Po napisaniu ostatniej notki o nauczycielach czuję jakiś żal do siebie, że zbyt surowo potraktowałem zawód nauczyciela. Nie wspomniałem ani słowa o tym jak ciężką robotę robią i że są osoby wykonujące z pasją ten zawód a wręcz zanegowałem coś takiego jak "powołanie do pracy nauczyciela". Coś mi tu po prostu nie grało, czułem, że mogłem obrazić wszystkich nauczycieli zamiast tylko tych patologicznie podchodzących do swoich obowiązków. Ostateczną decyzję o napisaniu tej notki podjąłem po wizycie mnie i mojej Natalii u jej siostry, która ma 3-letniego chłopczyka oraz obejrzeniu z Natalią dwóch filmów: "Wishplash" - można powiedzieć o nauczycielu z powołaniem oraz "Bogowie" - o profesorze Relidze, który reprezentuje zawód, który zamierzałem i chyba zamierzam nadal obsmarować w kolejnej odsłonie "znienawidzonych zawodów". Oto wnioski do jakich doszedłem.
Zawód nauczyciela, wciąż uważam za zbyt uprzywilejowany i finansowo i pod względem urlopów w stosunku do innych grup zawodowych. Choć są grupy, które mają jeszcze lepiej: politycy, pracownicy biur poselskich, pracownicy agencji rządowych, spółek różnorakich, które nie wiadomo czym się zajmują, artyści. Należy jednak pamiętać, że to odpowiedzialna praca. Chodzi przecież o kształtowanie umysłów naszych przyszłych pokoleń, które przecież trzeba nauczyć podstaw, trzeba nauczyć ich jak się uczyć. Nadal nie wierzę, że szkoła wychowuje dzieci ale ma inne równie ważne zadania: uczyć, pilnować żeby nasze pociechy się nie pozbijały i wskazywać prawidłowe wzorce postępowań. Nauczyciel ma być wzorcem moralnym takim jak ksiądz, bo choć on nie wychowuje naszych dzieci to nasze dzieci go obserwują i wyciągają wnioski. Jeżeli nauczyciel będzie pokazywał zmęczoną gębę, apatię, lenistwo albo gniew, krzyk, będzie niesprawiedliwy to nasze dziecko przecież może na tym tylko stracić co innego gdy nauczyciel będzie wkładał całą swoją energię w uczenie, nie będzie romansował z innymi nauczycielkami, nie będzie łapał za kolanka, będzie sprawiedliwie oceniał i umiał będzie sobie radzić z dziwnymi dla mnie nieraz zachowaniami nastolatków czy dzieci. Sam pamiętam swoich nauczycieli i choć oni mnie nie wychowywali to patrzyłem na nich jak się zachowują i porównywałem do siebie.
Nadal uważam, że nie ma czegoś takiego jak powołanie do pracy w szkole ale wierzę, że ludzie mogą z pasją i poświeceniem wykonywać ten zawód. Cykl moich notek "znienawidzone zawody" nie powstaje po to żeby stereotypowo oceniać daną grupę ludzi ale po to, żeby wskazywać nieprawidłowe zachowania, nadużycia, wiem, że są wspaniali nauczyciele ale wiem też, że od groma jest też tych złych nauczycieli, których trzeba napiętnować, nawrócić na właściwy tor, pokazać przecież my to wszystko widzimy drodzy panie i panowie. Po obejrzeniu "Bogów" zacząłem się zastanawiać czy ja taki "malutki" mogę wytykać cokolwiek ludziom, którzy robią tyle dobrego i o pracy których nie wiem wszystkiego. Doszedłem do wniosku, że jednak należy pokazywać te patologiczne zachowania pamiętając, że należy się szacunek ludziom wykonujący dany zawód. Toteż cykl o znienawidzonych zawodach będzie się nadal ukazywał, choć nie za często. Z pewnością jednym z takich zawodów wziętych przeze mnie na warsztat będą wkrótce zawody "lekarzy i pielęgniarek".
W każdym zawodzie są pasjonaci i tacy co chodza do pracy...
OdpowiedzUsuńA nauczycielem nie jest łatwo być :-)
wiem, że nie jest łatwo, każdy zawód ma swoje minusy, uważam jednak, że trzeba piętnować to co złe
Usuńkazdy zawod jest rownie potrzebny i kazdy nalezy wykonywac starannie i sumiennie.
OdpowiedzUsuńzgadzam się gdyby jeszcze tak każdy podchodził starannie i sumiennie do swoich obowiązków to byłoby super
UsuńWitaj Siewco :)
OdpowiedzUsuńPod poprzednim postem o nauczycielach się nie odezwałam, a sama jestem nauczycielem. Powiem Ci, że spłynął on po mnie, bo jeszcze gorsze rzeczy czytałam nie raz i nie dwa w necie, a szczególnie pod artykułami o zarobkach. Powiedzieć Ci ile zarabiam? 1640zł na rękę i kolejna podwyżka za 5 lat - 150zł brutto. To jest dużo? Jeżeli chodzi o życie we Wrocławiu i samodzielne utrzymanie? Jeżeli ktoś mieszka z rodzicami to ok., ale ja nie. Rozumiem, że cały czas patrzysz przez pryzmat Stalowej i okolic, ale ja pochodzę spod Leżajska i też się naoglądałam. Pamiętam jakich miałam nauczycieli w przedszkolu, pamiętam jak do jednej pani lgnęły dzieci, bo była ciepłym i dobrym człowiekiem, a drugą się omijało szerokim łukiem. Pamiętam wychowawczynię w klasach 1-3, która dla mnie była autorytetem. I wiesz co? Kolejną osobą, którą dobrze wspominam to matematyczka z gimnazjum. Była jeszcze anglistka w liceum. I te osoby były nauczycielami, którzy byli w 100% na swoim miejscu. Pozostali? Różnie bywało. Wiem doskonale jak się w naszych rejonach patrzy na nauczyciela i jak nauczyciele się zachowują. Część z nich czuje się lepszymi od innych mimo, że według mnie do tego nie ma prawa żaden człowiek. I nie ważne czy to zwykły szarak, czy polityk. To jest właśnie takie podkarpackie zaściankowe myślenie... Dlatego mnie tam już nie ma. Dlaczego jednak wybrałam ten zawód z pełną świadomością? Bo lubię pracować z małych "człowieczkami", bo każdego dnia cieszy mnie bardzo to, że mogę im przekazać coś nowego, że razem możemy odkrywać różne ciekawe rzeczy. Mówisz, że tylko rodzice wychowują dzieci? To powiedz mi jedną rzecz: z kogo bierze dziecko wzór skoro jest u nas w świetlicy od 6:30 do rozpoczęcia lekcji, a po ich zakończeniu wraca do niej i siedzi do 17:00? Mam takie dziecko w klasie. Jest niedopilnowane, nie wie kompletnie jak w danej sytuacji się zachować, bo rodzice nie mają dla niego czasu. Odbierają je punkt 17:00 (w chwili zamknięcia świetlicy), jadą z nim na zajęcia dodatkowe, które trwają od 18:00 do 19:30. W domu dziecko zdąży zjeść kolację i idzie spać. Zadania domowe odrabia w szkole, bo rodzic wprost powiedział, że nie ma na to czasu. Co się dzieje z dzieckiem podczas weekendów? Jest podrzucane do znajomych, cioć i dziadków, bo rodzice muszą odpocząć... A ferie i wakacje? Kolonie i obozy - z jednego na drugi. I w dużym mieście takich przypadków jest wiele. To ja siedzę z dzieckiem, rozmawiam, tłumaczę. To do mnie podchodzi przed lekcjami, bo ma problem. Rodzic nawet o tym nie wie. I powiedz mi, kto to dziecko wychowuje? Jeżeli mówisz o 18h pracy w tygodniu to powiem Ci tak: moja klasa ma na drugą zmianę i lekcje zaczynamy ok. 11, ale ja codziennie jestem w szkole po 8. Po co? Żeby się przygotować, poszukać zadań, ćwiczeń, żeby je pokserować, bo pracujemy na rządowym, darmowym elementarzu i nie mamy do niego kompletnie nic. Na szczęście są księgarnie, sklepy z książkami edukacyjnymi i internet. Wszystkie książki kupuję za swoją super wypasioną wypłatę, bo szkoła mi za to nie zapłaci. O której wychodzę ze szkoły? Codziennie po 16-tej - po zakończeniu lekcji z dziećmi, po uzupełnieniu dwóch dzienników. Rady pedagogiczne, które mamy co dwa miesiące trwają od 16:30 do 19:30. Ale dlaczego mam siedzieć do 19:30 skoro ja już swoje 40h wypracowałam? Bo muszę i nikogo nie obchodzi to. Wywiadówki? Wiem, że na podkarpaciu są 3 razy do roku. We Wrocławiu mamy konsultacje co miesiąc. Odbywają się w godzinach 17:00 - 19:00.
Czy przyjdzie rodzic czy nie musimy siedzieć. Dlaczego o tej porze? Bo przecież rodzice pracują i wcześniej nie mogą. A jak już przyjdą to w tym czasie nie mają co z dziećmi zrobić, więc one siedzą od rana do 19:00 w szkole (w świetlicy). Niektórzy rodzice nie mogą akurat w te dni przyjść, wiec pojawiają się w inne. I jeżeli stoi rodzic pod klasą i pyta, czy mógłby porozmawiać o swoim dziecku to co mam powiedzieć? "Przepraszam, ale swoją pracę już skończyłam?". Spróbuj tak powiedzieć to do kuratorium polecą, bo przecież do dyrekcji nie ma sensu - to za mało. Kontakt z rodzicami? Od poniedziałku do piątku 24h/dobę mailowo. Weekendy mam od nich wolne. Dlaczego? Bo z góry mamy narzucone, że musimy się dokształcać, więc zaczęłam kolejne studia podyplomowe. Za swoje pieniądze. Wolne? U nas szkoła normalnie pracowała nawet w wigilię. Nie było lekcji, ale zajęcia opiekuńczo-wychowawcze. Ale zaraz, dlaczego nazywają się wychowawcze skoro my nie wychowujemy dzieci? Hm.. błąd? Na przerwach czy wycieczkach dzieci się "zabijają"? Napiszę tak jak pozostali "zapraszam - zobaczysz to będziesz wiedział jak to jest". Dlaczego rodzicie, którzy muszą spędzić długą przerwę w szkole wychodzą z bólem głowy i pytają się nas jak w tym hałasie wytrzymujemy? I tak codziennie? To jest pasja? Każda pasja się wypala. Mój drogi, do tego trzeba mieć powołanie i nie musisz mi tu pisać, że w to nie wierzysz, bo już to czytałam. Ale ja Ci powiem, że to jest powołanie - mówię na własnym przykładzie. Nie przeczę, są nauczyciele z przypadku, którzy w ogóle się w szkole znaleźć nie powinni, ale kto im zabroni? Zobacz na nasz rząd. Czy tam są ludzie z powołania, czy pazerne skur... , które do koryta ciągną? A! Jeszcze tylko o obsadzaniu stanowisk nauczycieli znajomymi i rodziną. W małych miejscowościach to i owszem, ale ja rozmowę o pracę miałam 3-etapową, a w samym Wrocławiu rozwiozłam ponad 150 CV. Wakacje? W pierwszym i ostatnim tygodniu wakacji codziennie jesteśmy w szkole - to jest czas na przygotowanie siebie, klasy i pomocy dydaktycznych. W tym roku w trakcie wakacji organizujemy półkolonie - na szczęście to już jest "tylko" dla chętnych. Ale każdy musi być chętny przynajmniej przez tydzień. Wolne na zawołanie? Jedynie choroba - L4. Nie przeczę, niektórzy mają dobrego znajomego lekarza, ale nie ja. Mogłabym Ci tu pisać bez końca, ale po co? Każdy na temat nauczycieli ma już wyrobione swoje zdanie :)
UsuńTobie odpisuję na końcu, choć wierz mi Twoje zdanie dla mnie jest najważniejsze jeżeli chodzi o zawód nauczyciela bo go wykonujesz.
UsuńNie chciałem się przyznawać ale pracuję w US i wiem dokładnie ile nauczyciele zarabiają. Pięć minut mnie kosztowało, żeby sprawdzić strony internetowe lokalnych szkół i sprawdzić dochody roczne wykazane w pitach losowych nauczycieli. Okazało się, że nauczyciel, nie pełniący żadnej dodatkowej funkcji, uczący polskiego, geografii, czy uczący klasy 1-3 zarabia w moich stronach średnio od 55000 zł rocznie do 70000 zł rocznie. Są to osoby pracujące już jakiś czas w szkole. Znalazłem jedną młodą dziewwczynę, z mojego rocznika, uczącą klasy 1-3 z zarobkami 37000 zł, choć nie wiem czy pracuje na cały etat, jednak jest to i tak zdecydowanie więcej niż dostaje na start osoba w moim urzędzie a jest to od 25000 zł do 30000 zł. Osoby z jakimś stażem pracy zarabiają u nas od 35000 do 48000 zł. Opisałem wcześniej przykład swojej starej znajomej co zaczynała tak samo karierę pracy w szkole jak ja w urzędzie i ona miała na start ok 45000 zł. Uczciwie jednak dodam, że ona zarabiała taką kwotę już z pracą na świetlicy oraz pracując w Piasecznie pod Warszawą, mieście gdzie chyba płacą najlepiej nauczycielom w Polsce. Także na tej podstawie sądzę, że nauczyciele stoją bardzo dobrze finansowo. Dodam, że u nas kierownicy zarabiają tak jak zwykli nauczyciele. Dodam również, że uważam, że wy nauczyciele świetnie potraficie mówić o swojej pracy i dopominać się o dodatkową kasę a my urzędnicy powiem moim ulubionym cytatem z Gry o Tron jesteśmy "pizdami" przez co siedzimy cicho i nie mamy podwyżek od x lat. Premie z roku na rok też są coraz niższe.
Co do wolnego i czasu pracy nauczyciela, nauczyciel poza tymi 18 godzinami lekcyjnymi oczywiście, że ma dodatkowe zajęcia trudno byłoby chyba, żeby ich nie było prawda? Nie wiem jak Ty masz ale moja koleżanka ucząca klasy 1-3 czyli podobnie tak jak Ty za pracę na świetlicy ma dodatkowe pieniądze więc wydaje mi się, że nauczyciele nie robią tego za darmo. Poza tym nie wiem jakbyś liczyła to wolnych dni nauczycieli od pracy zawsze będzie więcej niż moich 26 dni urlopu. Co do wolnych dni w trakcie roku szkolnego to wiem jak nauczyciele kombinują ze zwolnieniami L4, nie mówię że wszyscy tak robią ale słyszałem o nauczycielce, która na L4 pojechała do córki za granicę. Z tego co wiem jak ktoś chce być uczciwy to w trakcie roku szkolnego bierze urlop bezpłatny i z tego co słyszałem nie ma problemu z dostaniem takiego wolnego. Z L4 kombinują wszyscy także nie mówię, że tylko nauczyciele tak kombinują. Co do dodatkowych zajęć trudno mi uwierzyć, że zajmują więcej niż te średnio 18 godzin lekcyjnych w szkole.
Wytłumaczę się jeszcze z mojego poglądu, że nauczyciele nie wychowują. Według mnie tak jest bo mając liczną klasę 20-paru dzieci po prostu nie możesz mieć na to czasu. Inna jest nauka w klasie 1-3 inna w starszych, inna już zupełnie w liceum. Nauczyciel nie bierze zachowania czy odpowiedzialności za dziecko, rodzice odpowiadają. To, że pomagasz dzieciom w ramach godzin na świetlicy to chwali się Ci, chociaż słyszałem o przypadku w szkole mojej koleżanki co jej dziecko poszło do szkoły teraz do pierwszej klasy i musi zostawać po lekcjach na świetlicy, że z dziećmi zostaje jedna obrażona na cały świat nauczycielka, która w ogóle się dziećmi na świetlicy nie zajmuje, nie rozmawia z nimi tylko po prostu jest i odlicza czas do końca dyżuru. Chociaż nie wiem jak jest naprawdę, moja kolezanka jest bardzo przewrażliwiona jeżeli chodzi o jej dzieci.
Jestem uprzedzony do nauczycieli, bo miałem styczność z kilkoma kiepskimi przypadkami. To też chyba za dużo pozwoliłem sobie w notce o nauczycielach oskarżając ich o rozwiązłość, alkoholizm, wywyższanie się i oderwanie od rzeczywistości za co bardzo mocno przepraszam. Takie jednostki można spotkać w każdej grupie społecznej. Pozdrawiam i mam nadzieję, że nie uciekniesz ode mnie czytając ten tekst, absolutnie nic do Ciebie nie mam.
Oj wiesz jak to jest z zarobkami brutto... Brutto mam 2140zł, a na ręke 1640zł, więc w skali roku zarabiam niby 25680zł, a tak na prawdę dociera do mnie 19680, więc gdzie jest 6 tysięcy? :( Znam nauczycielkę, która pracuje w zawodzie 37 lat i na rękę dostaje 2900zł z kawałkiem i ma cały czas pełen etat w klasach 1-3, więc przez prawie 40 lat pracy jej pensja się podwoiła - szaleństwo, ale emeryturę jej niedawno wyliczyli i będzie dostawać 1300zł i parę groszy - i weź tu żyj. Całe szczęście, że dzieci odchowane ma i większych wydatków póki co brak.
UsuńW każdym zawodzie są jakieś zalety, ale i wady i ja nie przeczę. Trzeba spróbować wszystkiego i wybrać dla siebie najlepiej - o ile taki wybór mamy.
Jeżeli chodzi o świetlicę to ja w niej nie pracuję, mam wychowawstwo 18h przy tablicy, a godziny, o których piszę są poza tym. Dziś np. byłam od 7:40 do 18:30 non stop w szkole, bo mieliśmy radę. Wczoraj rodzice prosili o rozmowę, więc ze szkoły wyszłam po 17-tej, a byłam o rana ciągiem. Urlopu w ciągu roku mamy 47 dni, ale w to wliczone są wakacje i dni około świąteczne (niektóre). Bezpłatne wolne to chyba w każdej pracy przysługuje.. tak mi się wydaje, więc to jedyne co jest "na zawołanie".
Mam koleżankę ze studiów, która rozpoczęła zaraz po studiach pracę w prywatnym przedszkolu w Warszawie i na dzień dobry dostała 2000zł na rękę, a ja tyle będę mieć za parę ładnych lat. Ale wiadomo - stolyca :)
Jeżeli chodzi o uciąganie się i podwyżki to wczoraj w radiu usłyszałam, że nauczyciele domagają się podwyżek i będą protestować. U nas w pracy nawet nikt o czymś takim nie wiedział... Więc dobrze wiedzieć, że będziemy protestować :D
Jeżeli chodzi o media to nauczyciele są zawsze pod ręką i to temat bardzo drażliwy dla wszystkich, więc dobrze jest go poruszać, gdy cichaczem trzeba przegłosować jakieś inne ustawy - na przykład GMO.
A alkoholizm i rozwiązłość? Hmm... :) Na studiach nie jedno widziałam, ale powiesz szczerze, że mało która imprezowiczka pracuje teraz w zawodzie. A bawić się to nie przeczę - nauczyciele potrafią, bo jak codziennie przebywasz z dziećmi to zostaje to już we krwi hehe :)
A zaglądać do Ciebie będę - bez obawy. Po prostu każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie, chociaż dla innych może być ono krzywdzące i tak jest wszędzie :)
myślę, że dość uczciwie porównałem zarobki nauczycieli i urzędników w moich stronach, tak to były kwoty brutto, nie chciałem podawać uśrednionych kwot netto na miesiąc ale łatwo to wyliczyć podzielić kwotę dochodu brutto za rok przez 12 i wyliczyć z tego jeszcze 70%, mniej więcej tyle dostaje się na rękę.
Usuńjeżeli chodzi o tematy zastępcze to nie miałem ochoty krytykować nauczycieli z jednego powodu bo faktycznie pensje nauczycieli, rolników czy górników porusza się w momencie ich protestów gdy tym czasem prawdziwe problemy finansowe, prawdziwe dziury są gdzie indziej, dlatego nie wróżę waszemu strajkowi powodzenia, jak zaczniecie teraz strajkować to posypią się na was takie gromy z telewizji prasy jakich jeszcze nie było, zwłaszcza, że i bez strajków ogromna część społeczeństwa wiele rzeczy wam wytyka, ostatnio kilka artykułów przeczytałem o kneblowaniu uczniom ust taśmą czy wojskowym regulaminie zachowania na lekcji w jakiejś podstawówce albo o nauczycielce co zaczęła stosować ideologie gender w przedszkolu, także przy ewentualnym waszym strajku dopiero zacznie się nagonka na was, chociaż z drugiej strony, górnicy protestowali i coś ugrali, rolnicy protestowali i chyba też coś dostali to może i wy dostaniecie, w tym kraju jak się chyba głośno pięścią w stół nie uderzy to się chyba nic nie dostatnie
Temat rzeka :)
UsuńO lekarzach i systemie NFZ sama kiedyś pokuszę się o wpis. Z nieceirpliwością będę czekać na Twoją opinię ;)
OdpowiedzUsuńmam już nawet pomysł jak to będzie wyglądało, cierpliwości jednak, nie będę dodawał takich notek po sobie, bo boję, że jak już wszystkich obrażę co tu zaglądają to w końcu będzie tak, że będę pisał sam dla siebie
UsuńSiewco - moje zdanie już znasz, ale popraw tytuł filmu na "Whiolash". Nie wiem czemu przyczepił się do Ciebie Wishplash
OdpowiedzUsuńmasz rację zrobiłem błąd, poprawię później ale Ty również go zrobiłaś
UsuńNo tak:p
Usuńno tak, z tym wolnym to rzeczywiście dobrze mają, ferie, wakacje, święta, czasem tylko jakiś dyżur.. Ale też nie każdy jest dobrze traktowany, jedni chcą zainteresować, nauczyć, a uczniowie mają to gdzies. Choć są i tacy którzy pójdą, przepisza z książki dwa zdania i potem wymagają.
OdpowiedzUsuńnajgorszy jest nauczyciel, który przyjdzie na lekcje, wyciągnie książkę i zaczyna dukać a potem na egzaminie pytania z kosmosu a jak się jeszcze sprawdzi zarobki to szczęka opada i rodzi się pytanie jak taki matoł tyle może zarabiać.
Usuń