niedziela, 28 lutego 2016

Smok Koko Loko - odcinek 11 - rodzinne spotkanie - część 1

Dla tych, którzy nie czytali wcześniejszych odcinków lub zdążyli zapomnieć przypominam. 
Smok Koko Loko (na zdjęciu) przyleciał do naszego pięknego kraju w celach rozrywkowo-zarobkowych. Można by rzecz tak na czasie, że jest imigrantem zarobkowym. Miał udawać smoka Wawelskiego ale interes mu nie wyszedł i trafił do więzienia. Po wyjściu z kicia musi szukać innego sposobu na życie w Polsce.  Dodać należy, że już jakiś czas temu spędzając samotnie czas w centrum handlowym spotkał swoją starą miłość, Ukalele. Smoczyca wprowadziła się do domku jednorodzinnego smoka, którego Ten zdążył się już dorobić. Koko Loko po niedługim czasie przyparty do muru oświadcza się Ukalele ale wciąż termin ślubu nie jest jeszcze wyznaczony.

A oto smok Alko Polo, młodszy brat smoka Koko Loko. Bracia długo, bardzo długo się nie widzieli. Lecz dziś Alko Polo dowiedziawszy się gdzie przebywa aktualnie starszy brat postanawia złożyć mu niezapowiedzianą wizytę. 
Alko Polo puka do drzwi i jeszcze przed otwarciem krzyczy. Wódka i kiełbasa na stół, trawa do pyska przyjechał Twój młodszy brat Ty stary, niewyżyty dziwkarzu. 
Drzwi otwiera zdziwiona, wkurzona Ukalele, która wypala na przywitanie: Witaj "gnomie", jak nas znalazłeś?
Równie mocno zaskoczony Alko Polo odpowiada: Nas? Witaj kobieto gorszego sortu, była używko mojego starszego brata. Co tutaj robisz? Przyjechałem do brata a to Ty mi otwierasz drzwi. Rozumiem, że musiał być w nocy seks ale żeby tak od razu Cię nocować? Stracił fason mój braciszek jak widzę, oj stracił, a w ogóle gdzie on jest? 


HA HA śmieje się w oczy Alko Polo smoczyca. Patrz i płacz - pokazuje mu swoją zaciśniętą pięść na której wyraźnie można dostrzec pierścień. 
Słysząc hałas przy drzwiach pojawia się smok Koko Loko i widzi dawno niewidzianego, młodszego brata i mocno już wkurzoną Ukalele. 

Co za niezręczna sytuacja, stara się obniżyć napięcie Koko Loko.
Alko Polo nie chce się jednak uspokoić i zaczyna mówić. Jest bardzo przejęty. Coś Ty zrobił Koko Loko? Oświadczyłeś się tej "poczwarze"? Zapomniałeś już o pierwszej żelaznej zasadzie ojca? "Synu używaj do woli ale nigdy nie żeń się" Zapomniałeś już o tym jaki z Ciebie był ogier? Wódka, papierosy, panienki, dobra muzyka, Ty śpisz pod gołym niebem a dziewice gotują w kuchni i sprzątają Ci legowisko? Nasz ojciec Menelaos będzie niezadowolony jak się o tym dowie. Serce mu pęknie i kto wie czy przez to nie umrze jak się dowie co zrobiłeś. A to w Tobie pokładał największe nadzieje. Zdziadziałeś Koko Loko i to bardzo. 
Ukalele tylko słuchała co mówi Alko Polo, nic a nic się nie odezwała.
Przestraszony Koko Loko chwycił za ramię brata, dał mu znak żeby zamilkł a do Ukalele powiedział, że zabiera brata do "restauracji' żeby mogli sobie spokojnie porozmawiać i że wrócą wieczorem. 

W przypadkowym barze bracia przy dobrej strawie i napitku mogli spokojnie porozmawiać. Słuchaj Alko Polo - zaczął się tłumaczyć Koko Loko. Wiem, że kiedyś gdy mieszkaliśmy wszyscy razem z ojcem, byłem dla Ciebie wzorem, nigdy nie spałem we własnym łóżku i nigdy nie spałem sam. To były dobre czasy ale już się wyszumiałem. Takie życie nie prowadzi donikąd. Co po mnie zostanie? Hasło " żyj krótko i zwariowanie" brzmi fajnie za młodu ale ja już mam 130 lat. Dziewice dużo kosztują i zawsze mają jakieś ale. Kto mi będzie gotował i sprzątał? Co prawda Ukalele nie zawsze gotuje i sprząta ale przy niej przynajmniej mogę się tego nauczyć. Staję się samowystarczalny. Znudziły mi się już coraz to inne kobiety, które z biegiem czasu wydają się takie same. Ukalele ma co dzień inne humory, nie nudzę się przy niej. Tak to prawda oświadczyłem się jej. Chcę mieć dziecko, nauczyć wszystkiego co potrafię. Ukalele to nie nasza matka, nie opuści mnie.
No cóż Koko Loko - odpowiedział Alko Polo. Chyba jesteś chory, wyraźnie bredzisz. Chcesz mieć dziecko mówisz, gotów jesteś na 9-cio letnią ciążę Ukalele? Będziesz znosił jej humory przez ten czas? Żaden smok by tego nie wytrzymał, dlatego jest  nas tak mało i jesteśmy gatunkiem na wymarciu. Widzisz ja żyję dziś tak jak Ty kiedyś. Nie przejmuję się niczym. Teraz jestem muzykiem, robię muzykę alko polo, tzn muzykę tworzącą atmosferę do biesiadnego picia, w moich tekstach jest pełno prawd życiowych, podrzucam tematy do rozmów, zmuszam do myślenia. Na każdym koncercie jest masa fanów i fanek. Wiem dziś jak fajne może być życie. Przyłącz się do mnie, do mojego zespołu, zostaw złą Ukalele, odzyskasz humor. Znasz moje piosenki?
"Widziałem taliba cień, rzuciłem granaty dwa, do góry wzbił się niczym orzeł, poczuł, że wolnym wreszcie jest"
albo to 
"biję cygana o 7 z rana" albo " okradłem cygana" albo taka ballada romantyczna " Jeżeli nie kochasz, nie całuj w usta" albo "Feministki to rasistki".
Alko Polo zaczął śpiewać, ludzie zaczęli się gapić na smoki. Koko Loko chciał uciszyć brata z obawy, że będą chcieli spuścić im łomot. 

Na szczęście pojawił się właściciel baru, Pan Roman, który powiedział: Spokojnie panowie Smoki, my tutaj wiemy, co znaczy prawdziwa sztuka, rozerwał koszulę i pokazał wytatuowaną klatę z napisem "ALKO POLO


Smoki jeszcze długo sobie biesiadowały w barze, poopowiadali sobie wszystko z ostatnich lat. Koko Loko nie przystał na propozycję brata, choć ta go trochę kusiła. Pożyczył wszystkiego dobrego bratu po czym zaprosił do siebie bo pewnie Ukalele przygotowała kolację i że pewnie się martwi. Alko Polo powiedział, że będzie musiał przeprosić ją za to co powiedział. 
Wracali pijani przez lekko niebezpieczne osiedle śpiewając biesiadne hity Alko Polo. W pewnym momencie na ich drodze stanął czołg z wymierzoną w ich stronę lufą. Z czołgu wyszła kobieta z karabinem.


Koko Loko powiedział, że złamali kolejną zasadę ojca " Nie pijcie za dużo na obcej wiosce". Następnie odezwała się tajemnicza kobieta "Wreszcie upolowałam Cię alko polo, popełniłeś błąd" Alko Polo powiedział Tylko: O wafelek. To Monika Wydymna, dowódca zdelegalizowanego prawego ramienia zbrojnej fundacji feministek pod wezwaniem Kazimiery Szczuki. Mamy przekichane.

niedziela, 14 lutego 2016

najlepsze komedie pisze życie

Gdy przychodzi weekend zwykle mam więcej czasu, żeby pośledzić sobie różne ciekawostki z Polski  no i ze świata też. Rzadko się jednak tak dzieje, żebym, aż 3 razy podczas jednego weekendu został zastrzelony nieprawdopodobnymi zdarzeniami, które gdyby się nie wydarzyły to nie postawiłbym złamanego grosza, że się wydarzą. Nie wierzycie? No to słuchajcie.

1/ Pamiętacie jak kilka miesięcy temu pisałem o loterii paragonowej? Zachęcałem was do wzięcia udziału, że choć nagrody są liche według mnie to jednak nie trzeba nic wydawać żeby wziąć udział w losowaniu. Pod moim artykułem jakiś anonim przekonywał, że nie warto brać udziału, bo z pewnością losowanie będzie ustawione, nawet dowodził swoich racji. Dla mnie taki zarzut wydawał się niedorzeczny. Co prawda nie mam wątpliwości, że w losowaniu komputerowym faktycznie można dokonać oszustwa ale w życiu bym nie pomyślał, żeby tak poważna instytucja jak Ministerstwo Finansów mogło sobie na takie coś pozwolić. Nawet nie komentowałem wypowiedzi tego anonima. I co się okazało? Okazało się, że ten anonim mógł być prorokiem albo jakimś superinteligentnym gościem . Zresztą odsyłam do mojej notki o loterii paragonowej TU
Nie dawno odbyło się losowanie głównej nagrody samochodu Opla Insygni. Jeden z samochodów wygrała Pani Grażyna Kawecka Karaś, która była bardzo zaskoczona wygraną. Szybko okazało się, że to koleżanka, była szefowa Pani Izabeli Leszczyny, która to za rządów PO była wiceministrem finansów i odpowiadała za przygotowanie loterii. No cóż może to tylko zbieg okoliczności ale skoro już to wyszło na jaw to należałoby sprawdzić czy w takich okolicznościach nie doszło do oszustwa. Osobiście nie wierzę w tego typu cuda. Złość moją potęguje to, że Pani Grażyna nie jest jakąś biedną osobą a najwidoczniej zajmuje co najmniej jakieś kierownicze a może i dyrektorskie stanowisko w oświacie. Oświata - kto śledzi mój blog to wie jak ja kocham bardzo mocno panie nauczycielki i całe ich środowisko no  oczywiście z chwalebnymi wyjątkami, których jest spory wciąż na szczęście procent. Szczęście w nieszczęściu drugiego samochodu nie wygrał Kot Kaczyńskiego, bo chyba już ten rząd musiałby się podać do dymisji, PO to już nic nie zaszkodzi, nie z takich afer przecież już wychodzili obronną ręką. Dodam jeszcze, że drugi samochód wygrał Pan Roman spod Gliwic. Uważam, że tego pana też trzeba dobrze prześwietlić. Imię Roman źle mi się kojarzy ale Giertych chyba nie pochodzi spod Gliwic co?

2/ Drugie wydarzenie z pozoru jest nieco mniejszego kalibru ale tylko z pozoru. Otóż moi mili pies Mroczka, którego Mroczek wcześniej przed kamerami w jakimś tam programie telewizyjnym adoptował będzie grał w serialu "M jak Miłość"oczywiście z Mroczkiem. Będzie dostawał za to, (oczywiście mówię o psie a nie o Mroczku) 500 zł za dzień zdjęciowy, a dni zdjęciowych w miesiącu ponoć jest 8 co daje okrągłą sumkę 4000 zł za miesiąc pracy. No cóż mam kilka myśli związanych z tą sensacyjną informacją. Pierwsza to taka, że bogaty to naprawdę zmienia wszystko czego się dotknie w złoto, skoro Mroczek swojemu adoptowanemu psu znalazł pracę za wyższą stawkę niż ja mam. Druga to taka, że u bogatego to nawet adoptowany pies musi pracować. Trzecia myśl to taka, że w końcu będę miał dobrą ripostę gdy powstanie dylemat w domu, oglądać mecz piłkarski czy M jak Miłość. Gdy moja mama powie, po co oglądacie mecze głupich kopaczy, którzy zarabiają miliony, wy im tylko kasę nabijacie. Gdy usłyszę taki zarzut to odpowiem; "Mamo, w M jak miłość to nawet pies zarabia 4000 zł miesięcznie". Czwarta myśl, to taka, że już wiem czemu tak mało koni jest w serialu M jak miłość i czemu nie ma w nim słoni, tygrysów i niedźwiedzi, pewnie budżet jest za mały. Piąta myśl to taka, że dziś szukając dobrej pracy wciąż liczą się znajomości, gdybym miał kota albo psa z pewnością nie mógłby co marzyć o graniu w telewizji.

3/ Trzecie wydarzenie związane jest z dzisiejszym świętem, wiadomo chodzi o 14 lutego - powszechnie znany dzień pod nazwą Walentynki. Otóż dziś zadałem sobie pytanie w duchu. Ciekawe co dziś robi KOD niemożliwe żeby dziś protestowali, przecież nic takiego co można by oprotestować w tym tygodniu sejm nie uchwalił. Odpalam internet i oczy mało co z orbit mi nie wyskoczą. KOD protestuje przed pałacem prezydenckim z okazji Walentynek. O matko i córko, którą może kiedyś będę miał, myślę sobie co te Walentynki są winne KOD-owi, co z tym wspólnego ma prezydent, może chodzi o wyznanie miłości? A może chodzi o zlikwidowanie tego święta a może wręcz przeciwnie, może trzeba ten dzień zrobić świętem narodowym? Okazało się, że nic z tych rzeczy. KOD protestuje po prostu, bo są walentynki, będę z niecierpliwością czekał na kolejną manifestację z okazji 13-tego w piątek. Dla mnie jest jasne, że dziś rozdają kiełbasę po to, żeby można zrobić zdjęcie temu Milionowi protestujących o których mówi Schetyna. Potem już tylko wysłać to zdjęcie miliona protestujących do Brukseli i podpisać, że Polacy protestują w obronie Trybunału i wolności w mediach.

Nie wiem jak wy ale ja się ośmiałem całą niedzielę. Przygotowuję kolejny odcinek o Koko Loko. Smoka odwiedzi jako brat Alko Polo, będzie małe spięcie z Ukalele, pojawią się zabójcze feministki, będą też wspomnienia o ojcu MeneLaosie. Życzcie mi wytrwałości i odwagi ażebym nie zawahał się stworzyć ten odcinek i go opublikował. Już za tydzień.

czwartek, 4 lutego 2016

Wolne media, czy jest jakiś problem? Zatrważająco subiektywna opinia.

Dawno nie było u mnie na blogu jakiegoś tematu politycznego. Oczywiście mój umysł jest chłonny tego co się dzieje w kraju, przyznam się jednak, że życie codzienne bardziej mnie zajmuje niż problemy polityków. Wiadomości wpadają do mojego umysłu między posiłkami w czasie wolnym.  Mimo wszystko próbuję sobie jakoś wytłumaczyć i zinterpretować informacje na temat aktualnych wydarzeń te, które do mnie dotrą oczywiście. Dziś chciałem napisać o moich spostrzeżeniach na temat rzekomego zagrożenia wolności słowa w Polsce po przejęciu władzy przez Pisowczyków.

Problem jest jak najbardziej polityczny. Opozycja reprezentowana przez Nowoczesną, PO i PSL wyprowadza ludzi na ulice i protestuje przeciwko upolitycznieniu mediów między innymi. Opozycja grzmi w Europie, że oto w Polsce kończy się wolność słowa, że zawłaszczona została Telewizja Publiczna i Radio Publiczne czego skutkiem jest zerwanie współpracy z telewizją polską przez NIEMIECKO-francuską telewizje ARTE oraz, że ktoś, nie wiem kto, groził nam wykluczeniem z Eurowizji.

I tak oglądam sobie Wiadomości wieczorne już po tym jak wywalili Kraśko i inne gwiazdy z roboty
i nie dowierzam. Za czasów Kraśko już po wyborze nowych władz głównymi newsami były te o tym jak źle jesteśmy postrzegani za granicą, głównie w Niemczech. W "nowych" wiadomościach jest masa reportaży o tym jacy to Niemcy są źli, np bo blokują stworzenie amerykańskich baz w Polsce, bo budują North Stream, bo chcą, żeby najlepiej cofnąć nam dotacje Europejskie za nieposłuszeństwo.
No cóż trzeba przyznać wiadomości i cała telewizja publiczna stały się teraz tubą PIS-u czyli aktualnej władzy w Polsce. Faktycznie są polityczne i można dostrzec to gołym okiem. Tylko stary dobry TVN jest cały czas taki jaki był, czyli wciąż głównymi informacjami są te o tym jak bardzo nowa władza szkodzi krajowi, powołuje się oczywiście przy tym na opinie z krajów zagranicznych, w tym też z Niemiec. Przypomina mi się taki stary program "Tata a Marcin powiedział" kto pamięta to pamięta.

No cóż to chyba trzeba uczciwie przyznać, że jest źle. Opozycja ma chyba rację szykując małymi kroczkami przewrót w Polsce. No cóż mam inne zdanie na ten temat.
Media publiczne zawsze były upolitycznione. Media prywatne też nie są lepsze. Zawsze jest jakiś właściciel, który nie po to kupił telewizje czy jakieś inne medium, żeby były rozpowszechniane wiadomości, które jemu się nie podobają. Naiwnością czystej postaci jest to, że dziennikarze mogą robić i że kiedykolwiek mogli robić programy tak jak chcieli oraz to, że dziennikarze nie są uwikłani w różne układy również polityczne. Według mnie dziś z mediami publicznymi w Polsce wcale nie jest gorzej niż z mediami za czasów władzy PO. Jest tak samo albo  właściwie trochę lepiej, bo przynajmniej nikt nie ma złudzeń, że telewizja jest obiektywna i bezstronna, nikt nie tworzy iluzji bezstronnej telewizji. Oczywiście idealnie byłoby gdyby dziennikarze byli niepolityczni, robiliby rzetelne programy bez żadnych nacisków zawsze dążyliby do odkrycia prawdy i rzetelnie przedstawiali by informacje. Byłoby idealnie, tylko kto przy zdrowych zmysłach sądzi, że jest to możliwe?

Kraśko po wywaleniu z roboty żądał dowodów swojej winy, żeby pokazać mu przekłamania, których się rzekomo dopuszczał. Według mnie Kraśko powinien teraz pokazać w którym miejscu "nowe" Wiadomości kłamią. Prawda jest taka, że informacja może mieć pozytywny bądź negatywny odbiór w zależności od  tego jak się przedstawi. Ważne jest również to czy ważna informacja nie została przemilczana oraz to czy jakaś nieznacząca informacja została "rozdmuchana". Bardzo mnie dziwiło, np, że wałki w podatku VAT robione są od kilkunastu lat, że straty urosły do kwoty ok 50 miliardów złotych rocznie i że dopiero teraz zaczyna się głośniej o tym mówić i szukać realnych pomysłów uszczelnienia podatku.

Dostrzegam też jeszcze jeden plus obecnej sytuacji. No skąd mamy się dowiedzieć co planuje obecny rząd, jakie ma zamiary i plany, jak je uzasadnia, tłumaczy? No chyba przecież nie z TVN-u. Rząd potrzebuje własnych mediów, nad którymi ma kontrolę do komunikowania społeczeństwu tego co zamierza. Tak było za PO, czemu tak ma nie być za PIS-u?

Powtarzam sobie jak mantrę to co usłyszałem raz na wykładzie profesora od prawa konstytucyjnego. Żeby poznać prawdę, wyrobić sobie własne zdanie na jakiś temat trzeba poznać i te opinie za i te opinie przeciw a nawet te opinie obojętne. Dlatego zachęcam was z jednej strony do oglądania Telewizji Trwam i Republika, z drugiej strony czytajcie też Gazetę Wyborczą i nie obrażajcie się na Fakty czy Wiadomości.