Jest 30 czerwca 2016 r. niedługo wybije północ. Janusz oglądał mecz Polska - Portugalia, pił piwo i jadł czipsy, z żałości po przegranym w tak frajerski sposób meczu doznał wylewu do mózgu.
1 lipca 2016 r. - szpital powiatowy - załamana żona Janusza słyszy wyrok od lekarza. Pani mąż nie będzie taki jak był do tej pory, w skrócie niech pani sobie obejrzy 50 pierwszych randek, mąż ma dokładnie tak samo. Kobieta płacze, martwi się o siebie, dzieci, finanse no i męża, jaki był taki był ale był. Chlał piwo, awanturował się, znikał z kolegami w nocnych klubach ale wracał i zarabiał, czasem się sprawdzał w łóżku ale nigdy gdy ona akurat miała ochotę. Co teraz będzie?
3 lipca 2016 r. - żona ma niedzielę ale u Jana do usranej śmierci będzie tylko czwartek a to dzień pracujący. Jego pech, że nie dostał wylewu w sobotę czy niedzielę, albo chociaż piątek, Jan jak w każdy czwartek idzie na budowę i zarabia na żonę i małe dzieci. Wieczorem ogląda mecz i jak zwykle ma nadzieje, przed północą zasypia wreszcie w konwulsjach.
3 lipca 2017 r. - u Jana jak zwykle czwartek, żona już się przyzwyczaiła, że jej mąż pracuje 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku. Takie życie. Wszyscy ją żałują, bo jej mąż nie jest już zdrowy. Ona się już przyzwyczaiła, dostała na niego pieniądze dodatkowe z opieki społecznej i rentę, jak już wspomniałem mąż dużo pracuje, może mieć kochanka a jak mąż się dowie to i tak na drugi dzień zapomni. W dniach okresu może zrobić mu Sajgon, wyładować swoje frustracje i tak nie będzie musiała przepraszać. Uwielbia patrzeć jak mąż z nadzieją ogląda co dzień ten sam mecz, za każdym razem nie może się nadziwić, bo mąż zawsze ma inny grymas twarzy po porażce. Gdy potrzebuje odskoczni od wszystkiego jedzie sobie na wczasy a męża zostawia samemu sobie w domu, czasem go przykuje do kaloryfera. Można tak żyć.
3 lipca 2018 r. - pojawił się super lek na dolegliwość Jana, żona nie może dopuścić do sytuacji w której Jan odzyskuje świadomość, planuje morderstwo lekarza, który zaproponował terapię, planuje morderstwo męża i swoje w ostateczności.
3 lipca 2019 r. - mimo śmierci lekarza prowadzącego Jan odzyskuje świadomość, jego umysł nie mógł już tak dłużej żyć i sam się uzdrowił. Janowi przypomniały się wszystkie ostatnie czwartki. Podrapał się po głowie i po chwili namysłu zawołał Halinka... ku.. chodź tutaj. Co się potem wydarzyło sami sobie dopowiedzcie.
Jest w tej opowieści rażąca niekonsekwencja. Jeśli dla wszystkich innych czas jest ciągły, jakim cudem dla jednego Jana zapętla się w czwartek? Musiałyby istnieć dwa światy nigdy ze sobą się niestykające.
OdpowiedzUsuńPowinieneś to jednak przemyśleć.
Janusz jest chory, pamięta wszystko do dnia wypadku, codziennie przeżywa czwartek, który zapomina gdy zasypia. W przytoczonym filmie było podobnie. W "50-ciu pierwszych randkach" dbali o to, żeby chora dziewczyna nie zorientowała się, że jest chora, dawali jej te same stare gazety, w telewizji leciały te same stare programy, całe otoczenie było przygotowane na to, że ta dziewczyna przeżywa ten sam dzień bo jest chora. Parę razy zorientowała się, że coś jest nie tak i wtedy była bardzo smutna i nieszczęśliwa, dlatego codziennie ją okłamywano. Bardziej prosto nie potrafię już powiedzieć, najlepiej obejrzeć samemu film i zobaczyć, że wcale nie są potrzebne dwa równoległe światy i nie ma żadnej niekonsekwencji
UsuńCiężko by było...W ,,Z archiwum X'' był taki odcinek. Mulder i Scully wciąż przeżywali poniedziałek,bo musieli zapobiec tragedii,ale jak już tragedia się rozegrała wszystko od nowa a oni nic nie pamiętali.
OdpowiedzUsuńWidzialam go!
Usuń;)
nie widziałem, ale pamiętam taki film "dzień świstaka"
UsuńPewnie to klasyka, a ja nie znam tego filmu :/ Polska wersja - spoko. Czekać tylko na ekranizację ;) Któż by mógł zagrać Janusza....
OdpowiedzUsuńTomasz Kot, on potrafi się wcielić w każą postać i co najważniejsze jest przekonujący, ciekawe czy z moją postacią dałby sobie radę.
UsuńPetru i reszta opozycji też sprawdziłaby się w tej roli, oni co dzień wałkują te same tematy
Znamy ten film (jak można go nie znać skoro systematycznie pojawia się w tv, nie raz pewnie w tym samym tygodniu kilka razy na innych kanałach :P). Twoja perspektywa wygląda mniej rysunkowo niż w wersji Hollywoodzkiej, no ale takie są realia :P
OdpowiedzUsuńAha no i brawo za przyznanie się do bycia romantykiem (chociaż w przeszłości). Mamy wrażenie, że dla niektórych to jak przyznanie się do innej orientacji...
a cóż w tym złego, że się jest romantykiem, najważniejsze by romantyzm nie przeszedł w nadwrażliwość, dziś nie nazwałbym siebie romantykiem ale maczo też nie jestem, stawiam na równouprawnienie między kobietami a mężczyznami
UsuńNie widziałam filmu, więc ciężko mi się wypowiedzieć. Sporo wiem na temat samego wylewu i to by tak chyba nie wyszło. Swego czasu pseudoliteracką w ten sposób załatwiłam, dużo czytałam. Amnezja plus jakieś powikłania byłyby wiarygodniejsze dla Twojej historii.
OdpowiedzUsuń* postać pseudoliteracką oczywiście :P
Usuńnie znam się na medycynie ale w filmie kobieta miała wypadek samochodowy, załóżmy więc, że janusz miał wylew, stracił równowagę i uderzył głową o kant stołu. O jakiej pseudoliterackiej postaci piszesz? napisałaś coś kiedys? poczytałbym
UsuńTak, napisałam. "Coś kiedyś" mi się podoba i na tej wersji poprzestańmy :P To był raczej nieudany eksperyment, którym nie lubię się chwalić.
UsuńFilm oglądałam i szczerze przyznam, że nie umiałabym żyć z kimś, kto cierpiałby na "wieczny czwartek"
OdpowiedzUsuńale masz wyobraźnię. :D choć niestety nie oglądałam filmu, więc nie mogę Twojej historii odnieść do kontekstu
OdpowiedzUsuńSpróbuj sił w pisaniu scenariuszy :v
OdpowiedzUsuńFilm "50 pierwszych randek" oglądałam wieki temu, ale też baaardzo mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuń"Dzień świstaka" mam na liście do obejrzenia , bo w podobnym klimacie jest utrzymany :)