wtorek, 12 lipca 2016

kobieta narzekająca na swojego partnera (kobietus pospolitus)


       Nie potrafię zliczyć ile razy zdarzyło mi się w pracy, podczas spotkania ze znajomymi czy na ulicy być świadkiem krępującego zjawiska, że jakaś kobieta narzeka na swojego partnera, zazwyczaj męża. Gdy znam taką kobietę a czasem i jej partnera a nie tylko podsłuchuję przypadkową rozmowę to zwykle mocno się dziwię. W kobietę miłą, do rany przyłóż, którą trudno zwykle wyprowadzić z równowagi nie raz gdy rozmawia z partnerem wstępuje szatan. Szatan ten wciska w usta takiej kobiecie najgorsze epitety i wulgaryzmy w sytuacjach gdy ta rozmawia o błahych wydaje się codziennych sprawach. Podanie dziecku  leku albo jego nie podanie, za długie przebywanie w sklepie albo za krótkie, nie podlanie kwiatków albo ich przelanie, nie wykonanie ułożonego przez kobietę planu dnia albo jego wykonanie ale nie w tej kolejności co kobieta sobie właśnie wymyśliła może być powodem zmieszania takiego pana z błotem. Kobietom najwyraźniej się wydaje, że jak już mają chłopa, to że mogą bezkarnie w dowolnej sytuacji nazwać go ofiarą losu, k..., ch..., ped... i na końcu oczywiście maminsynkiem i bez znaczenia ma fakt czy matka takiego pana jest zamieszana w konflikt czy też nie. W modzie jest teraz po prostu nazwać partnera maminsynkiem, to zdaje się być największa inwektywa w ustach kobiety. Zacznijmy od tego czy zwykle partner kobiety zasługuje sobie na codzienne pomyje od swojej pani. Mi się zwykle wydaje, że nie zasługuje. Dziś mężczyzna musi się pogodzić, że jak wchodzi w związek to przyjmuje jednocześnie rolę katalizatora negatywnych emocji swojej partnerki, jest taką oczyszczalnią ścieków złych emocji z którymi kobieta nie potrafi sobie poradzić. Mężczyzna ma wybór albo przyjąć tą rolę i się uodpornić albo pozostać samotnym wolnym strzelcem. Wydaje mi się, że dlatego też dziś jest tak wielu męskich singli, nie każdy jest na tyle twardy by wytrzymać z kobietą w związku. Dziwne to i zaskakujące. Jak ja coś zawalę w pracy to zwykle inne kobiety są dla mnie miłe, przełykają ślinę z uśmiechem i mówią, że nic się nie stało. Dopiero gdy zadzwoni do nich mąż to wtedy dopiero widzę, jak złymi emocjami nasiąkło ich ciało. Czasami to aż strach pomyśleć co czeka partnera takiej koleżanki z pracy, gdy ta wróci do domu. Pewnie nie raz to jest w ryj prosto z progu po otwarciu drzwi. Dlatego w pracy się staram mając na uwadze, że każde moje złe zachowanie może oznaczać rodzinny dramat jakiegoś pana w domu, jednocześnie licząc, że ktoś nie wkurzy za bardzo mojej połówki. Już powiedziałem, swojej koleżance, że nie chce słuchać jak ta bluzga swoją połowicę w pracy, że wprawia mnie to w zakłopotanie, teraz trochę przynajmniej się miarkuje i pisze głównie sms-y jak już nie wytrzyma. Mogę się nie raz tylko zastanawiać co np " kochanie w domu czeka Cię wpie..., domyśl się za co". Rozumiem, że od najbliższej osoby wymaga się najwięcej, sam jestem zwolennikiem tej zasady ale czy nie tak odłożony kubek, czy nie umyty od razu talerz zasługuje na motyw przewodni kłótni? Zaskakujące jest to, że wolne kobiety nie są lepsze, one też lubią ponarzekać na partnerów swoich koleżanek, nakręcając je przy tym jeszcze bardziej. Zaskakujące jest, że samotni faceci, obcy są lepiej traktowani od tych swoich, że ten obcy zawsze lepiej wygląda. Np moja Natalia doskonale wyłapuje komplementy obcych, nawet dzieci, czy strażnika z Biblioteki a moich nie pamięta. Gdy przypomnę sobie jak byłem traktowany na pierwszych spotkaniach a jak jestem traktowany na miesiąc przed ślubem to niebo i ziemia. Gdy wyjeżdżam na delegację to nie pamiętam jakiś fajerwerków a gdy wracam to pamiętam, że jest jakieś takie bardziej odświętne jej zachowanie. Dla mnie to nie jest do pojęcia. Nazwijmy to po imieniu to jest niesprawiedliwe traktowanie mężczyzn w związkach przez swoje kobiety. Więcej powiem to nie mężczyźni przestają być romantyczni, uczynni, piękni i młodzi. To po prostu kobiety z miejsca zaczynają traktować takich panów gorzej licząc, że na takich można sobie poużywać. Więcej szacunku i zrozumienia drugiej strony się należy, jeżeli nie chcecie by wasi partnerzy zasilili szeregi wolnych strzelców a same nie jesteście gotowe powrócić do ligi wolnych kobiet, które muszą brutalnie
walczyć o najlepsze kąski jakie pozostały do wzięcia.

22 komentarze:

  1. Jako kobieta sama bywam zażenowana, widząc coś takiego. Pewnie dlatego, że zostałam wychowana przez ojca i mam nieco inny punkt odniesienia,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapomniałem dodać, że nie wszystkie kobiety są złe i niewyrozumiałe, Ty z pewnością należysz do tego lepszego sortu kobiet

      Usuń
  2. Kobieta narzekająca jest dla mnie nie do pojęcia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasami człowiek już nie ma siły i ochoty rozumieć kobiet

      Usuń
  3. Rzadko się z Tobą zgadzam, ale tym razem Twoje obserwacje są słuszne. Sam nie wiem, co w tym jest, ale po jakimś czasie kobiety traktują swoich partnerów jako zło konieczne i nie omieszkują się tym chwalić, zapominając, że tym samym dyskredytują same siebie. No ba jak ona się mogła związać z takim nieudacznikiem? Była ślepa albo głupia czy cóś (błąd zamierzony)? Tu dodam, że to była jedna z przyczyn mojego rozwodu. Nie byłem w stanie znieść takiego poniżania przy obcych.
    Dlatego mocno się zastanów, jeśli już przed ślubem widzisz różnicę :) Albo chociaż wyjaśnij partnerce, że nigdy na takie traktowanie się nie godzisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę czasami bardzo podobnie, co myśli o sobie kobieta, która ma ponoć takiego nieudacznika za męża, ja sobie nie pozwalam przynajmniej na razie a jak kiedyś pozwolę to będzie mój koniec chyba

      Usuń
  4. W dziwnym aczkolwiek ciekawym środowisku się obracasz. Nie zauważyłyśmy podobnego zjawiska wśród koleżanek. Nie pamiętamy by któraś w ten sposób narzekała a wiele z nich szykuje się do ślubu ze swoimi połówkami. Bluzganie nie jest w naszym stylu, zdecydowanie nie. Dlatego trudno też nam sobie wyobrazić jak można tak mówić o drugim człowieku, jakby nie patrzeć bardzo bliskim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że to dlatego, że jesteście młodsze, ja trochę chyba w starszym towarzystwie się obracam, gdzie więcej jest prozy życia niż poezji miłości

      Usuń
  5. Hmmm...
    Ja ze starzem malzenskim 9 lat a zeiazkowym z jednym partnerem od 16 lat powiem Ci, ze... My kobiety same se jestesmy winne takich chlopow a nie innych. Te co marzekaja na ciapowatych i mazgajowatych najpietw im wszystko latami pod noski kladły a yeraz narzekaja, ze po chlopu trza posprzatac.
    To tak w woli jednego przykladu.
    Roznie to bywa w zwiazkach, wsrod rodziny i przyjaciol mamy tego wiele, lata doswiadczenia pokazaly mi, ze wiecej zdzialam nie narzekaniem i obgadywaniem a np zastanowieniem sie, dlaczego chlop robi tak czy siak, moze cos sie dzieje z mojej winy, ze robi to zle a moze nie wie ze ja bym chciala, zeby robil inaczej.
    Mamy wyrobiony po latach z Adim system, ze od razu wyjasniamy sobie niesnaski.
    Dam przyklad.
    Jest impreza. Znajomi, rodzina, dobta zabawa. Ja cos palne przy stole. Adi nie komentuje. Ale za chwile wola mnie do kuchni. Ej, o co ci chodzilo, zabolalo mnoe to czy to co powiedzialas. Co mialas na mysli?! Ja wyjasniam i sytiacja rozwiazana. Albo czegos nie zrozumial albo rzeczywiscie czyms zrobilam mu przykrosc i przepraszam.
    Albo wyjasniamy se wieczorem. Jak juz jedno widzi, ze drugie chodzi wkurzone to trzeba to rozwiklac, bo potem nerwy sie kumuluja.
    Fajna zasada, polecam. Ustalona po tym jak o malo nie rozwalilismy naszego malzenstwa.
    A tak jak piszesz, my kobiedy dosc czesto nie doceniamy mezczyzn, ja sama tez to w sobie zauwazam. Kiedy Adi sie taki czuje, mowi mi, pokazuje mi swoja str, jak sie czuje i czemu. Czasem bezwiednie cos robie.
    Ech...
    O klopotach damsko-meskich mozna prawic bez konca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. temat związki kobiety i mężczyzny to najbardziej chyba wdzięczny temat, każdy ma swoje zdanie, każdy zna i każdego ciekawi
      to bardzo dobra zasada, że nieporozumienia wyjaśnia się w cztery oczy a nie przez milczenie albo obgadywanie, narzekanie przy znajomych to prawdziwe świństwo

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie to jest jakieś dziwne... wydaje mi się, że kobieta narzekająca na faceta w towarzystwie jest niedowartościowana i szuka potwierdzenia swojej wartości (lub jej umocnienia) poprzez jawne dołowanie owego faceta i ukazywanie jego słabych stron. Porażka ogólnie... Jeżeli coś jest nie tak to się po prostu w 4 oczy rozmawia i wyjaśnia, a nie cyrki robi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cztery oczy zgadzam się, a nie takie stawianie w niezręcznej sytuacji, najlepiej jeszcze przed własnymi rodzicami albo kolegami takiego męża

      Usuń
  8. a ja na szczęście takie problemy mam już za sobą :D problemy z mężem oczywiście.
    i generalnie w niektórych przypadkach mężczyźni sobie solidnie pracują na to, aby kobieta w ramach wentyla bezpieczeństwa w swoim babskim gronie "wywaliła" z siebie swoją frustrację związaną z domową/rodzinną działalnością faceta, bądź brakiem jakiejkolwiek.
    i sama niejednokrotnie musiałam takąż frustrację z siebie wywalić, gdy po raz tysięczny słyszałam tłumaczenie, że coś jest niezrobione, niedopilnowane.
    oto wielka trójca tłumaczeń:
    nie pomyślałem
    nie pamiętałem
    nie zauważyłem

    a jeżeli człowiek na spokojnie w domu tłumaczy o co mi chodzi, jaki jest problem, czy cokolwiek innego.... a potem znowu pojawia się "trójca". no cóż... niektórzy szarpią się tak w małżeństwie całe życie, a niektórzy mówią "żegnaj".
    każdy wybiera którą opcję woli.

    i tak jak często kobiety nie doceniają swoich mężczyzn - to tylu samo mężczyzn nie docenia swoich kobiet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. każdemu nerwy czasem puszczają ale na wszystko jest czas i pora, grono znajomych nie jest najlepszym miejscem i porą na wyjaśnianie swoich problemów rodzinnych

      Usuń
    2. faceci też robią sobie takie "wentyle bezpieczeństwa" w swoim męskim gronie ;)

      Usuń
  9. super rysunek, szanuję feministyczne kudły pod pachami :D
    narzekanie na partnera jest bez sensu, ale baby najwidoczniej w taki sposób odreagowują. zamiast pogadać z mężczyzną i spróbować znaleźć rozwiązanie (coś cię w nim wkurza - może lepiej porozmawiaj Z NIM, a nie wygaduj się koleżankom?) wolą rozsiewać ploty i narzekać. xD nie ogarniam. cóż...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż, takie rozmowy z koleżankami a nie z mężem to już jest bardzo zły sygnał, alarmujący przed rozstaniem

      Usuń
  10. Do tego, co napisła Sabina mogę jedynie dodać, że wychodzę z założenia, że mój mąż ma zawsze rację ( nawet gdy jej nie ma).... To działa ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po co tracić czas na spory, lepiej robić swoje i dać się komuś wygadać, do pewnego momentu to może działać nawet, często sam tak robie

      Usuń
  11. Co ci facecie nieraz mają z nami - babami. Niestety, nieraz niedobrze dobierają sobie partnerki. Aczkolwiek wczoraj byłam świadkiem nietypowej sytuacji. Wracałam z koleżanką z miasta, a na przeciwko nas szła para. Oboje byli pijani. On prowadził rower, a tą lekko trzęsło. Otarła się o moją koleżankę, a następnie była gotowa do bijatyki. Facet uspokajał ją, a ta natychmiastowo przerzuciła się na niego...już nie będę pisała co tam wyprawiała. Porażka całkowita.
    Najwidoczniej, nawiązując do twojego wpisu powiedzmy sobie wprost - niektóre z nas w ten sposób odreagowują, a pozostałe w zupełnie inny sposób. Tyle w temacie.
    Pozdrawiam ciepło i dziękuję za odwiedziny. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. choroby psychiczne się zdarzają, na nieszczęście ludzkości kobiety to dobre aktorki i chorobę psychiczną mogą długo ukrywać, po takiej jeździe, pewnie ta zadziorna panna znów zostanie panną do wzięcia

      Usuń