wtorek, 11 listopada 2014

piejo kury piejo, czyli wybory już tuż, tuż.

Już za pasem wybory samorządowe. Ze wszystkich wyborów te wybory są mi najbliższe sercu. Kandydatów startujących każdy trochę zna, bardziej lub mniej ale nie dlatego, że dowiedzieliśmy się o nich czegoś z plakatów, spotkań z wyborcami czy spotów wyborczych. To same kłamstwa. Kandydatów tych zna się bo mieszkają i działają (przeważnie) w regionach w których startują. A tak najbardziej to już mnie rozpala wybór sołtysa w mojej wsi. Pamiętam jak byłem kilka lat temu na wyborach sołtysa. Przyjechał wójt i wszystkim zakomunikował kogo mają wybrać. Przy tym objechał kontrkandydatów, że sprzeniewierzyli pieniądze jakie otrzymała ich fundacja na rzecz ochotniczej straży pożarnej o ile dobrze pamiętam.. Ponoć publiczne pieniądze były na prywatnym koncie. Kontrkandydaci kandydatki wójta tłumaczyli się, że to tylko dla oszczędności bo po co zakładać dodatkowe konto i generować dodatkowe koszty? Wójt straszył prokuraturą. I dobrze. Tylko czemu wcześniej tego nie zrobił? Nie muszę chyba mówić kto został sołtysem. Jeżeli dodam jeszcze, że kandydatka  wójta sprzedawała w sklepie i za odpowiednie głosowanie stawiała piwo pijaczkom, którzy się stawili dość licznie na wyborach to już chyba wszystko jasne. Wieś tańczy i śpiewa. Pierwszy raz i ostatni byłem na wyborach sołtysa. Pierwszy raz byłem i tak tylko dlatego, żeby nie wygrał kontrkandydat kandydatki wójta, który mi zalazł za skórę. Mierzi mnie bardzo, że osoby bez szkoły, odpowiedniego przygotowania i którym pazerność bije z twarzy pchają się do polityki. Jest tyle młodych osób, wykształconych, którym coś się jeszcze chce zrobić, którym fuszerka nie mieści się w głowie bo ich tego w szkole nie nauczyli. Czemu takie osoby nie startują? Podejrzewam, że tak jak i ja, nie chcą kopać się z koniem. Wolą spokojnie pracować z dala od polityki a ją samą zostawić pieniaczom. Rozśmieszyła mnie ostatnio ulotka agitacyjna jednego z komitetów wyborczych do rady gminy i powiatu. Jeden młody człowiek, którego znam osobiście chwalił się szkołą średnią i własną działalnością. Osobiście wiem, że osobę te wywalono ze szkoły średniej, bo nie dawała sobie rady, nie wiem czy zawodówkę chociaż skończyła, chociaż fakt, szkołę średnią ma zrobioną, skończyła jakąś szkołę dla dorosłych. Na jakimś spotkaniu z wyborcami osoba ta obiecywała, że jak dostanie się do rady gminy, to jej firma zrobi we wsi wybrukowane chodniki. No to ja już wiem po co ta osoba chce startować w wyborach. (zrobi chodniki jak wygra przetarg przeprowadzony przez gminę, a jak będzie radnym to przecież będzie łatwiej) Inni kandydaci też byli dobrzy, ze dwóch było tylko po podstawówce. Osiągnięciami też pochwalili się nie lada: jedna z pań startujących była członkinią koła gospodyń wiejskich, inna przewodniczącą rady rodziców w miejscowym gimnazjum. W wyborach do powiatu i wyżej nie znam kandydatów, nie wiem jakimi ludźmi są, wiem tylko jaka partia ich popiera. Jakby to coś miało pomóc w wyborach. Chodząc po mieście widziałem plakat wyborczy osoby, którą wspiera PO, hasło tej osoby to: Praca, Przedsiębiorczość, Rozwój. Idę dalej, widzę plakat osoby powiązanej z PIS, hasło to: Praca, Rodzina, Rozwój. Już wiem, że PO jest bardziej przedsiębiorcza, za to PIS bardziej rodzinny. W mieście w którym pracuje (Stalowa Wola) wszyscy zastanawiają się, kto zostanie prezydentem, stary wyga Ślęzak, niby bezpartyjny, ale od razu z twarzy widać, że komunista były no i młody wilk Nadbereżny, też bezpartyjny, ale sympatyzujący z PIS. Obaj mnie nie przekonują. Obu bije z twarzy to, że władza jest ich celem samym w sobie a nie środkiem do celu.
I tak ta nasza demokracja według mnie wygląda. Sienkiewicz miał racje: hu..., dupa i kamieni kupa. Po co w ogóle nam wybory skoro raz, ze startują osoby przypadkowe delikatnie mówiąc, a dwa, że nic nie wiemy o osobach na które głosujemy? Może to i lepsze niż władza Putina ale w cywilizowanym świecie to chyba już pora na zmiany. Według mnie wybory samorządowe są zupełnie niepotrzebne, to nie potrzebny koszt. Urzędnicy doskonale wiedzą co mają robić, obyli by się bez radnych, wójtów, starostów itp. Władze powinno dostawać się za realne zasługi a nie za pieniactwo. Według mnie jak ktoś chciałby dostać się do władzy powinien kończyć odpowiednie studia, powinien znać chociaż jeden język przyzwoicie i mieć jakiekolwiek pojęcie o prawie i ekonomii. W ogóle uważam, że osoby po studiach o odpowiedniej renomie, czy to po prawie, ekonomii, medycynie czy chociażby kulturoznastwie (inne kierunki oczywiście też, w zależności od potrzeb) powinny być kierowane obowiązkowo do pracy w administracji na rok, dwa czy 3 lata. Dostawali by prace i jakieś pieniądze, niekoniecznie duże, a potem mogli by odejść do prywatnego biznesu. Płacono by im za pracę, podejmowanie decyzji ale chociaż byśmy wiedzieli za co płacimy. Nie trzeba by im płacić dużo, w sumie za szkolenie studentów wszyscy płacimy. W urzędach byli by też zawodowi, doświadczeni pracownicy. Razem to połączenie młodości z doświadczeniem moim zdaniem dużo lepiej by się sprawdziło niż to co nam teraz politycy serwują. Wybory powinny być ale wśród samych urzędników. Oni powinni wybierać z pomiędzy siebie, kto ma nimi dowodzić. Co mnie interesuje kto rządzi? Mnie interesuje, żeby to wszystko było pchane do przodu. Takie mam zdanie.

10 komentarzy:

  1. A ja myślę, że w wielu miejscowościach tak jest, że wygrywają buraki cukrowe. Niestety dopóki nie poprzestawia się nam wszystkim w głowach dalej tak będzie. A radni i starości są nam potrzebne, bo inaczej wcześniej czy później pojawiłaby się anarchia i nikt nie wiedziałby co ma robić;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. anarchie to robią nam właśnie Ci nasi ludzie z wyboru, wybacz Natalio ale myślę, że w ogóle radni nie są potrzebni na żadnym szczeblu rządów

      Usuń
  2. To chodź na zebrania i spotkania wprzedwyborcze to będziesz więcej wiedział o osobach , które wybierasz.
    Ja głosuję na młodych i tych na 10 miejscu na liście.
    Ci z pierwszych miejsc już rządzili :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. wiem, że niektórzy kandydujący naprawdę się nadają do roli zarządzających, ale w żaden sposób nie można oddzielić ziarna od plew, spotkania przedwyborcze w tym nie pomagają, wszyscy kandydaci mają te same postulaty, które akceptuje większość, bo większość też będzie wybierać, wiesz nie wiem czy wiesz ale jak głosujesz na 10-ego z listy to i tak te głosy przypadną temu z pierwszego miejsca, jak ktoś startuje z 10 miejsca na liście to nie ma szans praktycznie żadnych na dostanie się do władzy

    OdpowiedzUsuń
  4. Coć- faktycznie- "najgłośniejsi" ci, co krzesełka już zagrzali i żal im schodzić, ale wiem że wśród tej -za przeproszeniem- elyty trafi się czasem jakaś perełka.....
    Tak, czy siak- bardzo mądre słowa :)
    pozdrawiam :)
    http://niekoniecznie-perfekcyjnej-dolcevita.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. tak to już jest z tą naszą demokracją, ale jest jak jest, pozostaje albo zrobić jakąś rewolucję albo się pogodzić z tym co jest, dziękuję, również pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. podobnie jak Natalia uwazam , ze krajem musi ktos zarzadzac , ktokolwiel by to nie byl gdyz w przeciwnym razie mielibysmy anarche i bezprawie .Osobiscie sklaniam sie do oddawania glosu na kandydatow juz sprawdzonych zamiast przykladania sie do wyboru osob malo znanych by nie rzec wrecz przypadkowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też uważam, że krajem ktoś powinien rządzić, ale według mnie nie powinni to być ludzie z wyboru jak to mamy teraz a osoby, które od młodości się do tego przygotowywały. Powinien być odpowiedni kierunek studiów i tylko z tych ludzi powinniśmy wybierać, ale dziś to oczywiście nie jest realne, na to chwilę powinniśmy jak najwięcej wiedzieć o kandydatach i patrzeć im na ręce co robią, choć jest to bardzo utrudnione

      Usuń
  7. Haha, bardzo trafione porównanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przypomniałaś mi ten tekst, teraz jak go czytam to też uważam, że dobre porównanie i wogóle dobrze napisane

      Usuń