spytać co słychać i czy coś się nie stało. Co innego jak masz sprawę, a co innego jak po jednym dniu panikujesz z tego powodu, że nie wiesz co się dzieje w domu i to właśnie o te rozmowy mi chodzi. Przecież zwykle na następny dzień jedziesz do domu i wtedy mógłbyś poświęcić czas rozmowie z mamą i bratem, a nie siedzieć na kompie;]
UsuńTakie rozstanie emocjonalne z Mamą nastąpi samoistnie,kiedy będziesz spędzał z Natalią automatycznie jako jej mąż więcej czasu.
OdpowiedzUsuńJak ona to sobie wyobraża ,że masz w ogóle matki nie widywać?
Nie pomagać?
Chyba nie rozumie co to znaczy miłość.
Chce Ciebie mieć czy kochać ?
Ale ja Mu nie karzę wybierać. Siewca przedstawił nieco podkoloryzowaną wersję, a o tym, że większość urlopu jednak spędza w domu, w którym i tak częściej jest niż u mnie napisać jednak zapomniał;p Nie wspomniał też o tym, że nawet jak przyjeżdża do mnie na jedną noc to musi sprawdzić czy w domu wszystko w porządku mimo to, że wie, że nic złego nie powinno się stać;p. Poza tym nie wyobrażam sobie np. każdego weekendu u teściowej i targania się tam z małymi dzieciakami, albo tego, że będzie na każde zawołanie mamy, kiedy np. ja go będę potrzebować. Każdy medal ma dwie strony. Więzi matki z dzieckiem nie da się zerwać, ale każde dziecko musi się kiedyś usamodzielnić emocjonalnie i psychicznie, w innym przypadku niech zostanie bez partnera i do śmierci siedzi z rodzicami, z obawy czy im się coś nie stanie jak tylko wyprowadzi się z domu.
Usuńdziękuje Pani Krystyno za komentarz, tak Natalio zgadzam się trochę podkoloryzowałem, nie karzesz mi wybierać oczywiście pomiędzy mamą a sobą, na razie nie ma większego problemu z rozdzieleniem czasu pomiędzy mamę a Natalię, czasem jednak faktycznie się denerwuje gdy np urlopie dużo czasu jestem w domu, ale na wsi tak jest, że coś trzeba wyremontować czy poprawić, także rozumie to. Natalia mnie kocha, czuje to ale by chciała mieć wszystko od razu, też mi się wydaje, że takie rozstanie emocjonalne nastąpi samoistnie, nie powinno się tego przyśpieszać na siłę
UsuńDobrze wiesz, że to nie jest tak do końca. Jakbyś chciał, to zaproponowałbyś mi żebym przyjechała na dzień lub dwa. Poza tym nie chcę nic przyspieszać, ale moim zdaniem powinieneś już się powoli przestawiać, bo nie wierzę w to, że ślub zmieni cokolwiek.
Usuńprzecież się przestawiam, zobacz ile spędzałem z Tobą czasu jeszcze pół roku temu a ile dziś, różnica jest wyraźna, w domu też mi wypada czasem być, bądź co bądź jeszcze tam mieszkam
UsuńNo dobra, ale ja też nie zabraniam jeździć Ci do domu, ale uważam, że przesadzasz z tymi telefonami i zamartwianiem się o rodzinę, podczas gdy mniej więcej wiesz jakie mają plany i raczej nic złego się nie dzieje. Poza tym nie do konca rozumiem np. to dlaczego mama Cię pyta o to co mamy na obiad - tak jakby chciała skontrolować jaką gospodynią jestem i czy nie najechać na mnie...
UsuńDoceniam to, że się starasz, ale jeszcze długa droga przed nami, a Ciebie czeka ciężka praca w związku z odcinaniem pępowiny i oduzależnianiem się emocjonalnym i psychicznym od brata i mamy;]
Nie przesadzasz? Czy jego mama kiedyś pojechała po tobie za to co macie na obiad? Zachowujesz się jakby każde pytanie czy uwaga rodziców to był pretekst do awantury. To jest normalny rodzinny odruch, tak jak pytanie o pogodę czy samopoczucie. Tak jak nie każde pytanie o to gdzie się jest, jest niemym sugerowaniem puszczania się....
UsuńNigdy rodzice nie interesowali się twoim życiem, bez przyczepiania się, że nie możesz tego zrozumieć?
no cóż masz racje, mama nigdy nie pojechała Natalii za to co ugotowała, ale też pytała mnie w domu kto lepiej gotuje, masz racje nie można się przejmować takimi pytaniami, a to, że rodzice mają uwagi do naszego życia to chyba normalne, ale czy te uwagi są słuszne i w jaki sposób zostały przekazane to już zupełnie inna historia
UsuńOczywiście, że tak! Ale takie pytania są normalne. Moja Mama świetnie gotuje, moja siostra chyba spali nawet wodę, mój Szwagier oficjalnie i głośno przyznaje, że przychodzi jeść do nas, bo nigdy nie jadł lepiej niż u rodziców Żony, Siostra wie, że kucharką jest denną i nie obraża się. Mi kilka razy zdarzyło się powiedzieć, że mój Tata jeździ lepiej "a Ty Mężu, strasznie się ślimaczysz"(Mąż już się poprawił :P ), ale co miałam mu powiedzieć? Jesteś Kubicą? Skoro Mama nigdy nie skrytykowała kuchni twojej dziewczyny, to nie rozumiem takiej reakcji, z tego wywnioskowałam, że jest problem na lini Natalia jej rodzice i ona nie rozumie, że można zapyać, ot tak - po prostu. Bywają ludzie z takim problemem. A że rodzice mają uwagi... a my nie mamy do nich? Nie krytykujemy? nie zwracamy uwagi? Nie mówimy: "dlaczego jeszcze nie poszłaś do lekarza", "nie pracuj tak dużo"? Na tym polega rodzina, na wzajemnej trosce, ciekawości i rozmowie.
UsuńJulio to niech Jego mama zapyta się go czy sprzątam w domu i czy dobrze robię Mu w nocy jak u mnie śpi;]. Dla mnie pewne pytania są przesadą, a nadmierna troskliwość jest dysfunkcją. A Siewca jak chce się ze wszystkiego spowiadać mamie i wiedzieć ze szczegółami co robi danego dnia, to niech może zrezygnuje z pracy i wszelakich kontaktów i w ogóle się nie wyprowadza z domu.
UsuńNie wiem jakim cudem i dlaczego uważasz, ze pytanie o to co jest na obiad za dysfunkcję, jako nadmierną troskliwość. Nigdy nie byłaś na wyjeździe i nie zadzwonili do Ciebie rodzice z pytaniem co było na obiad, czy jak nie było cię w domu, czy się wyspałaś? Ja moich przyjaciół pytam o to czy się wyspali, jak późno skończymy gadać... normalna troska.
UsuńNatomiast sugerowanie, że Mama Siewcy w taki sposób pytałaby o wasze życie seksualne, jest tak samo niesmaczne, jak mówienie, o matce, że jest kochanką swojego syna, tak jak opisał to Siewca na początku notki.
On jest dla Matki synem... naprawdę nie rozumiesz relacji matka-dziecko? Ona się o niego troszczy, a ty tratujesz ją jak wroga, a jej pytania jak spowiedź. Tak jak pisze Siewca - stracił Ojca, jego matka dużo przeszłą, radzenie sobie z dorastającym synem, to nie jest fraszka... Nie jesteś wdzięczna jego matce, że bez ojca wychowała syna na dobrego człowieka, tylko masz pretensję, że pyta go o to co było na obiad. Powinna go pytać, czy bzyknęliście się przed jedzonkiem czy po? A co on powinien jej powiedzieć? "a co cię obchodzi, co jadłem na obiad? Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy"?
Nigdy nie pomyślałabym, że ktoś może robić WOJNĘ z takiego pytanka. Nie wiem czy teraz powinnam dzwoniąc do męża pytać, co robi, bo wyjdzie, że posądzam go o zdradę i zmuszam do spowiedzi ;)
zrobiło się gorąco, nie spodziewałem się tego, a ja się cieszę bo pierwszy raz wywiązała się prawdziwa dyskusja na moim blogu, z tymi cyckami to był żart, ja go tak odebrałem, zresztą lepiej żebyś nie wiedziała, jakie ja mam świńskie żarty, mama nie pyta o moje życie erotyczne, żeby była jasność, idę pracować, nie będę już gasił pożarów, Natalio zobaczymy się po pracy to sobie porozmawiamy, życzę wszystkim miłego dnia
Usuń1. Nie mówiłam o mojej przyszłej Teściowej, że jest Jego kochanką, tylko inną kobietą w Jego życiu.
Usuń2. Ja jak dzwonie do domu pytam jak się czują, co słychać i jak mały i czy sobie poradzili z czymś co sprawiało im trudność. Jakoś to co jedli nie jest dla mnie jakieś szczególne ważne.
Ja wiem, że są ze sobą zżyci, bo nie mieli lekko, ale tato Siewcy zmarł kilkanaście lat temu i wszyscy powinni już jakoś wrócić do równowagi. I na prawdę podziwiam tą kobietę, że ich wychowała, ale mam wrażenie, że Ona czuje się najlepiej sama ze swoimi synami i zbyt dużą troską o nich chce im wynagrodzić brak ojca. I nie zrobiłam awantury o to pytanie z jedzeniem, tylko jest dla mnie ono śmieszne, bo to trochę tak jakbym miała Siewcy nie zrobić jeść i zatroszczyć się o Niego gorzej niż Ona. A poza tym Ona nigdy nie zaprosiła mnie do nich, podczas gdy moje wizyty u moich rodziców wywołują zdziwienie za każdym razem kiedy odwiedzam ich bez Siewcy, bo traktują go już jako członka rodziny. A mimo moich dobrych chęci na początku ja mam wrażenie, że nigdy nie będę w oczach mojej Teściowej kimś z rodziny, tylko obcą kobietą, która zabrała Jej syna i nie potrafi go pokochać i zatroszczyć się o niego;] A czasem jak rzucę coś ironicznie o innych kobietach nie po to, żeby mu dowalić, tylko żeby pokazać, że ja też jestem zazdrosna o jego czas tak jak On o mój...to wszystko.
Mam nadzieję, że wszystko z Siewcą dogramy i Jego Mama nie będzie widziała we mnie kogoś, kto go zabiera, ale dodatkową osobę, w której może mieć córkę, której nie ma;p...wierzę, że to tylko kwestia dobrych chęci z każdej strony.
Siewco - to zabrzmiało dość groźnie;p
UsuńNiektore kobiety tak maja. Chca miec faceta tylko dla siebie. Czemu Natalia nie zaprzyjazni sie z Twoja mama i razem nie pojedziecie do niej w odwiedziny? Nie mozna tak kazac wybierac , trzeba sie zaprzyjaznic i akceptowac czlonkow rodziny partnerow.
OdpowiedzUsuńAle ja Mu nie karzę wybierać. Siewca przedstawił nieco podkoloryzowaną wersję, a o tym, że większość urlopu jednak spędza w domu, w którym i tak częściej jest niż u mnie napisać jednak zapomniał;p Nie wspomniał też o tym, że nawet jak przyjeżdża do mnie na jedną noc to musi sprawdzić czy w domu wszystko w porządku mimo to, że wie, że nic złego nie powinno się stać;p.
UsuńNatalia jeździ ze mną do mojej mamy, jeździmy też do jej rodziców, myślę, że ich relacje są poprawne i mam nadzieję, że będą tylko lepsze, Natalia nie każe mi wybierać ale gdy jestem na wsi z mamą i bratem to wtedy ona jest sama w Stalowej Woli i jej się przykrzy. Poza tym moja mama też lubi na mnie wpływać, też wolałaby żebym częściej bywał w domu, o tym nie napisałem, jak zwykle zasiałem zamęt, ale o to mi chodzi żeby czasem nie mówiąc całej prawdy wzbudzić prawdziwą dyskusję
UsuńHm, poczytałam wszystkie komentarze, nie wiem jak ta sytuacja dokładnie wygląda, ale chyba trochę współczuję Natalii... :P Ile Siewco masz lat? Spodziewam się, że dorosły już z ciebie facet, skoro jesteście narzeczonymi. Ja rozumiem, że mężczyźni są często bardzo, aż za bardzo, związani ze swoimi matkami, no ale bez przesady, nie masz już 14 lat. Po co dzwonić codziennie? Matko kochana... Ja mieszkam przez większość roku poza domem i kontaktuje się z rodzicami maksymalnie dwa razy w tygodniu, czasami rzadziej, ale są to dłuższe, powiedzmy półgodzinne rozmowy, co tam się ciekawego przez ostatni tydzień działo i to jak najbardziej wystarczy. A ty jeszcze z tego co widzę, to często odwiedzasz swój dom rodzinny... Także wcale się nie dziwię Natalii, myślę, że wystarczyłoby pójść na jakiś kompromis w tej sprawie, że np. jak jesteś z nią, to zostawiasz ten telefon w spokoju i tyle. ;)
OdpowiedzUsuńno masz trochę racji, chociaż każdy jest trochę inny, nie rozumiem co się stanie złego jak zadzwonię do domu, nie tylko do mamy ale np. brata na 5 minut żeby coś ustalić, a że zapytam co słychać to chyba nic w tym złego, nie dzwonię przecież do kochanki, czy byłej dziewczyny
UsuńAle co masz do ustalania? Często po prostu chcesz spytać co słychać i sprawdzić czy nic się nie dzieje. Co innego jak wracasz do domu i spytasz czy chcą coś ze sklepu, albo coś...moim zdaniem niekoniecznie te telefony są zasadne, więc co by się stało jakbyś nie zadzwonił?
UsuńWitam wszystkich biorących udział w dyskusji ;)
OdpowiedzUsuńJa również przeczytałam artykuł Siewcy z zainteresowaniem oraz wszystkie dotychczasowe komentarze i przyznam, że temat wciąga do dyskusji, a jest to temat rzeka.... :P Ja postaram się podejść do sprawy obiektywnie, choć jestem kobietą i stanowisko Natalii jest mi bardzo bliskie... ale i dlatego że sama taka jestem... (jaka? - zazdrosna, ale i skłonna do poświeceń) dlatego też zacznę od skomentowania postawy płci pięknej.
A więc (choć wiem że od "a więc" się nie zaczyna:P):
1) Nie ma miłości bez zazdrości i każda kochająca kobieta, której bardzo zależy na swoim ukochanym (przynajmniej tak uważam) będzie zazdrosna o czas wolny mężczyzny, który On przeznacza na coś lub kogoś innego niż swoją partnerkę. Z czego to wynika? Myślę że z jednej strony z pewnego rodzaju niepewności (ale nie umiem tego wytłumaczyć, bo ona tkwi w Nas samych), a z drugiej, że sama nie ma takich potrzeb aby świadomie rezygnować ze wspólnych chwil na poczet czegoś innego... Bo co może być cenniejszego niż chwile we dwoje? I tu ktoś może zarzucić że w życiu są również obowiązki, a nie tylko przyjemności, że nie żyje się tylko miłością itp. jednak wychodzę z założenia że jak ktoś decyduje się na związek to wszystko robi w miarę możliwości z drugą osobą lub z myślą o niej... i każdą wolną chwilę spędza się razem, bo skąd możemy wiedzieć, co przyniesie nowy dzień? a jeżeli nie ma takiego zamiaru to niech zostanie singlem i robi, co chce... i pewnie to, co teraz napisałam wzbudzi kontrowersje, jednak związek dwóch ludzi to również dialog, rozmowa i wspólne dążenie do jednego celu, to również kompromis ale i świadome bycie razem... dlatego, trzeba umieć ze sobą rozmawiać i szczerze mówić o tym, co nam pasuje, a co nie.. na co się godzimy, a co uderza w nasze przekonania i wizję tego, jak sobie wyobrażamy ten związek... dlatego jak coś nie pasuje jednej czy drugiej stronie od razu powinna to sygnalizować i tak zrobiła Natalia... to normalne że jako kobieta swojego mężczyzny chce być najważniejsza i na pierwszym miejscu, ten egoizm jest wytłumaczalny w stosunku do swojego Księcia i On powinien to zrozumieć, że te kobiety które są bardziej emocjonalne, zazdrosne chcą Go mieć na wyłączność (ale bez przesady - do pracy trzeba chodzić :) )... z drugiej strony Książe nie może całkowicie zostać pozbawiony własnej przestrzeni (to normalne że każdy ma jakieś swoje potrzeby czy przyzwyczajenia) i jak to pogodzić? Według mnie wystarczy szczerze porozmawiać o tych swoich potrzebach, żeby nie były one zaskoczeniem dla drugiej strony... można ustalić pewien schemat polegający na tym, że obie strony realizują swoje odrębne potrzeby w tym samym czasie jednak bez swojej wzajemnej obecności, tzn. jeżeli Siewca ma potrzebę pojechać do domu i pomóc mamie, czy spotkać się z bratem, niech nieco wcześniej uprzedzi narzeczoną o swoich planach, by Ta mogła również zaplanować sobie wolny czas i spędzić go po swojemu, np spotykając się z koleżanką na kawę.
KONTYNUACJA:
OdpowiedzUsuń2) W artykule zostały użyte słowa "pępowina" i faktycznie na tym dorosłym już etapie życia powinna ona zdecydowanie zostać odcięta i nie chodzi tu o całkowite zerwanie kontaktów z rodziną, ale umiejętnie wyczuwać kiedy naprawdę jesteśmy jej potrzebni, a kiedy jest to zbędne. Wiadomym jest, że jeżeli trzeba pomóc w różnych ważnych sytuacjach życiowych to jest to normalne... ale w drobnostkach uważam, że trzeba sobie podarować...
A teraz coś na obronę i wsparcie stanowiska Siewcy :)
Imponuje mi tym, że umie wysłuchać partnerkę i zapewnić Ją o tym, że mimo tych Jego potrzeb jest Ona najważniejsza - to bardzo ważne(!), ale należy pamiętać że same słowa nie wystarczą i muszą za tym iść tez czyny, które potwierdzą Narzeczoną o Jej statusie "priorytetu" to może sprawić ze stanie się bardzie wyrozumiała na potrzeby partnera, gdy zauważy że Ten umie z czegoś zrezygnować na Jej rzecz (obowiązkowo to musi działać w dwie strony) Siewca na pewno nie ma żadnych złych intencji i nie chce popsuć swoich relacji z ukochaną - pragnie jednak móc decydować o swoim wolnym czasie i zapewne nie czuć się kontrolowanym, jak większość mężczyzn... Na koniec obojgu Zakochańcom ;) zaproponuję lekturę znanej książki John Gray "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus" to na pewno w jakieś mierze pomoże zrozumieć i poznać dwie strony medalu, czyli naturę kobiety i mężczyzny.
Pozdrawiam serdecznie i życzę jeszcze więcej inspiracji do pisania takich życiowych i jakże problematycznych kwestii dotyczących relacji damsko-męskich
P*A*U*L*A
napisałaś długi ale bardzo trafny komentarz, że też tak Ci się chciało, dziękuję. masz bardzo wiele trafnych uwag i planów jak pójść na kompromis, masz rację z pewnością nie mam zamiaru pogorszyć relacji z Natalią, wkurzyć jej a wręcz przeciwnie mam nadzieję, że dzięki temu tekstowi i tym komentarzom będziemy potrafili dojść do porozumienia kompromisu
OdpowiedzUsuńOkreślenie matki partnera mianem kochanki, jest po prostu niesmaczne...
OdpowiedzUsuńNie rozumiem postawy Natalii. To, że autor utrzymuje kontakt z matką chwali się, a nie jest powodem, do nagany. Nie ma nic gorszego niż facet który zrywa kontakty z rodziną, znajomymi, bo dochrapał się dziewczyny. Zresztą kobiet też to dotyczy.
Nie rozumiem jak można mieć pretensje o telefon do matki, dowodzi to troskliwości i dobrego kontaktu z rodzicami, a niezrozumienie tego świadczy o egocentryzmie, niepewności siebie oraz problemu z własnymi rodzicami. Złej więzi. Współczuję Siewcy, gdyż wielokrotnie widziałam właśnie takie początki toksycznego związku z osobą, która z domu rodzinnego nie wyniosła dobrego wzorca relacji rodzinnych. SIewco sprawdź, czy wasz związek nie jest próbą kompensacji i odcięcia się od rodziców, próbą pokazania, że ma się ich w nosie bo samemu można zacząć żyć. Ty tego nie rozumiesz, gdyż najwyraźniej pochodzisz z dobrej, kochającej Rodziny, Rodzice Cię kochają a Ty w naturalny sposób odpowiadasz na uczucie.
Czy Twoja dziewczyna była bardzo długo sama, nie wiem jesteś jej pierwszym facetem i ona uważa, że masz być tylko do jej dyspozycji? Bo to jest postawa nastolatki, która ma pierwszego chłopaka i nie uznaje, że on ma inne zobowiązania. Małżenstwo to też nie jest gwarancja wyłączności, po ślubie wciąż trwają wcześniejsze zobowiązania... nigdy nie należymy tylko do siebie ani nawet do partnera, wciąż łączą nas więzi z innymi ludxmi, oczywiście partner musi być ważny, ale w jaki sposób czynisz ją mniej ważną, bo dzwonisz do matki? bo robisz remont, każdy kto mieszka na wsi, wie że tam robota nigdy się nie końćzy, Mama pewnie ma swoje lata i co.... ma sama robić ciężką robotę? Chore... Ale na pewn Twoje zachowanie jest normalne i bardzo na miejscu
Powodzenia!
Przeczytaj inne komentarze, a zyskasz pełniejszy obraz sytuacji;p
Usuńhm, spodziewałem się, że ktoś może mnie zaatakować na blogu, ale to dla mnie zaskoczenie, że ktoś mógł zaatakować moją Natalię, nie zamierzam jednak usuwać niewygodnych komentarzy. Napisałaś dość ciekawy choć bardzo ostry komentarz. Po części się zgadzam z Tobą nie uważam, że te rozmowy i to że mnie ciągnie do domu rodzinnego jest jakimkolwiek zagrożeniem dla Natalii i tak sobie myślę, że faktycznie tym to nawet można się chwalić. Chociaż z drugiej strony wiele kobiet by się nie zgodziło z Tobą widząc przed sobą męża, czy chłopaka maminsynka, który każdą życiową, ważną czy nie ważną decyzję poprzedza konsultacją z mamą. Myślę, że mi to nie grozi. Choć myślę, że jestem bardzo czujny na uwagi z tej strony Natalii. Tak naprawdę temat który poruszyłem jest w moim związku sztuczny. Natalia tak naprawdę nie broni mi kontaktu z rodziną, nasza polemika tutaj to tak naprawdę tylko walka o przekonanie, kto ma większą racje
UsuńMyślę, że z Natalią jest wszystko ok. Dobrze jest mi w tym związku, głównie właśnie dlatego, że potrafimy rozmawiać i że gotowi jesteśmy na kompromisy, akceptujemy nasze odmienne zdanie choć czasami mamy inne wizje udanego związku. Natalia mogłaby mieć lepszy kontakt z rodziną ale i ja. W każdej rodzinie jest lepiej i gorzej również w mojej relacji z mamą czy bratem. Może nie powinienem tego mowic ale mój ojciec zmarł jak ja dorastałem i Natalia ma obawy trochę czy nie wchodzę trochę w rolę opiekuna mamy i brata przesadnie. Na pewno Natalia nie jest ze mną żeby pokazac rodzicom, że ma racje i że potrafi sobie radzic bez nich, czuję autentycznie, że jest mną zafascynowana, zauroczona. Zastanawiałbym się nad wartościa jej uczucia gdybym jej nie interesował jako człowiek, gdyby jej było wszystko jedno jaki jestem.
ale przyznaj, że notka jest dość kontrowersyjna, dziewczyny biorą raz jedną raz drugą stronę, o to mi chodzilo ale obiecuje ze następnym razem napiszę na dużo bardziej neutralny temat
Przyznam, że nie rozumiem... bo albo uważasz się za maminsynka, albo nie. Dużo rzeczy konsultujemy, z moich obserwacji wynika, że w sumie wszystko. Mój mąż nie konsultuje tego u kogo naprawić auto ze mną, bo ja się na tym nie znam, nie mam pretensji, że pyta o to swojego tatę, czy mojego. Oni się na tym znają - ja nie. Gdy myślę w jakiej sukience będzie mi dobrze, najpierw pytam mamy, sióstr, teściowej, mąż ewentualnie może ocenić efekt końcowy :P chociaż rola radcy też czasami mu wpada. Mnie zastanowiły pewne reakcje i komentarze Natali, nie chciałam nikogo atakować...
UsuńJak na temat sztuczny, nie rozumiem gwałtowności komentarzy i idei notki, pisania dla pisania, czy pisałeś nieprawdę, jeśli tak to dlaczego? Bo nikt się nie skupia na relacjach rodzice-dzieci, tylko na tym co napisałeś, jeśli napisałeś nieprawdę, komentarze są bezpodstawne ;)
nie uważam się za maminsynka dzwoniąc do domu codziennie choćby na tą minutę, ale też wiem, że pewna część facetów w ogóle by nie dzwoniła na moim miejscu do domu, nie mi osądzać czy jestem maminsynkiem, Natalia uważa, że trochę tak, zauważyłem problem w naszej relacji, ale to nie jest taki problem jak wynika z komentarzy, na pewno nie grozi to rozstaniem czy czymś takim, chodzi o pewne dookreślenia, wiem, że podobne zarzuty mają inne kobiety w stosunku do swoich facetów to zrobiłem o tym notkę z mojego punktu widzenia, to wszystko. Napisałem to co czuję i jak myślę, więc chyba tak jak powinno być
UsuńByć może Siewca chciał wywołać dyskusję przesadzając i się przy okazji wybielając. Prawda leży gdzieś po środku, ale to nie jest tak, że ja jestem wredną babą, a On jest świetnym synem tkwiącym w toksycznym związku.
UsuńAha Siewco...nie do końca tak jak powinno być, bo byłeś za bardzo jednostronny i wyszłam na jędze;p
UsuńMnie zastanawia czy Natalia długo była sama, albo czy jesteś jej pierwszym facetem, bo to mi wygląda jak u nastolatek, absolutna chęć zawładnięcia facetem, później kobieta dojrzewa do prostej prawdy, że mężczyzna może kochać i matkę i żonę bez szkody dla żadnej z nich...
Usuńchyba, że to notka o niczym, ot tak dla popisania, wtedy spoko.
oboje jesteśmy przed trzydziestką już, więc wiekiem przynajmniej nastolatkami nie jesteśmy już, oboje mieliśmy już jakieś doświadczenia z płcią przeciwną zanim się poznaliśmy, ale to prawda nie było tego wiele, ja zanim poznałem Natalię dość długo byłem sam, co mi bardzo ciążyło, z Natalią jest mi dobrze choć czasami się nie zgadzamy ale potrafimy o tym mówić chyba ze sobą, jestem pewien, że Natalia rozumie, że moja rodzina nie jest dla niej zadnym zagrożeniem. Temat nie jest udawany, rozmawialiśmy autentycznie ze sobą np o moich telefonach do matki. zdecydowałem się poruszyć ten temat bo uważam, że jest to dość powszechny problem. Znam wiele kobiet, które narzekają na swoich całkiem fajnych mężów, że są np zbyt ulegli w stosunku do rodziny. Nie me jednej recepty jak powinno być. Każdy wypowiadający się w komentarzach ma swoje racje i spojrzenie na problem ważne żeby umieć się dogadać w związku żeby obojgu było dobrze. I na tym chciałbym zakończyć temat. Fajnie piszesz choć ostro mam nadzieję, że będziesz częściej do mnie zaglądać
Usuń