Feminizm, feministki - nigdy mnie te pojęcia jakoś nie przerażały jako faceta. Rozumiem, że kobiety kiedyś były bardzo dyskryminowane, że prawa do kształcenia się, prawa wyborcze, prawa do pracy musiały sobie wywalczyć. Dziś pod względem równouprawnienia jest dużo lepiej, rozumiem jednak, że wciąż nie jest idealnie. Są sytuacje w których kobiety mają wciąż jeszcze gorzej od mężczyzn. Pierwsze co przychodzi mi do głowy to sytuacja kobiet przy szukaniu pracy. Wiadomo, że pracodawca jeżeli ma wybór woli mężczyznę bo ten nie zajdzie w ciążę i nie pójdzie na zwolnienie, będzie bardziej dyspozycyjny. Z takimi sytuacjami trzeba jak najbardziej walczyć i głośno o nich mówić, trzeba wskazywać co trzeba zmienić, żeby obie płcie były naprawdę równe tam gdzie można mówić o równości. Uważam więc, że feministki mają dziś rację bytu i że mają co robić. Przyznam się nawet, że moja Natalia mówi o sobie, że jest feministką i jak już wspomniałem wcale mnie to nie przeraża.
Z drugiej strony w głowie mam stereotypy i opinie, że dzisiejsze feministki nie zajmują się tym czym powinny się zajmować, czyli poprawą losu kobiet a zajmują się wbijaniem klina między kobiety i mężczyzny stwierdzeniami, że wszystkiemu są winni źli mężczyźni, którzy chcą zachować dominację nad kobietami. Mówią o in Vitro, aborcji na życzenie, gender gdzie tak naprawdę te problemy nie dotyczą tylko kobiet ale również i mężczyzn, więc trudno tutaj mówić o dyskryminacji. Jak myślę o feministkach to w głowie mam obraz Kazimiery Szczuki, pyskatej baby, która obraża wszystkich, którzy z nią się nie zgadzają, czy ma rację czy jej nie ma.
Ostatnio przypadkiem trafiłem na jakiś blog feministyczny, gdzie przeczytałem artykuł w którym autorka ubolewała nad tym iż kobiety na wzajem się poniżają, obrażają z takich powodów jak: posiadanie dziecka, opalenizna, skąpy ubiór ciała, stosowanie makijażu. Wszystko byłoby dobrze, gdyby jednak autorka tekstu nie obwiniła za wszystko mężczyzn. Stwierdziła, że kobiety poniżają się nawzajem bo cały świat kręci się wokół mężczyzn i przez to kobiety będąc w orbicie mężczyzn, zabiegając o ich względy traktują się jak zagrożenie. Wymowa tekstu dla mnie była mniej więcej taka, że mężczyźni chcąc zachować dominację we współczesnym świecie napuszczają na siebie kobiety. Z tego powodu nie mogłem nie wdać się w dyskusję. Byłem ciekaw jaka będzie reakcja. Stwierdziłem tylko, że to iż kobiety wzajemnie na siebie nadają to nie wina mężczyzn, że to absurd a w dodatku dodałem, że dlaczego kobieta nie stosująca makijażu ma nie czuć się bardziej naturalna, prawdziwa w stosunku do kobiety stosującej makijaż skoro to prawda. Na niektóre osoby podziałało to jakbym włożył kij w mrowisko. Uznano, że nie mam pojęcia o czym mówię, ostatecznie, że nie mam racji bo jestem facetem, że w ogóle nie zrozumiałem wymowy tekstu autorki, ktoś mi zarzucił, że traktuję małżeństwo tylko jako związek kobiety i mężczyzny (?). Jak się w czymś z nimi zgodziłem to było ok ale gdy zwróciłem uwagę na jakieś według mnie nieprawdziwe stwierdzenie to byłem atakowany i traktowany jak bym nic nie rozumiał, a najlepiej żebym się nie odzywał bo jestem mężczyzną. Poczułem się zdyskryminowany.
Inną rzeczą jaką zauważyłem jest to, że miałem wrażenie iż nie rozmawiam z feministkami tylko z lesbijkami. Autorka tekstu nawklejała kilka zdjęć całujących się bądź obściskujących się dziewczyn. Miałem wrażenie, że bardziej one przemycały treści lesbijskie niż feministyczne.
W każdym razie cieszę się, że większość kobiet jednak nie angażuje się w takie ruchy. Według mnie feministki, przynajmniej te, z którymi wdałem się w dyskusje to wulgarne baby, które wszystkim próbują wmówić swoje prawdy, nawet, że czarne jest białe i na odwrót, za wszystko winią mężczyzn i w każdej dyskusji muszą mieć ostatnie zdanie bo jak nie to zlinczuja. Zrozumiałem, że gdybym te panie spotkał w ciemnej uliczce to normalnie obok siebie przejść byśmy nie mogli, albo tylko one by z tej uliczki wyszły albo tylko ja. Najchętniej wykończyłyby wszystkich mężczyzn, pozostawiając garstkę posłusznych do znęcania się nad nimi i do rozkazywania im.
Może nie wszystkie feministki są takie, ale mimo szczerych chęci porozmawiania z nimi w sposób przyjazny okazało się, że natrafiłem na te przypominające feministki z horrorów.
Z drugiej strony w głowie mam stereotypy i opinie, że dzisiejsze feministki nie zajmują się tym czym powinny się zajmować, czyli poprawą losu kobiet a zajmują się wbijaniem klina między kobiety i mężczyzny stwierdzeniami, że wszystkiemu są winni źli mężczyźni, którzy chcą zachować dominację nad kobietami. Mówią o in Vitro, aborcji na życzenie, gender gdzie tak naprawdę te problemy nie dotyczą tylko kobiet ale również i mężczyzn, więc trudno tutaj mówić o dyskryminacji. Jak myślę o feministkach to w głowie mam obraz Kazimiery Szczuki, pyskatej baby, która obraża wszystkich, którzy z nią się nie zgadzają, czy ma rację czy jej nie ma.
Ostatnio przypadkiem trafiłem na jakiś blog feministyczny, gdzie przeczytałem artykuł w którym autorka ubolewała nad tym iż kobiety na wzajem się poniżają, obrażają z takich powodów jak: posiadanie dziecka, opalenizna, skąpy ubiór ciała, stosowanie makijażu. Wszystko byłoby dobrze, gdyby jednak autorka tekstu nie obwiniła za wszystko mężczyzn. Stwierdziła, że kobiety poniżają się nawzajem bo cały świat kręci się wokół mężczyzn i przez to kobiety będąc w orbicie mężczyzn, zabiegając o ich względy traktują się jak zagrożenie. Wymowa tekstu dla mnie była mniej więcej taka, że mężczyźni chcąc zachować dominację we współczesnym świecie napuszczają na siebie kobiety. Z tego powodu nie mogłem nie wdać się w dyskusję. Byłem ciekaw jaka będzie reakcja. Stwierdziłem tylko, że to iż kobiety wzajemnie na siebie nadają to nie wina mężczyzn, że to absurd a w dodatku dodałem, że dlaczego kobieta nie stosująca makijażu ma nie czuć się bardziej naturalna, prawdziwa w stosunku do kobiety stosującej makijaż skoro to prawda. Na niektóre osoby podziałało to jakbym włożył kij w mrowisko. Uznano, że nie mam pojęcia o czym mówię, ostatecznie, że nie mam racji bo jestem facetem, że w ogóle nie zrozumiałem wymowy tekstu autorki, ktoś mi zarzucił, że traktuję małżeństwo tylko jako związek kobiety i mężczyzny (?). Jak się w czymś z nimi zgodziłem to było ok ale gdy zwróciłem uwagę na jakieś według mnie nieprawdziwe stwierdzenie to byłem atakowany i traktowany jak bym nic nie rozumiał, a najlepiej żebym się nie odzywał bo jestem mężczyzną. Poczułem się zdyskryminowany.
Inną rzeczą jaką zauważyłem jest to, że miałem wrażenie iż nie rozmawiam z feministkami tylko z lesbijkami. Autorka tekstu nawklejała kilka zdjęć całujących się bądź obściskujących się dziewczyn. Miałem wrażenie, że bardziej one przemycały treści lesbijskie niż feministyczne.
W każdym razie cieszę się, że większość kobiet jednak nie angażuje się w takie ruchy. Według mnie feministki, przynajmniej te, z którymi wdałem się w dyskusje to wulgarne baby, które wszystkim próbują wmówić swoje prawdy, nawet, że czarne jest białe i na odwrót, za wszystko winią mężczyzn i w każdej dyskusji muszą mieć ostatnie zdanie bo jak nie to zlinczuja. Zrozumiałem, że gdybym te panie spotkał w ciemnej uliczce to normalnie obok siebie przejść byśmy nie mogli, albo tylko one by z tej uliczki wyszły albo tylko ja. Najchętniej wykończyłyby wszystkich mężczyzn, pozostawiając garstkę posłusznych do znęcania się nad nimi i do rozkazywania im.
Może nie wszystkie feministki są takie, ale mimo szczerych chęci porozmawiania z nimi w sposób przyjazny okazało się, że natrafiłem na te przypominające feministki z horrorów.
Z tym szukaniem pracy to dla mnie jest upokarzające. Kobieta zajdzie w ciąże więc lepiej jej nie zatrudniać. No ale do tanga trzeba dwojga... więc mężczyzna też do tego się przyczynia. Czy jak dziecko zachoruje to mężczyzna nie będzie musiał wziąć wolnego żeby no. dowieźć żonie rzeczy do szpitala?
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o zrzucanie winy na mężczyzn za wszystkie niepowodzenia kobiet to masz rację, że są przesadzone. Jednak czy taka nie jest natura człowieka, że winy szuka najpierw wszędzie dookoła a na końcu u siebie?
jeżeli chodzi o szukanie pracy to powoli się wszystko zmienia na lepsze jeżeli chodzi o równouprawnienie, mężczyźni więcej korzystają z praw przysługujących pracownikom do opieki nad dziećmi, idealnie będzie gdy oboje małżonków będzie miało tyle samo wolnego, tak by pracodawca nie widział różnicy w zatrudnieniu mężczyzny i kobiety, niestety część kobiet nadużywa tych praw chcąc po prostu więcej płatnego wolnego a to szkodzi wszystkim kobietom, ale to nie wina mężczyzn
UsuńJejku taki słodki obrazek na początku notki, haha. :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że w powyższym wpisie omówiłeś tylko temat femi-nazi, czyli rzucające się na facetów baby, które zapomniały jaki jest sens równouprawnienia. Feministki są baardzo potrzebne. Gdyby nie one, to teraz nie mogłybyśmy kształcić się, pracować itd. Media pokazują jednak zawsze wszystko od... dupy strony. To samo tyczy się feministek. Nie pokazuje się, jak walczyły i walczą o twierdzenie mężczyzna=kobieta, tylko te wariatki, dla których kobiety mają przewagę nad mężczyznami. I jeszcze z niewiadomych powodów nie dbają o siebie... Mam jednak nadzieję, że dobre imię feministek zostanie kiedyś przywrócone. :)
Bo takie są bardziej medialne. Przez co ktoś kogo łatwo zmanipulować myśli, że feministki walczą o późną aborcję na życzenie, dyskryminację mężczyzn (parytety) itp., a nie dostrzegają tej przeważającej pozytywnej działalności.
Usuńwiesz jak czytałem tego bloga to zrozumiałem, że to nie są raczej femi-nazi tylko feministki-lesbijki i nie żartuję, nie mam nic przeciwko lesbijkom ale propagowanie treści lesbijskich pod przykrywką feminizmu po to by trafić do większej liczby odbiorców jest dla mnie nie w porządku, jest to dla mnie zwykłe kłamstwo, dla mnie feminizm i homoseksualizm to dwie różne kwestie, pamiętam, że przed ostatnimi wyborami istniało coś takiego jak partia kobiet, nie wiem czy to zdobyło chociaż z 1 procent poparcia, partia po wyborach zwinęła się tak szybko jak powstała, ludzie nie kupili pań, które straszyły nagimi ciałami z bilbordów potrafiącymi mówić tylko o parytetach i aborcji
UsuńNo właśnie, bo to jest medialne. A przecież feminizm to jest po prostu poparcie równości płci (coś w sumie jak gender można by rzec). A to, że są jakieś skrajne przypadki nie może przekreślać całego ruchu bo w cokolwiek nie wdepniemy zawsze znajdą się jacyś fanatycy. Co do łączenia lesbijek i feministek to zwykle ruchy LGBT i feministyczne się wzajemnie wspierają.
UsuńZgadzam się z przedmówczynią, musiałeś trafić na jakieś dziwadła ;)
OdpowiedzUsuńFeminizm był (i pewnie jest) bardzo potrzebny, ale ja jednak wolę, gdy to facet otwiera mi drzwi, a ja nie pcham się na chama, "bo też potrafię". Jest wiele takich sytuacji, ale rozpisywać się nie będę. Powiem tylko, że bardzo mi odpowiada to, że facet jest dżentelmenem, a ja... tą, o którą trzeba dbać :)
Co nie zmienia faktu, że zadbać o siebie też potrafię jak trzeba hehe :)
może i dziwadła to były ale dość popularne, jesteś zdrową kobietą najwyraźniej i nie pozwalasz obcym babom decydować za Ciebie co jest dla Ciebie najlepsze
UsuńZgadzam się z dziewczynami, że musiałeś trafić na dziwne feministki. Jak dla mnie feministki dalej mają wiele do zrobienia, ale nie w radykalny sposób. W końcu fanatyzm jest zły - czegokolwiek by nie dotyczył i prowadzi do takich nienormalnych skrajności, o których wspomniałeś.
OdpowiedzUsuńI na przyszłość zapamiętaj, że wszystkie przekleństwa typu cham, ch*j itp pisze się właśnie przez "ch", więc ten błąd na obrazku niesamowicie rzucił mi się w oczy;p
Mnie też, ale Tobie bardziej wypada Siewcę poprawiać ;)
Usuńteż się zgadzam, że feminizm jest potrzebny ale no bez popadania w skrajności
Usuńco do tego słowa na literę "h" mógłbym udawać, że chodziło o mi o wyrażenie pogardy jaką okazały mi feministki-lesbijki, że jestem "ch" przez samo "h" ale ni będę ściemniał
nie używam przekleństw to i nie wiem jak to się pisze, usprawiedliwiając się dodam, że pisałem w nocy, byłem zaspany, edytor tekstu nie poprawił i tak wyszło,
poprawię obrazek jak go znajdę albo nie taki ma większy urok
Oj tam, oj tam po prostu nie wiedziałeś ja się pisze ;p
Usuńwiedziałem, tylko jakoś nie myślałem jak pisałem, tak się ucieszyłem, że wyszło mi coś śmiesznego, że nawet nie pomyślałem, że to słowo może się inaczej pisać
UsuńNiektóre feministki przeginają, tak jest w wielu różnych ruchach, choćby nie wiadomo jak pozytywne nie były.
OdpowiedzUsuńale przez takie panie inne panie mają gorzej, przynoszą im wstyd, pierwszy raz miałem kontakt z zadeklarowanymi feministkami czy lesbijkami i od razu negatywne opinie i potwierdzenie stereotypów, no to co ja sobie teraz o nich mogę myśleć?
Usuńno może poza moją Natalią zadeklarowaną feministką, która jest ok, chociaż i ona ma czasem dziwne, feministyczne zapędy ale z nią przynajmniej można porozmawiać
UsuńHeh...no cóż może moje feministyczne zapędy są dla Ciebie czasem dziwne, bo dla Ciebie są niewygodne;p. Chociażby przez to, że angażuję Cię w obowiązki domowe i nie pozwalam Ci marnować całego dnia przed kompem ;p
Usuńa co mamy innego robić? na spacery nie chcesz ze mną chodzić, innych sportów nie chcesz uprawiać? a w obowiązki domowe myślę, że aż nadto się angażuję
UsuńA chociażby książkę byś przeczytał lub do ludzi ze mną poszedł. Albo na wycieczkę byśmy pojechali :p. Mogę Ci jeszcze kilka przykładów dać.
Usuńto już nie mam co robić tylko książki czytać? znam lepsze sposoby na miłe spędzanie czasu
UsuńHm... :P kiedyś feminizm to było moje drugie imię, chodziłam na fakultety feministyczne, pisałam eseje na temat kobiet i feminizmu na filozofię, a na temat socjalizacji płci na pedagogike. Udowadnialam, że kobiety wychowywane są na bierne, posłuszne, podporządkowane i niestety w Polsce dalej tak jest. Wystarczy poczytać o hidden curriculum w treściach książek, bajek i podręczników. Niemniej jednak trafiłeś na wariatki. Feminizm jest potrzebny, inaczej nie siedziałabym w domu i nie robiła wszystkiego za męża, nikt nie mówiłby mi że jak dziecko zachoruje to JA wezmę urlop itd, itp. W Polsce panuje wszechobecny patriarchat, ale na litość, dla mnie nie ma on nic wspólnego z lesbijkami czy aborcją. Jestem katoliczka i jako feministka nie walczylabym w życiu o in vitro czy śluby homoseksualistów. Jako feministka domagam się po prostu traktowania naszych mózgów, talentów i umiejętności jako równorzędnych męskim. Nasze mózgi nie są mniej pofaldowane, a umiejętność zarządzania nie mieści się w slipach. Uważam, że mamy prawo zarabiać tyle samo i pracować w tych samych zawodach.
OdpowiedzUsuńmówisz o feminizmie takim jakim chciałbym go znać, może kiedyś trafię na taki blog i będę mógł podjąć polemikę z normalnymi feministkami
UsuńUff, fajnie, że myślimy podobnie :). Nie czytaj głupich bab, przez nie jest wypaczana cała idea feiminizmu a on sprowadzany jest do walki o legalną aborcję na życzenie.
Usuńzgadzam się
UsuńFeminizm przez takie Panie jak Szczuka jest postrzegany jak dawny pojedynek Jarosława z Donaldem - spróbuj się tylko z Jarkiem nie zgodzić, prawda jest tylko jedna.
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak w jednym z odcinków Włatców móch pluszaki bohaterów musiały podjąć się jakiegoś wyzwania (ale nie pamiętam dokładnie) i doszło do sytuacji, że Zębas zaczął płakać. Wtedy odezwała się lalka Angeli (chyba...) i dialog wyglądał tak:
- Przestań się mazgaić!
- Równouprawnienie jest, mogę się mazgaić!
Mnóstwo w tej scenie ironii, gdyż równouprawnienie tak nie działa (a mogłoby ;).
A skoro napomniałeś, że chyba trafiłeś na tęczowe Panie - osobiście uważam, że mogą sobie żyć. Tylko niech nie pcha się z flagami i hasłami do mojego życia i/lub domu.
dokładnie tak jak to ująłeś, wchodząc na ich stronę chciałem zobaczyć co mają do powiedzenia, wdając się w dyskusję okazało się, że prawda może być tylko jedna, one mają ostatnie słowo i one oczywiście mają rację, na szczęście nie muszę tam więcej wchodzić, mam dosyć po jednym razie
UsuńNiby jesteśmy oświeceni, ale jak nas przyćmi to absolutnie :/. Też bym nie zaglądał :].
UsuńMoja fryzjerka, o czym się niedawno dowiedziałam, jest feministką i naprawdę mądrą osobą, Świetnie nam się na te tematy rozmawiało. Na sto procent przyznałaby Ci rację, Niestety u nas w Polsce często promuje się jako wzory wszystko to, co przerysowane i karykaturalne. Efekty są jakie są...
OdpowiedzUsuńtakie kobiety tylko płci pięknej szkodzą, nikt poważnie nie będzie traktował feministek jeżeli takie panie będą je reprezentowały
UsuńJuż nie traktuje, ale przez zaślepienie nic do nich nie dociera.
UsuńRzeczywiście dzisiejszy feminizm bardzo odbiega od jego naturalnych założeń. Jasne, że kobiety pod względem rodzenia dzieci mają się gorzej, bo nie wielu pracodawców się na takie rzeczy godzi. Ale dzisiaj feministki kreują świat złożony tylko i wyłącznie z kobiet. To po co walczyć o swoje prawa, skoro i tak świat składa się tylko z kobiet ? Ludzie dzielą się na mężczyzn i kobiety. Od wieków każde z nich ma swoje prawa i swoje obowiązki. Dziś kobiety mają całą masę praw, których nie miały wcześniej a i w przypadku mężczyzn co za dużo to niezdrowo .
OdpowiedzUsuńzgadzam się jeżeli mówimy o tych feministkach dzielących świat na uciemiężone kobiety i złych mężczyzn
Usuńświetny rysunek, autorski ? :)
OdpowiedzUsuńrozwalił mnie fragment o blogu, na którego trafiłeś. nigdy nie byłam feministką i nie rozumiałam tej "logiki". jasne, są kobiety, które podchodzą zdrowo do feminizmu i chcą równouprawnienia bez awantur, ale nie brakuje właśnie lasek mających facetów za potwory... masakra. nie zawsze się z Tobą zgadzam, ale tym razem podpisuję się pod tekstem wszystkimi czterema łapkami :)
autorski, autorski, nawet podpisałem się błędem ortograficznym, dobrze, że nie zawsze się ze mną zgadzasz bo tez nie zawsze mam rację
UsuńLubisz kontrowersyjne tematy... więc przemilczę :D ale rysunek zajedwabisty! hahaha ^^
OdpowiedzUsuńoj lubię ale nie po to takie tematy poruszam by dzielić tylko po to by znaleźć to co łączy, by wyeliminować fałsz i dotrzeć do tego co prawdziwe
Usuńhahaha, mówisz jak epistemolog :D Prawda jest zawsze subiektywna, trudno znaleźć jej źródło :) Ale fajnie, że podejmujesz takie tematy, prowokujesz do myślenia ^^
Usuń