wtorek, 3 marca 2015

znienawidzone zawody: nauczyciele - część druga

Pora na długo zapowiadany przeze mnie tekst dotyczący nauczycieli. Długo dojrzewałem do napisania tego posta, raz już miałem nawet przygotowany tekst ale zdecydowałem się go nie publikować bo wydał mi się zbyt ostry. Nie powiem, że nie jestem uprzedzony do nauczycieli, jestem i to bardzo, chociaż to uprzedzenie nie wzięło się znikąd. Długo wyrabiałem sobie swoje zdanie o gronie pedagogicznym, najpierw poznałem ich z perspektywy ucznia podstawówki później szkoły średniej. Następnie miałem do czynienia ze studentkami pedagogiki, z 3 nauczycielkami spotykałem się jakiś czas zanim poznałem moją Natalię, absolwentkę pedagogiki. Trochę styczności miałem z nauczycielami w roli petentów w urzędzie w którym pracuję. Dodam również, że moja przyszła teściowa również jest nauczycielem, uczy polskiego w gimnazjum. Także myślę, że mam spore doświadczenie w kontaktach z nauczycielami. Moje krytyczne uwagi co do pedagogów pracujących w zawodzie mogę podzielić na dwie kategorie. Pierwsza kategoria uwag to uwagi dotyczące ich uprzywilejowanej pozycji, druga kategoria dotyczy już charakteru typowego nauczyciela, z którymi miałem po wielokroć styczność. Swoje przemyślenia już tradycyjnie wyliczę w punktach tak chyba nie będę się nazbyt rozpisywał.
1/ Zarobki nauczycieli. Według mnie nauczyciele zarabiają bardzo dobre pieniądze w porównaniu do innych grup zawodowych choćby w porównaniu do urzędników. Jedna z nauczycielek z która się spotykałem już po pierwszym roku pracy zarabiała dwa razy lepiej niż ja w urzędzie, co prawda miała dodatkowe godziny na świetlicy ale i tak spędza mniej czasu w szkole niż ja ja w pracy. Inna nauczycielka - polonistka na pierwszym spotkaniu powiedziała mi, że muszę bardzo mało zarabiać pracując w urzędzie i zaczęła się chwalić swoimi tysiącami zarabianymi na 1,5 etatu w szkole, z poprawy prac maturalnych, korepetycji i pisanych uczniom koleżanki prac maturalnych z polskiego. Nie powiem ubodło mnie to, poczułem się jak żebrak. Toteż nerwica mnie bierze jak słyszę, że nauczyciele planują kolejny strajk, bo wydaje się im, że za mało zarabiają. Z drugiej strony kto bogatemu zabroni? Urzędnicy w końcu też by mogli postrajkować ale się boją nie tak jak nauczyciele. Więc w sumie może mamy za swoje.
2/ Czas pracy. Z tego co wiem nauczyciel spędza na lekcjach w normalnym czasie pracy 18 godzin tygodniowo, ma wolne ferie, wakacje, przerwę świąteczną, która ostatnio trwała 19 dni. Według mnie to nie sprawiedliwe wobec pozostałych pracujących.  No cóż to mnie denerwuje ale jeszcze bardziej wkurzają mnie tłumaczenia nauczycieli. Niektórzy z nauczycieli podają jakieś statystyki, że praca nie polega tylko na uczeniu ale jeszcze na spotykaniu się z rodzicami ( na przerwach między lekcjami lub dwa razy w semestrze na wywiadówce), poprawie prac uczniów, które niestety ponoć muszą robić w domu i ciągłym doszkalaniu czy pilnowaniu uczniów na wycieczkach. Niektórzy sugerują, że nauczyciele mają zakaz brania urlopu w czasie nauki, choć nie wiem jak było w waszym przypadku ale moi nauczyciele nieraz opuszczali zajęcia bo coś im wypadło choroba, pogrzeb czy coś tam. Zresztą w każdej innej pracy, jest problem z wzięciem urlopu kiedy się chce, zwłaszcza gdy jest natłok pracy. Nauczyciele zwykle mówią w takich wypadkach, gdy ktoś im wytyka lepsze warunki pracy " trzeba było zostać nauczycielem" ja w takich okolicznościach mówię " że lepiej wyrównać szanse i zobowiązać nauczycieli do 40 godz obowiązkowego przebywania w szkole żeby mieli czas na poprawy klasówek, szkolenia i spotkania z rodzicami oraz do pracy w wakacje i ferie gdzie udzielali by darmowych korepetycji" Często też słyszę "inaczej byś mówił gdyby Cię posadzić na lekcji w jakiejś tam klasie" ja mam odpowiedź taką, że owszem chętnie jeżeli nauczyciel w tym czasie ogarnie moją robotę w urzędzie i będzie udzielał odpowiedzi petentom. Podsumowując nauczyciele rażąco mało pracują, a ich tłumaczenia są śmieszne, nie trafiają do mnie, chociaż też bym się bronił gdyby ktoś chciał ograniczyć moje przywileje.
3/ mit, że nauczycielom należy się szacunek, że nauczyciele wychowują. Według mnie nauczycielom należy się szacunek ale nie większy niż mi, który przewalam sumiennie papiery w urzędzie czy sprzątaczce, która co dzień opróżnia mi kosz. To mit, że nauczyciele wychowują. Gdy jakiś uczeń coś przeskrobie szkoła i tak zwala winę na rodziców, że tak dziecko wychowali, że oni nie mają czasu wychowywać.
4/ poczucie wyższości. Mam uczucie, że nauczyciele mają jakieś poczucie wyższości w stosunku do innych grup tylko z tego powodu, że są nauczycielami, Wydaje im się, że są inteligentniejsi i mają prawo do pouczania wszystkich dookoła, tak jakby tylko oni pokończyli szkoły, studia. Kiedyś w pracy jedna nauczycielka próbowała mnie pouczać co do mojej pracy choć nie miała o temacie bladego pojęcia, próbowała coś wymóc krzykiem, straszeniem skargami, na końcu i tak musiała zrobić jak jej kazałem ale co usłyszałem to tego nie zapomnę. Chociaż z drugiej strony jakbym tyle pracował i tyle zarabiał to też bym chyba czuł się lepszy i udawał, że mam pojęcie o sprawach o których nie mam.
5/ imprezowy styl życia - to już moja bardzo subiektywna ocena i pewnie dotyczy tylko części nauczycieli. Według mnie nikt nie potrafi się tak bawić jak nauczyciele, mają mocne głowy bo lubią alkohol, często imprezują w swoim gronie, do tego jak nikt inny lubią podróżować, w sumie mają dużo czasu i pieniędzy to czemu nie. Każda nauczycielka, którą znam pasjonowała się podróżami, wycieczkami.
6/ nauczycielka jako kandydatka na żonę - odradzam każdemu mężczyźnie kobietę-nauczycielkę, będą oczekiwać wysokich zarobków, spędzania tyle czasu w domu co one, będą oczekiwać, że mężczyzna podporządkuje swoje życie ich pracy. Do tego według mnie nauczycielki są niestałe w uczuciach, ciągle szukają czegoś lepszego. Są rozwiązłe, przynajmniej te które znałem choć udają święte czyli na krótkie niezobowiązujące spotkania w sam raz ale jak na kandydatkę na żonę to wręcz przeciwnie.
Coś bym jeszcze o tych nauczycielach mógł powiedzieć ale już i tak podejrzewam, że spadną na mnie gromy w komentarzach. No cóż jestem otwarty na dyskusję. Być może nawet zmienię swoje poglądy a chciałbym choć nie sądzę.


26 komentarzy:

  1. Nie bez przyczyny robiłam podyplomowo pedagogikę: to rewelacyjna fucha. Na tyle rewelacyjna, że stanowiska obsadzone są na x lat do przodu przez córki, pociotki i kuzynki... To prawda: zarabijaą dużo (nie wiem skąd te strajki... i to razem z lekarzami :D), mają relatywnie mało godzin (bo są nauczyciele którzy po godzinach sprawdzają prace domowe- znam ich), duuuużo wolnego i ogólnie to przyjemny zawód jeśli jest się nauczyciele z powołonia (choć w tym wypadku może okazać się też bardzo trudny).
    Ja w swoim życiu spotkała różnych pedagogów, tych kompletnie beznadziejnych po tym którzy dotąd stanowią mój autorytet i z którymi wciąż mam kontakt. Moja wspaniała, niezwykła wychowawczyni z liceum była nawet na moim ślubie- tak bardzo ją cenię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak o tym zapomniałem napisać, że w szkołach jeżeli pracuje jakaś młoda osoba to jest zwykle po znajomościach, nauczyciel to bardzo dobra fucha o czym świadczy to chociażby, że nauczyciele nie chcą iść na emeryturę i blokują miejsce młodym oraz między innymi to, ze panuje takie kumoterstwo w tym zawodzie, a jeżeli tak jest to jak tu można mówić o powołaniu? Według mnie nauczyciele powinni zarabiać tyle co urzędnicy, nie więcej i powinni mieć wydłużone godziny pracy. emeryci poszli by na emerytury, część by się zwolniła, zostali by Ci tylko z powołania i zrobiło by się miejsce dla młodych energicznych ludzi, którzy i za mniejsze pieniądze by pracowali z uśmiechem na buzia nie straszyli wypalonymi twarzami. U mnie w mieście jest wyjątkowo kiepska sytuacja. Wokół jest masa uczelni pedagogicznych, Blisko jest Lublin, Rzeszów, mamy filie kulu w Stalowej Woli i prywatną szkołę pedagogiczną, bez znajomości w stalowej to ciężko nawet o staż w szkole

      Usuń
  2. W kwestii zarobków nauczycieli to uważam ,że powinien to być najlepiej platny zawod na świecie, bo to oni wychowują dzieci i mają na nich duży wpływ, dlatego należy im płacić jak najwięcej.
    Niech wychowują , uczą nasze dzieci i spokojnie żyją.
    Nie ma czego im zazdrościć, ja bym za żadne skarby nie została nauczycielką cudzych dzieci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to się nie zgadzam z Tobą w tym wypadku, nauczyciel to zawód jak każdy inny, jeden kopie rowy inny uczy dzieci, łaski nauczyciel nie robi, że uczy bo ma to sowite wynagrodzenie. Nie wiem skąd się wziął mit, że nauczyciele wychowują. Może kiedyś podczas zaborów, czy wojny nauczyciele faktycznie wychowywali, uczyli prawidłowych postaw, może stąd się to wzięło a dziś? dziś tego nie ma, nauczyciela interesuje odbębnić lekcje i to wszystko, nawet dziecie na przerwach na terenie szkoły nie potrafią upilnować, wszyscy wiemy, że dzieci najwięcej przemocy doznają właśnie od rówieśników w szkole i gdzie to wychowanie? jak coś dziecko przeskrobie to nauczyciele i tak zwalają winę na rodziców, że tak dziecko wychował, nauczyciele mają wpływ na uczniów taki jak kierowca kasujący bilet w autobusie czy kasjerka która nie chce małolatowi sprzedać alkoholu, tyle, że z dorosłych poza rodzicami mają najwięcej styczności z naszymi dziećmi

      Usuń
  3. Moim zdaniem przesadzasz. To, że ty wolisz siedzieć w domu i rzadko się z kimś spotykasz to już Twój wybór;]. Jednak czemu nie wychodzić do ludzi i się nie zabawić jak jest okazja? Poza tym z tą rozwiązłością też przesadziłeś - wszak Twoja przyszła żona ma wykształcenie pedagogiczne...czyżby była rozwiązła?;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też mnie rozbawił wers o rozwiązłości :D :D

      Usuń
    2. Cóż, to jest specyfika myślenia siewcy;p

      Usuń
    3. jeżeli chodzi o podróże to naprawdę jakiej nauczycielki bym nie zapytał to ma jakiś sentyment do podróży nie wiem czy to dobrze czy źle, dla mnie jest to zastanawiające a nawet niezdrowe, dziwne jest, że osoby, które uczą nasze dzieci wolą żyć swobodnie podróżować a nie siedzieć w domu bawić własne dzieci i tworzyć ciepło domu rodzinnego, co do podróży to ja nie mam wyboru muszę siedzieć w domu Natalio, wiesz, że nie zarabiam tyle co nauczyciele i nie mam tyle czasu co oni, co do imprezowania, alkoholizmu i rozwiązłości zapędziłem się, wycofuję się z tego, o alkoholizm można by posądzić praktycznie każdą grupę zawodową w tym i urzędników, co do rozwiązłości, myślę, że to nie jest zależne od grupy zawodowej tylko od typu kobiety. Natalio zdecydowanie nie jesteś rozwiązła. Tylko byś spróbowała to byś mnie popamiętała.

      Usuń
  4. Nieraz słyszałam hejty na nauczycieli i...nie jestem w stanie się do nich ustosunkować. Bo faktycznie, jest to pewna hermetyczna grupa, mająca pewne przywileje, ale to też pewnego rodzaju zawód z powołaniem, nadal, mimo całego psioczenia moim zdaniem.
    A te imprezy, że się wywyższają...wiesz co? Dla mnie brzmi jak strasznie przekrzywiony sterotyp. W każdej grupie zawodowej, czy każdej innej po prostu znajdują się różni ludzie. I nie można ich mierzyć jedną miarką. Można kogoś cholernie w ten sposób skrzywdzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak jak Ty nie wierzysz w powołanie księży tak ja nie wierzę w powołanie nauczycieli, jedni budują domy inni kopią dołki nauczyciel ma uczyć i to wszystko, jedni nauczyciele z tego oprócz kasy czerpią radość, lubią pracę z młodzieżą inni tylko odbębniają lekcje pitoląc o dupie marynie spóźniając się przy tym na 45 minutowe lekcje, narzekając jaka ta dzisiejsza młodzież jest durna i agresywna. Tak jak gdyby każdy nastolatek chodził z tasakiem w kieszeni i dybał na życie nauczyciela
      nie mam zamiaru nikogo krzywdzić, nie piszę o nikim konkretnie, staram się ocenić system i ludzi przesiąkniętych tym systemem, który wpływa na tych ludzi. Według mnie system nauczania w naszym kraju jest zły, nauczyciele są zbytnio uprzywilejowani w stosunku do pozostałych, niech zarabiają jak najwięcej i niech mają te 18 godzin pracy pod warunkiem, ze wszystkim innym się podniesie pensje do ich poziomu bo według mnie łaski nie robią, że uczą. Nie oceniam wszystkich, zdaję sobie sprawę że są porządni nauczyciele, którzy świetnie robią swoja robotę ale przy takim systemie jak to mamy dziś to rzadkość

      Usuń
  5. Kolejny pedagog troche Ci tu posmeci ;)
    Kochalam swoja prace, mialam pelno entuzjazmu, zapalu, obmyslalam w domu kolejne tematy zajec... Bylam tylko zwykla stazystka (trudno jest sie wybic w tym zawodzie, bo stanowiska obsadzone przez kolejnych czlonkow rodziny az po wiek XXV), ale wszystko robilam z sumiennoscia. Szybko zostalam sprowadzona do parteru. Trzeba uczyc, przestrzegac, sa schematy, tabelki, nie wychylaj sie, zbyt kreatywnie...
    Hmmmyy... Nauczyciel powiien czuc powolanie, a nie wykonywac tylko swoj zawod :( Czasy jednak sa okrutne- moze dlatego nie umiem pracowac w zawodzie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i jak tu mówić o powołaniu gdy sama przyznajesz, że w szkole bez znajomości pracy nie dostaniesz? dla mnie bardzo typowo Cię potraktowano, jak ktoś ma znajomości to może uczyć jak chce i póki się nic nie stanie, jak Ty uczyłaś to dyrektor czy pewnie jakaś inna pedagog miała uwagi do Twojego uczenia to straszyli Cię schematami, tabelkami co pewnie zniechęciło Cię skutecznie do pracy

      Usuń
    2. Obawiam sie, ze w naszym kraju powoli dochodzi do tego, ze w kazdym zawodzie tak sie dzieje. Nie wychylaj siei pracuj tak jak jest w tabelce, schemacie itp. Nie wolno miec swoich pogladow, swojego zdania, Swojej wizji bo przeciez... tabelka.

      Usuń
    3. to prawda, tak jest chyba nie tylko w zawodzie nauczyciela, karzą pracować tak jak chce przełożony ale jak coś nie wyjdzie to i tak odpowiada ten pracownik, który to zrobił

      Usuń
  6. jak Ty lubisz generalizować :D nauczyciele są tacy, a nie inni. daj spokój, każdy człowiek jest wyjątkowy.
    jak każdy dzieciak, chciałam być kiedyś nauczycielką, kusiły mnie ferie, wakacje i fakt, że ten zawód był mi "znany" - chodząc do szkoły widzimy mniej więcej, jak pracuje nauczyciel, nie jest to dla dzieciaków tak tajemnicze jak chociażby Twoja praca w urzędzie.
    zaskoczyłeś mnie pozytywnie tą wzmianką o zarobkach.
    nauczyciel też człowiek, uważam, że w tym zawodzie (hmmm, jak chyba w każdym innym!) powinni pracować ludzie z powołaniem, bo tacy nauczyciele "na siłę" nie potrafiący panować nad młodzieżą i materiałem niesttey w ogóle się nie sprawdzają.

    OdpowiedzUsuń
  7. jesteś kolejną osobą która mówi o powołaniu nauczycieli, dla mnie to bzdura, nauczyciel to nie ksiądz, ja jako dziecko chciałem być ogrodnikiem, bycie nauczycielem nie przyszło mi do głowy, zawsze wierzyłem, że stać mnie na coś więcej, panowania nad uczniami powinno się uczyć na studiach, powołanie tu chyba nic nie da, coś chyba Ci pedagodzy robią na tych studiach i szkoleniach. zresztą kolejny mit panuje, że nauczyciele są tacy biedni bo muszą uczyć a dzieci są dziś takie tępe i agresywne, dla mnie to nie wina jest w dzieciach ze są takie jakie są tylko, że nie ma dziś takich nauczycieli jak byli kiedyś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siewco - praca nauczyciela jest powołaniem. Poszedłbyś na dzień do gimnazjum zrozumiałbyś o co chodzi. Bez powołania nie można być dobrym nauczycielem;p

      Usuń
    2. Natalio mówiłem pójdę do tego gimnazjum jak nauczyciel pójdzie zrobić moją robotę, wydaje mi się czasem, że nauczyciele żyją w innym świecie wydaje im się, że mają najciężej ze wszystkich zawodów i dlatego zasługują na coś więcej gdy tym czasem prawda jest taka, że w żadnej pracy się nie leży, w każdej jest stres, przemęczenie i jakieś ryzyko, osobiście uważam też, że wcale najciężej nie mają np w porównaniu do mojego brata, który pracuje fizycznie w fabryce przy aluminium, co szkodzi zdrowiu 6 dni w tygodniu z nadgodzinami za mniejsze pieniądze

      Usuń
    3. ja dalej uważam, że najlepszym nauczycielem będzie ktoś, kto kocha swój zawód i sobie w nim radzi - nauczycielem może zostać każdy, ale nie każdemu będzie to dobrze szło. podczas swojej edukacji natknęłam się i na surowych terrorystów, i ciepłe kluchy, które w ogóle "nie potrafiły upilnować klasy", ale na zawsze zapamiętam babkę od angielskiego, która i była wyluzowana, i dobrze uczyła i nie miała problemów z uczniami - wszyscy darzyli ją stuprocentowym szacunkiem, bo widać było, że ona po prostu lubi to, co robi, jest w tym dobra i sprawia jej to przyjemność.
      z drugiej strony nie, nie uważam, żeby nauczyciele byli uprzywilejowani. zawód jak każdy inny. moim zdaniem ważne jest, żeby z pracy czerpać satysfakcję, co niestety wielu ludziom się nie udaje, dlatego tak nienawidzą poniedziałków i nie chce im się iść do roboty. niektórzy na szczęście się wyłamują, czy to nauczyciele, czy nie

      Usuń
    4. wiadomo, że lepiej się wykonuje swoją pracę jak się ją lubi, jak ktoś nie lubi dzieci i jest nerwowy, brak mu cierpliwości to nie może być dobrym nauczycielem, wszystko zależy jak się rozumie powołanie, bo według mnie jak można mieć powołanie do bycia nauczycielem to tak samo można mieć powołanie do pracy za biurkiem czy do sprzedaży w sklepie za ladą, myślę, że słowo "powołanie" nie powinno prowadzić do wniosków, że nauczyciel jest kimś wyjątkowym, stoi wyżej w hierarchii w stosunku do osób wykonujących inne zawody

      Usuń
  8. Jako obecny uczeń szkoły średniej nie wiem czy mam prawo wypowiadać się na temat nauczycieli,ale większość twoich argumentów,które podałeś pokrywa się z charakterami nauczycieli,którzy mnie uczą. Z tym,że jako uczeń mogę dodać,że najgorsze jest wpychanie się do kolejki na obiad ze słowami ja jestem głodna. Wybaczcie ja tez jestem głodna,a muszę czekać grzecznie w kolejce i nic mi powiedzieć nie wolno.
    Poza tym najgorsi są nauczyciele,którzy wyznają czepiactwo to znaczy czepiają się wszystkiego. Mam dwie takie nauczycielki choć jednej nie ma już w tej szkole,bo przenieśli ją do innej. Takie osoby potrafią czepiać się jednej osoby,że ma sandały latem,a drugiej nie. Potrafią wrzeszczeć o obuwiu zmiennym kiedy nie ma się kluczyka do szafki a lekcje się jeszcze nie zaczęły i czeka się na koleżankę. No a jak oprzesz się o parapet to już nie żyjesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz prawo, wręcz uważam, że Ty ucząca się jeszcze masz tu największe prawo do oceny nauczycieli, na Twojej opinii najbardziej mi zależy, jak dla mnie w tej sytuacji co opisałaś to wychodzi to wywyższanie się, pokazywanie kto jest ważniejszy w stosunku do uczniów, co czasem nauczyciele próbują stosować w stosunku do dorosłych innych, wychodzi też to powołanie nauczycieli o którym tak wiele osób wspomniało tutaj a raczej jego brak, to zachowanie przy stołówce to tak jakby jakiś troglodyta wyszedł z jaskini i zaczęła się walka o jedzenie, przetrwanie

      Usuń
  9. Siewco:po1z notka się zgadzam,ale z tekstem o rozwiązłości to przesadziłeś.ile znasz takich przykładów?po2 w tekście o urzędnikach napisałeś o kobiach które ciągle sa na l4,rodzą dzieci i obarczaja praca facetów.jest mi przykro ze z takimi kobietami się stykasz.zapewniam Ciebie ze wiele z nas chciałaby oddac Wam,mężczyzna,przywilej rodzenia dzieci.nieuzasadnione l4 to kwestia charakteru,nie płci a kobiety łajzy wiem ze się zdarzają,ale uwierz sa też bardziej samodzielne.po3 Natalio też nie znam smaku babki,czekam na przepis :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. ok dobra zapędziłem się z tą rozwiązłością, już się z tego wycofałem, ale przykłady akie znam o rozwiązłości, co do kobiet na l4 nie mam nic przeciwko kobietom w ciąży, zwłaszcza, że za nie jest zawsze jakieś zastępstwo lepsze lub gorsze, nie mam nic przeciwko jak ktoś jest chory faktycznie i idzie na to zwolnienie, ale mam duże "ale" jak ktoś nadużywa zwolnień na niby chore dziecko czy wyimaginowaną dolegliwość a ktoś za taką osobę musi pracować a wynagrodzenie jest takie same. Mam to ale zarówno do kobiet jak i mężczyzn, ale z doświadczenia wiem, że kobiety częściej tak robią, chociaż może dlatego, że u mnie jak w każdym urzędzie jest więcej kobiet

    OdpowiedzUsuń
  11. A Ja chcę uczyć i uważam ze zarobki powinny być wyrównane ,nie widzę powodów do tego by inni zarabiali mniej lub więcej a wręcz gdyby nauczyciele zarabiali mniej co moim zdaniem było by lepsze , (nie mówię że chcę zarabiać mało) nie było by takiego dostawania pracy po znajomościach, bo nie było by tylu chętnych zostali by tylko Ci o których co niektórzy mówili ,,z powołania,, czyli tacy którym sprawia ogromną radość praca z dziećmi .A co do urzędników tych których znam i z którymi miałam styczność to myślą że są panami i władcami… i tak samo praca tylko po rodzinie… i pisać można wiele wiele więcej … Nauczyciel tak samo jest człowiekiem i jak i urzędnik i nie można nikogo szufladkować, ja swojego czasu zraziłam się do mężczyzn wręcz znienawidziłam , ale przecież każdy człowiek jest inny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się w całości z tym co napisałaś, gdyby nauczyciele mniej zarabiali było by więcej osób z powołaniem, co do urzędników są i tacy o których wspomniałaś

      Usuń