piątek, 17 lipca 2015

z cyklu znienawidzone zawody - telemarketerzy i domokrążcy

Swego czasu wymyśliłem sobie cykl notek o zawodach, osobach wykonujących daną pracę, którzy wybitnie mnie delikatnie mówiąc denerwują, w których dostrzegam rażące zaniedbania, nieprawidłowości.  Zdążyłem napisać krytyczne uwagi na temat zawodów nauczycieli i lekarzy a i wspomniałem też coś o urzędnikach. Tak naprawdę jednak nie nienawidzę osób wykonujących te zawody a głównie im zazdroszczę bo wydaje mi się iż mają znacznie lepiej ode mnie no i nie pisze o wszystkich tylko o tych, którzy zasługują na ostrą krytykę. Krytykuje choćby po to by Ci ludzie chociaż wiedzieli, że nie są niewidoczni.

Do osób wykonujących zawód telemarketerów i domokrążców nic nie mam. Sam nie mając pracy po skończonych studiach nieraz przeglądałem oferty pracy dla telemarketerów i domokrążców zastanawiając się czy może jednak nie spróbować. Znam też osoby, które wykonywały wspomniane zawody na jakimś etapie swojego życia, samemu mi zdarzyło się pukać od drzwi do drzwi i przeprowadzać ankiety a to praca wydaje się zbliżona do pracy domokrążców.
Wiem, że zawody o których chce wspomnieć wykonują zwykle osoby młode, nieraz wykształcone, chcące po prostu mieć jakieś źródło utrzymania. Toteż nie unoszę się gniewem gdy odbieram telefon od telemarketera czy widzę w drzwiach osobę, która chce mi coś sprzedać, czego nie zamawiałem. Nie mogę jednak powiedzieć, że cieszę się gdy ktoś dzwoni do mnie z "super ofertą" lub chce coś mi sprzedać w moim własnym domu. Przyznam się, że jestem co najmniej niechętny takim kontaktom z innymi osobami. Już mówię dlaczego. Wyliczę w punktach, żeby za bardzo się nie rozpisywać.

1/ mam wewnętrzne przekonanie, że skoro komuś tak bardzo zależy, żeby wydać pieniądze na telefon do mnie czy pukanie do moich drzwi to, że oferuje mi coś gorszego, czegoś czego bez "urobienia" nigdy bym nie kupił, coś co jest po prostu produktem gorszej  jakości,

2/ boję się, że zgadzając się na umowę z taką osobą nie tylko dostaję np. pakiet minut w telefonie, kupuję garnki ale jednocześnie zawieram jakąś niekorzystną umowę o której nie usłyszałem np. że podpisuję zgodę na dożywotni obowiązek korzystania z usług operatora telefonu, podpisuję coś co ma ukryte koszty o których sprzedający zapomniał wspomnieć lub wspomniał zdawkowo, a może, że nawet sprzedaję swoją duszę diabłu, po prostu mam przekonanie, że jest jeszcze jakiś kruczek w tym wszystkim, doszukuję się drugiego dna.

3/ mam przekonanie, że oferowany produkt jest zwyczajnie droższy od tych oferowanych na rynku,

4/ telefony czy wizyty takich osób zawsze zdarzają się w nieodpowiednim momencie, np. gdy jem obiad, oglądam film lub mecz, pracuję, lub jestem w niedwuznacznej sytuacji w toalecie. Nigdy nie zdarzyło mi się rozmawiać z osobą wykonującą taki zawód gdy akurat nic nie robię i mógłbym z chęcią ją wysłuchać,

5/ mam wrażenie, że część takich ofert polega głównie na próbie oszukania starszych lub naiwnych osób poprzez wyłudzenie pieniędzy za coś, bez czego z pewnością byliby szczęśliwsi,

6/ osoby wykonujące taki rodzaj pracy zwykle robią na mnie wrażenie lepszych np. zazdroszczę dykcji telemarketerom, umiejętności przekonywania do tego, że jednak oni mają racje, domokrążcom, że są lepiej ubrani np. gdy ja otwieram drzwi np. w bieliźnie lub w ubłoconych gumiakach oni przychodzą do mnie w dobrze leżącym garniturze.

7/ nieraz zdarza mi się rozmawiać z "natrętem" któremu kilka razy muszę powtarzać, że nie jestem zainteresowany ofertą co mnie po prostu bardzo irytuje.

8/ nieraz zdarza mi się dostawać od telemarketerów te samą ofertę w ciągu miesiąca. Lubię słuchać nawet jeżeli są to bajki ale nikt nie ma ochoty słuchać tej samej bajki po raz kolejny. Co to za przyjemność ze słuchania jak po pierwszym wypowiedzianym zdaniu zna się już zakończenie?

9/ sprzedawcy nie raz są tak zdesperowani na sprzedaż produktu, że zwykle kłamią zachwalając swój produkt, dziś przeczytałem o takich co chodzą od domu do domu i nakłaniają na umowy zmiany dostawcy prądu bo dotychczasowy dostawca zaprzestał działalności i konieczna jest zmiana dostawcy.

10/ nigdy nie ma czasu przyjrzeć się umowie na zakup usługi czy towaru, żeby czasem się nie rozmyślić.

Nie mam nic przeciwko osobom pracującym w takim zawodzie. Zawsze od razu mówię, że nie jestem zainteresowany, gdy jednak takiej osobie bardzo zależy to wysłuchuję ją grzecznie o ile mam czas i wtedy odmawiam. Jak już to wkurzają mnie pracodawcy takich osób, którzy według mnie próbują wzbogacić się na wciskaniu ludziom badziewia poprzez stosowanie sztuczek handlowych. W ogóle według mnie sprzedaż telemarketingowa oraz domokrąstwo powinno być zabronione. Nigdy nie mamy pewności kto tak naprawdę nas odwiedza, może to oszust, może to złodziej przyglądający się czy czasem nie mieszka tu jakaś naiwna osoba, którą łatwo będzie okraść. Telemarketerzy też są dobrzy, wystarczy tylko, że usłyszą słowo "tak" i według nich to jedno słowo oznacza zgodę na wszystko oraz niemożliwość cofnięcia tego słowa. Dla zdrowia ogółu powinno zabronić się wykonywania takiej pracy, tak naprawdę wszyscy by na tym skorzystali, straciliby może tylko oszuści, którzy jednak zapewne wymyśliliby coś innego.

poniedziałek, 13 lipca 2015

nauki przedmałżeńskie - część I - wspólnota małżeńska

Jak większość moich czytelników wie, jestem zaręczony, w przyszłym roku planuję zmienić stan cywilny. Wśród spraw, które muszę z narzeczoną pozałatwiać przed tym jakże cudownym dniem jest między innymi obowiązek zaliczenia nauk przedmałżeńskich. Zastanawialiśmy się nad dwudniowymi weekendowymi kursami organizowanymi przez zakonników bądź kursami połączonymi z wypoczynkiem oczywiście za dodatkową opłatą prowadzone przez księży jak i osoby świeckie. Zdecydowaliśmy się jednak na kurs prowadzony przez księży w parafii mojej Natalii, który ma polegać na uczestniczeniu w godzinnych lekcjach odbywających się po mszy niedzielnej przez dziesięć kolejnych niedziel. Wybraliśmy tą formę nauk przedmałżeńskich ponieważ czasowo nam najbardziej odpowiada, nie dotyka naszych finansów no i jakby nie było sprawia, że głębsza refleksja nad małżeństwem trwa nie tylko weekend ale całe dziesięć tygodni.

Wczoraj byliśmy pierwszy raz i przyznam wam, że jestem bardzo rozczarowany. Już opowiadam jakie mam refleksje po tej pierwszej nauce przedmałżeńskiej. Było ok dziesięciu innych par, nie powiem byłem wystraszony, że ksiądz będzie zadawał dziwne pytania ale z drugiej strony byłem przepełniony nadzieją, że usłyszę jakieś praktyczne wskazówki dotyczące instytucji małżeństwa. Miałem nadzieję, że usłyszę jakąś naukę w takim stylu jak mój kolega usłyszał na swoim kursie "że faceci są jak iskry, szybko się rozpalają i szybko gasną a kobiety są jak węgiel, trudno rozpalić ale jak się to uda to trudno potem je zagasić". Natalia widząc moją twarz pełną niepokoju, oczekiwania na to co będzie - świetnie się bawiła. Widziałem jak się cieszyła co mi oczywiście się nie podobało, ale pomyślałem sobie "niech ma tą krótką chwilę radości", przynajmniej ona się dobrze bawi. Tematem spotkania miało być coś o wspólnocie małżeńskiej. I prawdę mówiąc nic się o tej wspólnocie nie dowiedziałem, poza jakimś tam pitu-pitu, że jeszcze nie jesteśmy małżeństwem, że jesteśmy dwoje a nie jedno, że jedno dopiero po małżeństwie, że wspólnota małżeńska oznacza wspólny budżet bo inaczej to nie ma sensu no i żebyśmy się dobrze zastanowili jeszcze bo nie tak łatwo uzyskać unieważnienie małżeństwa, że przysięgamy do końca życia. No i tyle było o wspólnocie małżeństwa. Dowiedziałem się za to, że ksiądz, który prowadził nauki dopiero został przeniesiony do parafii i że został "wrobiony" w te nauki, że ma nadzieję, że w przyszłym tygodniu będzie ktoś inny prowadził oraz, że jak będzie ciekawszy temat to porozmawia sobie z nami więcej wtedy bo o wspólnocie małżeńskiej to nie chce mu się gadać. Ksiądz zapytał nas tylko ile w zwyczaju taka lekcja trwa. Pomyślałem sobie, że ksiądz nowy, jeszcze nie przygotowany, że za tydzień będzie lepiej, ale gdy usłyszałem od innych par, że zwykle taka nauka trwa 20 minut to już wiedziałem, że ciekawiej za tydzień nie będzie. Cała pierwsza nauka z dziesięciu przewidzianych trwała 15 minut.

Ot i tyle, myślałem, że będę dziś mógł napisać długą i pouczającą notkę o wspólnocie małżeńskiej ale niestety nic więcej się nie dowiedziałem. Przynajmniej księża prowadzący nauki przedmałżeńskie w parafii Natalii szanują czas wiernych. Naszła mnie tylko taka refleksja, że jeżeli coś jest za darmo to bardzo się nam to w życiu nie przysłuży, nawet jeżeli ofiarują to nam księża. Chociaż, kto wie jak to będzie za tydzień.

wtorek, 7 lipca 2015

sztuka zaciągnia kobiet do łóżka, część II

Gdy pisałem poprzednią część tekstu o podrywaniu kobiet, przypomniały mi się luźne rozmowy z innymi facetami o kobietach przeprowadzonych w czasach gdy jeszcze byłem samotny. Mało było takich rozmów. Przyznam się, że nie lubiłem podejmować takich tematów, jakoś tą sferę wolałem zachować dla siebie. Teraz tak sobie myślę, że nie chciałem rozmawiać o tym by nie narazić się na śmieszność moich poglądów ale również dlatego, że nie miałem ochoty zwierzać się ze swoich dokonań a konieczność opowiedzenia o swoich doświadczeniach prędzej czy później byłaby konieczna.  Mimo, że takich rozmów nie było zbyt wiele w moim życiu to miło je wspominam, co prawda większość wniosków do jakich dochodzili koledzy to były głupoty z których mogłem się śmiać do boleści brzucha bo i też to był jeden z celów takich rozmów ale teraz sobie myślę, że czasem mimo wszystko warto byłoby porozmawiać w męskim gronie o problemach z kobietami. Zawsze warto spojrzeć na problem nie tylko ze swojej perspektywy a z kobietami jak wiadomo mężczyźni mają taki problem, że często ich nie rozumieją gdy im ktoś nie podpowie rozwiązania.

Poszukując w Internecie informacji o słynnych uwodzicielach znalazłem informacje tylko o mężczyznach, którzy przespali się z niezliczoną ilością kobiet. Według mnie uwodziciel potrafi oczarować kobietę nie tylko na jedną noc ale sprawi, że będzie miło go wspominała do końca życia, zdobędzie nie tylko jej ciało ale i wnętrze. Na szczęście trafiłem na forum o podrywaniu kobiet. W poprzednim tekście napisałem, że na owym forum wiele jest wątków o sposobach zaciągnięcia kobiet do łóżka na przygodny sex. Oczywiście jest to godne potępienia ale z drugiej strony jeżeli to nie krzywdzi nikogo tzn obie osoby nie mają nikogo i jest to dla nich oczywiste po co się spotykają to dlaczego nie. Dlaczego kobieta szukająca przygodnego seksu ma wyjść z lokalu z przypadkowym facetem a nie z facetem, który starannie się przygotował, stosując odpowiednie techniki by od razu wypatrzyć wśród innych niezainteresowanych taką formą kontaktu pań. Wszystko w porządku o ile te techniki nie opierają się na kłamstwie, stwarzaniu pozorów chęci stworzenia głębszej relacji niż tylko tej opartej na seksie. Muszę jednak uspokoić wszystkie panie czytające ten tekst. Większość porad na tym portalu warta jest mniej więcej tyle co funt kłaków z przyczyn oczywistych, bo są po prostu absurdalne, większą wartość znajdują jako forma rozrywki, żart, kabaret. Z obserwacji wiem, że ludzie chętnie śmieją się z opowieści o relacjach damsko - męskich.

Kilka osób komentujących mój poprzedni tekst skrytykowało tego typu inicjatywy w których mężczyźni rozmawiając ze sobą pomagają sobie w zdobywaniu kobiet. Uważam, że to nic złego a wręcz uważam, że to bardzo potrzebna inicjatywa. Prawda jest taka, że to jednak kobiety dużo bardziej starają się manipulować mężczyznami, wychowywać ich, zmieniać ich nawyki. Nie przesądzam tego ale tak mi się wydaje. Większość mężczyzn nie rozumie kobiet, ba większość nawet często nie potrafi poradzić sobie z emocjami kobiet, sygnałami które wysyłają, mimo, że mogą darzyć je sympatią. Takie forum w którym można anonimowo przedstawić swój problem z kobietą i uzyskać szczerą odpowiedź od innego mężczyzny, być może bardziej doświadczonego, który być może podobną relacje przeżył i wciąż żyje, może być bardzo pomocne. Nie łudźmy się. Gdy mężczyzna zapyta się swojej kobiety "O co Ci chodzi, co ja takiego zrobiłem kobieto?" nie uzyska jednoznacznej, zadowalającej odpowiedzi i najczęściej nie dowie się niczego o swojej "winie". Takie forum może być przydatne i dla kobiet, bo ich mężczyźni bardziej będą je rozumieli i będą lepiej wiedzieli co im chodzi po głowie i jak je zadowolić a przynajmniej będą wiedzieli kiedy nie można zadowolić kobiety i kiedy pora wyangażować się z relacji.
Przeczytałem kilka wątków w których poruszone były problemy kobiet wzbudzających zazdrość wśród partnerów, mężczyzn krępujących się swojego niskiego wzrostu, krągłości czy apartu słuchowego (był problem pana który zastanawiał się jak podrywać kobiety nie słysząc w ogóle co one mówią). Przeczytałem wątek o mężatce, która uwikłała się w romans z kolegą z pracy męża, a także wątek o zachwycie Pań nad 50-cioma Twarzami Greya i próbie wyjaśnienia tego fenomenu. Jeden pan zażartował sobie, że jeżeli to nie historia Greya i jego 50-ciu kobiet to o jakich 50-ciu twarzach może być mowa. Facet jest zawsze taki sam, nie ma 50-ciu różnych twarzy.

Przyznam się, że według mnie takie forum jest potrzebne, wyjaśnia zachowania kobiet czasem dosadnie ale do mężczyzn tak trzeba, jasno i prosto bez owijania w bawełnę nawet jeżeli miałoby zaboleć. Młodzieńcy nieszczęśliwie zakochani, zmanipulowani przez toksyczne kobiety mogą uzyskać pocieszenie i wskazówki do dalszego postępowania. Można się pośmiać z wybujałej fantazji albo i samemu taką fantazję stworzyć. Można uzyskać podpowiedź jak podrywać by nie stracić do siebie szacunku albo samemu dać komuś taką radę. W końcu można przekonać się, że nie jest się samemu ze swoimi problemami, że każdy mężczyzna kiedyś na jakimś etapie swojego życia ma podobne problemy z kobietami. Zresztą kobiety ciągle wzajemnie się doskonalą opowiadając sobie np. o kosmetykach, ubraniach. Dlaczego mężczyźni nie mieliby się wspierać w sumie chyba w najważniejszych dla mężczyzn relacjach z kobietami.

sobota, 4 lipca 2015

sztuka zaciągania kobiet do łóżka - część I

Pod wpływem jednej z ostatnio przeczytanych książek dla pań oraz pod wpływem jednego komentarza pod swoim tekstem postanowiłem poruszyć temat mężczyzn, którzy z niewyobrażalną łatwością rozkochują wielkie ilości kobiet bądź tylko te nieprzebrane rzesze pań zaciągają do łóżka w wiadomym celu.

Zawsze wierzyłem, że tacy panowie istnieją choć ja oczywiście nie zaliczam się do nich. Do głowy przychodzi mi słynny Casanova, przez całe dzieciństwo byłem dumny bo wierzyłem, że ten człowiek urodził się tego samego dnia co ja, co miało oznaczać, że mam coś w sobie z Casanovy, niestety to nie prawda. Mamy chyba tylko ten sam znak zodiaku. Oglądałem serial "Tulipan" ponoć nakręcony na autentycznych wydarzeniach w którym bohater rozkochiwał kobiety, uprawiał z nimi seks a potem je okradał. Słyszałem w telewizji o kilku jego naśladowcach. Pamiętam również, że odrabiając staż w sądzie usłyszałem o przypadku młodego chłopaczka ok 21 lat, któremu 5 kobiet założyło sprawy o alimenty, musiał więc coś mieć z uwodziciela.

Poszukując jednak innych sławnych podrywaczy w internecie rozczarowałem się. Trafiłem tylko na informacje o celebrytach, zwłaszcza piosenkarzach rockowych, którzy ponoć mieli nawet do 5 tysięcy kobiet w łóżku w swoim życiu. Tylko czy ich osiągi można przypisać darowi uwodzenia czy może raczej pozycji którą zajmowali? Nie nazwałbym takiego celebryty mistrzem uwodzenia a jedynie  jedynym byczkiem w zagrodzie zaspokajającym swoją chuć, który otoczony przez jałówki doi ile da rady.

 Mniejsza z tym jednak na tą chwilę. Chciałem pochwalić się, że mimo iż nie trafiłem na informację o prawdziwych uwodzicielach, to trafiłem na bardzo ciekawe forum w którym mężczyźni pomagają sobie wzajemnie w uwodzeniu, zdobywaniu bądź tylko w zaciąganiu kobiet do łóżka. Przyznam się, że zdobywanie kobiet zawsze dla mnie nie było łatwe, zawsze liczyłem tylko na autentyczność. W dawnych czasach profesjonalne porady bardzo mogłyby mi pomóc ale i dziś przecież takie rady mogą mi się przydać, co prawda jestem zaręczony ale z drugiej strony kobiety często powtarzają, że nie wystarczy zdobyć tylko raz, ale że trzeba zdobywać cały czas. Mając tę myśl w głowie zajrzałem na to forum.

Przyznam się, że forum jest bardzo dobrze zorganizowane, jest wiele wątków, wielu pytających i wielu pomagających. Teksty są pełne fachowej terminologii w której nie od razu się połapałem, np protokół - oznacza rozmowę z dziewczyną, poznanie jej, powiedzenie czegoś o sobie,
 otwieracz - pierwszy tekst, rozmowa zaczepiająca obcą jeszcze kobietę,
ff - fuck friends (wiadomo chyba).

Wszedłem w dział początkujących, znalazłem tam kilka realnych problemów z którymi borykają się samce oraz kilka zaskakujących odpowiedzi. Przytoczę teraz kilka problemów i najciekawszych odpowiedzi. Dalej będzie raczej dość wulgarny język, jak ktoś jest wrażliwy, lepiej niech nie czyta.

PROBLEM I - chłopak ma 19 lat, dziewczyna 16, pozwala mu się dotykać w miejsce intymne, całować ale gdy on chce iść na całość ona przerywa, mówi, że będzie czekać do ślubu i zupełnie przestaje pozwalać się dotykać. Pytanie dlaczego i jak temu zaradzić.
ROZWIĄZANIA:
- przestań dążyć do seksu i skupiać się na nim bądź miły, odsuń pieszczoty na bok nie wiem jak 16 latka bo takowej ojcem mógłbym być ale starsze własnie wtedy same wsadzają cycki w ręce czując ogień przy tyłku.
- Inna rada: graj z nią słownie, używaj dwuznacznych wypowiedzi, jeżeli chcesz tylko seksu to graj na całego, jeżeli coś więcej to zainteresuj ją sobą.
- Kolejna rada fachowca: to jest norma u lasek, poczytaj o pusch end pull (co to za termin, jeszcze go nie znam).

PROBLEM II - podoba mi się koleżanka z paczki. Boję się kwasu u znajomych.
 ROZWIĄZANIA:
- zarzuć tekstem żartobliwie podczas rozmowy coś w stylu: nie zaciągniesz mnie tak łatwo do łóżka albo chciałabyś się ze mną umówić co? jeżeli nie masz tego typu gatki to sprawdź majtki i zobacz czy tam nie pisze friend zone,
- skup się nie na miłości ale jak ją zaciągnąć do łóżka, miłość wtedy sama przyjdzie,
- naucz się odróżnić zauroczenie od zakochania, po pierwszym przejechaniu na kobiecie miłość Ci minie, nie gadaj tylko działaj.

PROBLEM III - kobieta pozwala się dotykać, całować ale twierdzi, że są tylko przyjaciółmi. To dziwne. O co chodzi?
ROZWIĄZANIA:
- rób dalej swoje, przestań pie...,
- zapamiętaj sobie, że nieważne co kobieta mówi, ważne co robi, po co rozkminiasz słowa skoro jest dobrze,
- może chce Cię przekonać, ze jest niedostępna albo siebie chce przekonać (?).

Na razie wystarczy. Strona wygląda na fachową, problemy są realne, wbrew pozorom nie dotyczą tylko młodszych. Muszę zagłębić się w to forum, żeby sobie wyrobić opinię o podrywaczach, uwodzicielach. Wyrażę swoją opinię w kolejnym tekście.