Pragnę wam opowiedzieć historię, która się jeszcze nie wydarzyła. Wszystko jest jednak możliwe i kto wie czy się nie wydarzy w przyszłości.
Stalowa Wola to małe miasto. Bieda aż piszczy. Pracy nie ma, zresztą podobnie jak w całym kraju a jak jest już ta praca to i tak wystarcza tylko na szarą egzystencję. Młodzi i zdolni wyjechali za granicę bądź do większych miast w poszukiwaniu pracy. Zostali tylko Ci co nie mogą wyjechać. Dobrze jest tylko tym co żyją z pracy innych. Od niedawna sytuacja jednak zaczęła się zmieniać. Nasz nowy prezydent miasta, ambitny, młody człowiek z afro na głowie sprowadził do lokalnej społeczności nowego inwestora. Inwestor ten w kilka miesięcy postawił nowy zakład pracy i zaczął zatrudniać pracowników. Miasto zacierało ręce na pieniądze z podatków. Ludzie w końcu mogli dostać upragnioną pracę. Wszystko to dzięki Katarzynie M. właścicielce nowego zakładu. Ta ok 30-letnia długowłosa brunetka szybko zyskała szacunek mieszkańców miasta i okolic. Stała się bardzo rozpoznawalna. Nie było tygodnia, żeby jakieś lokalne media nie napisały o niej lub nie przeprowadziły z nią wywiadu w telewizji, radiu, gazecie czy portalu internetowym. Sama chętnie też się wypowiadała. Ta niewysoka kobieta ubierająca się zawsze w czarne kolory, obwieszona różnymi srebrnymi ozdobami i z przykuwającym uwagę tatuażem modliszki na szyi była uosobieniem nie tylko przebojowej bizneswoman ale i obiektem westchnień każdego mężczyzny a i pewnie nie jednej kobiety. Sukces Katarzyny M. był prosty. Wybudowała w mieście browar. Wiadomo, większość mężczyzn lubi piwo a jęczmienia i chmielu na okolicznych polach nie zabraknie. Katarzyna M. nie produkowała jednak zwykłego piwa bowiem do każdej butelki była dołączona karteczka z przepowiednią. Przepowiednie, wróżby, horoskopy lubią wszystkie kobiety toteż po piwo sięgały często i one. Żeby tego było mało, pojawiła się z czasem lokalna legenda, że przepowiednie naprawdę się spełniają. Piwo nie było tanie i mimo to, że było sprzedawane w lokalach należących do Katarzyny M. rozlokowanych tylko na terenie Stalowej Woli to nie brakowało bogatych klientów przyjeżdżających z najróżniejszych stron kraju a nawet świata chcących napić się lokalnego trunku, żądnych poznania przepowiedni.
Mniej więcej w czasie jak produkt Katarzyny M. był już mocno rozpoznawalny wróciłem do Stalowej Woli. Byłem wtedy 29-letnim księdzem, który ukończył prawo kanoniczne na KUL-u w Lublinie, z jakimś już doświadczeniem posługi kapłańskiej. Po kilku latach spędzonych w małych parafiach wreszcie mogłem wrócić do mojego, rodzinnego miasta. Stalowa Wola z początku spodobała mi się. Na ulicach było mnóstwo zadowolonych twarzy. Bary, pizzerie, kebaby, dwa kina, galerie były pełne ludzi. W mieście powstawały nowe budynki mieszkalne. Remontowano ulice, po których jeździły drogie samochody. Włodarze miasta miały środki na nowe pomniki, oczywiście naszej chlebodawczyni też już stawiano pomnik. Z czasem jednak zmieniłem zdanie o "Stalówce". W powietrzu unosiła się jakaś dziwna aura niepokoju. Ludzie mieli pieniądze, byli zadowoleni ale to była jakaś dzika radość. W mieście było mnóstwo przestępstw, rozbojów, kradzieży gwałtów nie mówiąc już o pijaństwie. Sam bardzo zwątpiłem w to miasto gdy pewnego razu podeszła do mnie rezolutna babcia z moherem na głowie i zażądała 5 zł. Nie dałem oczywiście a ona mnie zwyzywała od pedałów w sutannie. Co za miasto, w innych okolicznościach to ona by mi dawała kasę, tak sobie wtedy pomyślałem. Ludzie odsunęli się od Boga. Za to zaczęli wierzyć w mamonę i oczywiście przepowiednie dołączone do piwa. Ludzie naprawdę w nie wierzyli. W konfesjonale wysłuchałem wiele historii związanych z przepowiedniami a to kobieta się żaliła, że mąż wygrał w totka dzięki przepowiedni i że ja zostawił jak tylko odebrał wygraną. Ktoś bardzo żałował bo dostał przepowiednię, że okradną sąsiada i że bardzo się z tego cieszył, gdy faktycznie go okradli. Nie zapomnę młodego studenta, który dostał przepowiednię, że po wypiciu piwa będzie biegał nago przed Powiatową Komendą Policji w biały dzień wyzywając ich od smerfów. Chłopak faktycznie to zrobił. Filmik z tego wydarzenia trafił do internetu. Sam się śmiałem gdy widziałem jak z komisariatu wybiegają w pośpiechu dwaj policjanci w tym jeden z niedokończonym kebabem w ustach i leją chłopaka później pałkami po gołej skórze. Chłopak nie potrafił jednak znieść upokorzenia jakie na siebie sprowadził. Pochodził z dobrej, katolickiej rodziny. Tydzień po naszej rozmowie w konfesjonale popełnił samobójstwo. Do tej pory obwiniam się, że nie potrafiłem mu wtedy pomóc. Postanowiłem jednak pomóc innym. Porozmawiałem ze swoim proboszczem, ale on nic poza płomiennymi kazaniami z konfesjonału nie potrafił zrobić. Krzyczał z ambony: "Nie będziesz miał cudzych bogów przede Mną.", "Nie można służyć dwóm panom: Bogu i mamonie". Ludzie jednak nie chcieli słuchać. Przestali chodzić do kościołów. Nie chcieli słuchać żadnych słów krytyki w stosunku do Katarzyny M. Ona im dala pracę, środki utrzymania, a kościół ją krytykował. Postanowiłem zrobić coś więcej niż mój proboszcz. Postanowiłem pójść do lokalu Katarzyny M. z księdzem Romanem i sprawdzić jak przepowiednia dołączona do piwa podziała na nas. Piwo było wyborne, tak jak słyszałem. Trochę szybko zaszumiało nam w głowach. Wypiliśmy tylko po jednym piwie ale nie wydawało mi się to nazbyt dziwne. Ot po prostu gorszy dzień. Trochę pośmialiśmy się z księdzem Romanem z naszych przepowiedni. Ksiądz roman dostał taką wyrocznie: "Dzisiejszej nocy będziesz spał z kobietą". Moja była taka: "Dzisiejszej nocy będziesz spał z mężczyzną". Znam księdza Romana, wiem, że jak i ja zawierzył się tylko Bogu, w każdym razie z pewnością ja nie jestem gejem. Piwo tego nie zmieniło. Spokojny w duchu postanowiłem wrócić do swojego pokoju na plebanii z myślą położenia się do łóżka
Świetnie napisane, tylko jak na blog za długie....
OdpowiedzUsuńTrzeba na to uważać...
Dokładnie.
Usuńza dużo informacji chciałem zawrzeć w krótkim tekście i wyszło jak wyszło, sam się zastanawiałem czy komuś będzie się chciało czytać taki długi tekst, ale powiem, ze następna część będzie dużo bardziej żywsza i postaram się napisać krócej
OdpowiedzUsuńjak dla mnie tekst nie jest za dlugi .Bardzo realistycznie przedstawione i kto wie czy sie gdzies nie zdarzy .Spodobal mi sie watek nagusa szkoda tylko , ze z tak tragicznym epilogiem :)
OdpowiedzUsuńJak na opowiadanie nie jest to długi tekst, ale tutaj nie chce się ludziom chyba czytać aż tak dużo. I tak opowiadanie musiałem skrócić i podzielić na dwie części, żeby tekst nie był za długi. Niestety nie jestem zadowolony z efektów do końca. Może gdybym więcej czytał mój warsztat pisarski byłby lepszy i potrafiłbym wyrazić lepiej swój pomysł na opowiadanie. W każdym razie druga część opowiadania powinna być atrakcyjniejsza. Co do nagusa w opowiadaniu to powiem, że bieganie nago przed komendą i obrażanie policjantów w niektórych środowiskach mogłoby być powodem do dumy. Myślę, że status owego studenta mógłby się bardzo podnieść w społeczności akademickiej po takim wyczynie. Niestety wciąż jest wiele środowisk dla których nagość jest grzechem, nie mówiąc już o łamaniu porządku publicznego i sprzeciwianiu się władzy. Nie pochwalam biegania nago przed komendą w biały dzień ale gdybym coś takiego zrobił to nie byłby to dla mnie powód do samobójstwa.
OdpowiedzUsuń